Prezydent na początku swojej kadencji powołał do życia ciało doradcze – Think Tank (Radę Menedżerów), która ma być „drogowskazem rozwoju gospodarczego miasta”. Z relacji ze spotkań wynika, że elbląska gospodarka turystyką stoi, no, przynajmniej tak będzie w przyszłości. Nie mamy szans na duże inwestycje ani na Modrzewinie, ani na Terkawce.
RM uważa, że „trzeba zapomnieć o dużych firmach, zakładach” pewnie dlatego, że duże inwestycje trafiły już do specjalnych stref ekonomicznych w Mielcu czy w Katowicach, ale tam inwestorzy nie muszą z dostawami przeciskać się przez miasto, ba mają nawet bocznicę kolejową. Nasze tereny tzw. inwestycyjne można przeznaczyć pod rozbudowę infrastruktury… turystycznej, aby zadowolić elblążan, śniących o Aquaparku, restauracji osady Truso i innych atrakcjach turystycznych, które wymienione zostaną w komentarzach.
Na szczęście Prezydent słucha rad, ale robi swoje, bo na turystykę rzeczną (Pętlę Żuławską) przeznaczył w budżecie miejskim 5,5 mln zł, a na rowerową (ścieżki rowerowe) 600 tys. zł. Biorąc pod uwagę dotacje na Pętlę w wysokości 3,8 mln zł miasto na rewitalizację nabrzeży przeznaczy prawie 1 mln 800 tys. naszych złotówek. To i tak niedużo, zważywszy na zaawansowane prace, szczególnie Urzędu Marszałkowskiego. Zaiste wiadomo, że istnienie każdego urzędu musi być potwierdzone wykonanymi zadaniami (choćby miało to oznaczać, że Urząd Marszałkowski robi za Agencję Turystyczno-Reklamową). Dla zwykłych mieszkańców Elbląga (nie posiadających jachtów, a już niedługo, przy wzroście cen paliwa, także samochodów) miasto rozbudowuje ścieżki rowerowe, przeznaczając na ten cel 600 tys. zł. Dzięki tym pieniądzom miłośnicy dwóch kółek przejadą dodatkowo po czerwonym polbruku jakieś 2 km.
Niektórzy członkowie rady opowiadają się za utworzeniem złotego trójkąta: gospodarka – nauka – samorząd, co więcej, nie chcą, aby to miasto tworzyło miejsca pracy. W krótkiej perspektywie korzyści wynikające z utworzenia trójkąta są niewyraźne, lecz badając dłuższy okres, takie rozwiązanie przynosi dla gospodarki i miasta same dobrodziejstwa. Może w przyszłym budżecie zamiast na rozwój ruchu turystycznego przeznaczyć fundusze na pozyskiwanie kadry naukowej, stypendia dla najlepszych studentów, prace badawcze etc? O tym, jak ważne jest takie partnerstwo, dokładnie wie wiceprezydent Witek, ale nie wiem, dlaczego zajmuje się piekarnią na Wyspie Spichrzów.
Za radą redaktora naczelnego, który po ostatnim moim artykule poradził mi, abym unikał nadmiernej powierzchowności i zajął się jednym problemem, postanowiłem przeczytać uchwałę budżetową, tak samo, jak zrobili to wszyscy radni. Wzrost dochodu w stosunku do roku poprzedniego, zgodnie z prognozą, wynosi 9 proc. Zapewne 20 radnych głosujących za przyjęciem budżetu wiedziało o problemie z nakładanymi na samorządy nowymi obowiązkami bez przekazywania źródeł ich finansowania, planowaną podwyżką składki rentowej, a także mniejszym planowanym wzroście poziomu bogactwa w Polsce. Na szczęście rezerwa zapisana w budżecie wynosi ponad 1,6 mln zł, a największy wzrost dochodów przewidziano z dotacji UE. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko trzymać kciuki za Unię Europejską: my pomożemy Grecji, Grecja pomoże nam.
Na szczęście Prezydent słucha rad, ale robi swoje, bo na turystykę rzeczną (Pętlę Żuławską) przeznaczył w budżecie miejskim 5,5 mln zł, a na rowerową (ścieżki rowerowe) 600 tys. zł. Biorąc pod uwagę dotacje na Pętlę w wysokości 3,8 mln zł miasto na rewitalizację nabrzeży przeznaczy prawie 1 mln 800 tys. naszych złotówek. To i tak niedużo, zważywszy na zaawansowane prace, szczególnie Urzędu Marszałkowskiego. Zaiste wiadomo, że istnienie każdego urzędu musi być potwierdzone wykonanymi zadaniami (choćby miało to oznaczać, że Urząd Marszałkowski robi za Agencję Turystyczno-Reklamową). Dla zwykłych mieszkańców Elbląga (nie posiadających jachtów, a już niedługo, przy wzroście cen paliwa, także samochodów) miasto rozbudowuje ścieżki rowerowe, przeznaczając na ten cel 600 tys. zł. Dzięki tym pieniądzom miłośnicy dwóch kółek przejadą dodatkowo po czerwonym polbruku jakieś 2 km.
Niektórzy członkowie rady opowiadają się za utworzeniem złotego trójkąta: gospodarka – nauka – samorząd, co więcej, nie chcą, aby to miasto tworzyło miejsca pracy. W krótkiej perspektywie korzyści wynikające z utworzenia trójkąta są niewyraźne, lecz badając dłuższy okres, takie rozwiązanie przynosi dla gospodarki i miasta same dobrodziejstwa. Może w przyszłym budżecie zamiast na rozwój ruchu turystycznego przeznaczyć fundusze na pozyskiwanie kadry naukowej, stypendia dla najlepszych studentów, prace badawcze etc? O tym, jak ważne jest takie partnerstwo, dokładnie wie wiceprezydent Witek, ale nie wiem, dlaczego zajmuje się piekarnią na Wyspie Spichrzów.
Za radą redaktora naczelnego, który po ostatnim moim artykule poradził mi, abym unikał nadmiernej powierzchowności i zajął się jednym problemem, postanowiłem przeczytać uchwałę budżetową, tak samo, jak zrobili to wszyscy radni. Wzrost dochodu w stosunku do roku poprzedniego, zgodnie z prognozą, wynosi 9 proc. Zapewne 20 radnych głosujących za przyjęciem budżetu wiedziało o problemie z nakładanymi na samorządy nowymi obowiązkami bez przekazywania źródeł ich finansowania, planowaną podwyżką składki rentowej, a także mniejszym planowanym wzroście poziomu bogactwa w Polsce. Na szczęście rezerwa zapisana w budżecie wynosi ponad 1,6 mln zł, a największy wzrost dochodów przewidziano z dotacji UE. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko trzymać kciuki za Unię Europejską: my pomożemy Grecji, Grecja pomoże nam.