Żegluga Gdańska chce wycofać statki z Elbląga. Straty firmy z powodu zamknięcia rosyjskiej części Zalewu Wiślanego dla polskich bander przekraczają już 400 tys. zł. Pracę może stracić 40 osób.
Z powodu przymusowego przestoju od trzech tygodni jedynym zajęciem pracowników punktu sprzedaży biletów jest odsyłanie turystów z kwitkiem.
- Chciałam się dowiedzieć, czy nadal kursują statki do Krynicy Morskiej i Kaliningradu. Niestety, większość kursów jest wstrzymana. Szkoda, bo Elbląg był dobrym miejscem wypadowym - wzdycha Ewa Thomas, turystka z Krakowa
Od czterech tygodni statki Żeglugi Gdańskiej nie wypłynęły na Zalew Wiślany. Straty firmy są już tak duże, że coraz głośniej mówi się o likwidacji rejsów z Elbląg do Kaliningradu. Na trasie tej w sezonie kursowało sześć statków.
- Właśnie robimy rozeznanie, jak sprowadzić te statki z powrotem z Elbląga do Gdańska. Nie możemy już dłużej czekać, one musza na siebie zarabiać. Niestety, będziemy musieli też zwolnić część ludzi, około 40 osób - wyznaje z żalem Jerzy Latała, prezes Żeglugi Gdańskiej.
Zakaz żeglugi po Zalewie Wiślanym Rosjanie wprowadzali niemal co roku, nigdy jednak nie trwał on tak długo. Przywrócenie ruchu strona rosyjska uzależnia od podpisania nowej umowy międzypaństwowej regulującej żeglugę na Zalewie. Projekt dokumentu Polska przesłała półtora roku temu, wciąż jednak nie otrzymała odpowiedzi.
- Ministerstwo Spraw Zagranicznych przez cały czas prowadzi intensywne działania na rzecz uregulowania żeglugi na Zalewie Wiślanym. Jestem przekonany, że razem z naszymi rosyjskimi partnerami będziemy zdolni do możliwie szybkiego otwarcia Zalewu Wiślanego dla żeglugi - mówi Andrzej Sadoś, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Starania Polski o przywrócenie ruchu żeglugowego na Zalewie Wiślanym poparły także władze obwodu kaliningradzkiego. Teraz wszyscy czekają na ruch rosyjskiego rządu.
- Chciałam się dowiedzieć, czy nadal kursują statki do Krynicy Morskiej i Kaliningradu. Niestety, większość kursów jest wstrzymana. Szkoda, bo Elbląg był dobrym miejscem wypadowym - wzdycha Ewa Thomas, turystka z Krakowa
Od czterech tygodni statki Żeglugi Gdańskiej nie wypłynęły na Zalew Wiślany. Straty firmy są już tak duże, że coraz głośniej mówi się o likwidacji rejsów z Elbląg do Kaliningradu. Na trasie tej w sezonie kursowało sześć statków.
- Właśnie robimy rozeznanie, jak sprowadzić te statki z powrotem z Elbląga do Gdańska. Nie możemy już dłużej czekać, one musza na siebie zarabiać. Niestety, będziemy musieli też zwolnić część ludzi, około 40 osób - wyznaje z żalem Jerzy Latała, prezes Żeglugi Gdańskiej.
Zakaz żeglugi po Zalewie Wiślanym Rosjanie wprowadzali niemal co roku, nigdy jednak nie trwał on tak długo. Przywrócenie ruchu strona rosyjska uzależnia od podpisania nowej umowy międzypaństwowej regulującej żeglugę na Zalewie. Projekt dokumentu Polska przesłała półtora roku temu, wciąż jednak nie otrzymała odpowiedzi.
- Ministerstwo Spraw Zagranicznych przez cały czas prowadzi intensywne działania na rzecz uregulowania żeglugi na Zalewie Wiślanym. Jestem przekonany, że razem z naszymi rosyjskimi partnerami będziemy zdolni do możliwie szybkiego otwarcia Zalewu Wiślanego dla żeglugi - mówi Andrzej Sadoś, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Starania Polski o przywrócenie ruchu żeglugowego na Zalewie Wiślanym poparły także władze obwodu kaliningradzkiego. Teraz wszyscy czekają na ruch rosyjskiego rządu.
JK