Jesteśmy narodem doświadczonym, nie raz, nie dwa dostaliśmy historycznego łupnia. Aby więc przetrwać i nie dać się różnym zawirowaniom stworzyliśmy całą serię piosenek, które napisano „ku pokrzepieniu serc”. Są one takim samym świadectwem minionych czasów, jak tablice pamiątkowe czy guziki z mundurów leżące na wystawach, ale w odróżnieniu od nich są także czymś plastycznym, czymś, co warto odświeżać, co może zyskać nową formę. I całe szczęście – w końcu to poważne, ale i bardzo radosne święto. Właśnie w takim duchu utrzymany był koncert, który dziś (10 listopada) odbył się w Galerii El. Zobacz zdjęcia.
Na co dzień zdarza nam się narzekać - na zbyt wysokie podatki, na urzędników i biurokrację, na służbę zdrowia. I dużo w tym racji - lekko nie jest. Z drugiej strony zapominamy o jednej, ważnej kwestii: od 24 lat jesteśmy krajem niepodległym. Ktoś zapyta: „i co z tego?”. Ano to, że nikt nas nie bije za to, że mówimy po polsku, a nie po niemiecku, że w ojczystym języku możemy się publicznie kłócić jak panowie w „Kawie na ławie”, a nawet przeklinać, choć to już nie na wizji. Możemy również prowadzić własną politykę zagraniczną, zakładać partie, protestować, robić manify albo strajkować. Możemy mówić własnym głosem, często chropowatym i niewygodnym dla tych, którzy krajem sterują, w przeszłości nieco bardziej trzeba było się z tym ukrywać. I właśnie po to jest 11 listopada, aby chociaż raz po prostu uśmiechnąć się na myśl o tym, że o tym, co nas boli możemy mówić głośno. A przy okazji posłuchać tego kawałka historii, jakim są pieśni patriotyczne.
Dzisiejszy (10 listopada) koncert był poważny, bo poważnie też być musi. Zagrano więc i zaśpiewano klasyki, takie jak „Rota”, „Marsz pierwszej brygady” czy „Białe róże”, ale w ciekawszych i świeżych aranżacjach Bartka Krzywdy, a także w różnych konfiguracjach muzycznych. Na scenie pojawili się różni mieszkańcy miasta, młodsi i starsi, tacy, którym natura nie poskąpiła słuchu i wokalu. A przed nią publiczność, która nawę główną Galerii El zapełniła po brzegi. Czternaście utworów, szerokie ramy czasowe – od „Warszawianki” z 1831 r., przez „Nie chcemy komuny” z lat 80., aż po utwór „Za wolność” z 2012 r., w oryginale wykonywanego przez Luxtorpedę – i dobrze dobrana długość koncertu ( trwał ok. godzinę) sprawiły, że nie było ani nudno, ani pompatycznie. I dobrze, bo muzycznych pomników chyba już wystarczy.
Dzisiejszy (10 listopada) koncert był poważny, bo poważnie też być musi. Zagrano więc i zaśpiewano klasyki, takie jak „Rota”, „Marsz pierwszej brygady” czy „Białe róże”, ale w ciekawszych i świeżych aranżacjach Bartka Krzywdy, a także w różnych konfiguracjach muzycznych. Na scenie pojawili się różni mieszkańcy miasta, młodsi i starsi, tacy, którym natura nie poskąpiła słuchu i wokalu. A przed nią publiczność, która nawę główną Galerii El zapełniła po brzegi. Czternaście utworów, szerokie ramy czasowe – od „Warszawianki” z 1831 r., przez „Nie chcemy komuny” z lat 80., aż po utwór „Za wolność” z 2012 r., w oryginale wykonywanego przez Luxtorpedę – i dobrze dobrana długość koncertu ( trwał ok. godzinę) sprawiły, że nie było ani nudno, ani pompatycznie. I dobrze, bo muzycznych pomników chyba już wystarczy.