UWAGA!

Basia Kawa: „Po prostu uwielbiam spotkania z publicznością”

 Elbląg, Basia Kawa: „Po prostu uwielbiam spotkania z publicznością”
Fot. Anna Dembińska

Śpiew, elektroniczne skrzypce, energia na koncertach... i po prostu muzyka w różnych jej odcieniach. O tym wszystkim rozmawiamy z Basią Kawą, która wkrótce wystąpi w Elblągu. - Muzyka to dla mnie obszar, w którym czuję się wolna, w którym mogę tworzyć, w którym mogę wszystko – podkreśla w rozmowie z portEl.pl artystka.

- Zacznijmy może od Twoich skrzypiec, bo są one dość nietypowe...

- Tak, to jedyne takie skrzypce w Polsce, wyprodukowane przez Johna Jordana w Kalifornii. Nie mają one charakterystycznego dla zwykłych skrzypiec „ślimaka”, a kołki są z drugiej strony. Zależało mi na tym, żeby te skrzypce miały ciemne, niskie brzmienie, które zawsze mi się podobało. Jednak miałam za małą dłoń żeby grać na altówce, wiolonczeli, kontrabasie, byłoby to dla mnie bardzo, bardzo trudne... Również stąd wziął się pomysł na to, żeby te skrzypce były pięciostrunowe i miały zwężony gryf. Co więcej, te skrzypce można podłączyć do prądu, a to sprawia, że mogę dowolnie modyfikować brzmienie tak, jak sobie wymarzę dla danego utworu.

 

- Innymi słowy: gdyby jakaś inna skrzypaczka chciałaby na nich zagrać, pewnie byłaby mocno zaskoczona.

- Tak, jest to wszystko trochę pomieszane w stosunku do klasycznych skrzypiec (śmieje się).

 

- Takie skrzypce dają Ci sporo możliwości, a dzięki temu możesz odnaleźć się z nimi w różnych muzycznych gatunkach...

- Myślę, że w tym tkwi siła moich koncertów, że są bardzo zróżnicowane stylistycznie. Są starsze utwory w nowoczesnej aranżacji, są współczesne, jest również pop zaaranżowany na elektryczne skrzypce z gitarą, wreszcie, są też moje autorskie piosenki. W nich nawiązuję do wielu gatunków: etno, muzyka latynoamerykańska rock... Staram się, żeby moja muzyka była jak najbardziej różnorodną, pokazującą całą paletę emocji – żeby każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Sama słucham skrzypków jazzowych, bluesowych, wokalistów polskich i zagranicznych... Fascynuje mnie muzyka z różnych stron świata.

 

- Co do autorskich utworów: sama komponujesz i sama piszesz teksty?

- Tak, mam dwie autorskie płyty, na każdej z nich jest 11 utworów. Jestem dość refleksyjną osobą, lubię obserwować świat, przetwarzam te obserwacje w głowie, a gdy mnie coś mocno poruszy, to przeważnie z tego powstanie piosenka. Kiedyś pakowałam się na koncert w Lublinie, a zamiast się spakować, wpadłam na „genialny” pomysł, że napiszę piosenkę. Miałam taką silną potrzebę przelania na papier moich myśli, że nie mogłam się powstrzymać (śmieje się). Oczywiście przez to zapomniałam trochę rzeczy na wyjazd, ale chyba było warto, bo piosenka powstała.

 

- Zaczynasz zawsze od tekstu?

- Zaczyna się od drobnostki, zwykle zafascynuje mnie jakaś fraza, drobny fragment tekstu, a po chwili pojawia się element muzyczny. Dopiero później decyduję, czy to bardziej pasuje do refrenu, czy do zwrotki, a potem pojawia się reszta.

 

- Organizujesz też spotkania „meet and greet” dla kobiet. Na czym polega ta inicjatywa?

- To okazja, żeby ze sobą porozmawiać. Po koncercie przeważnie jest tłok, wszyscy się spieszą i nie ma przestrzeni, żeby spotkać się z ludźmi, a ja bardzo lubię spotkania. Na tych spotkaniach dzielę się moją kobiecą historią, mówię o tym, jak to się stało, że z nieśmiałej, schowanej w sobie dziewczyny, stałam się koncertującą wokalistką i skrzypaczką. Po drodze musiałam pokonać w sobie wiele blokad, błędnych przekonań w moim myśleniu, co bardzo dużo mnie kosztowało. Sądzę, że wiele kobiet boryka się z takimi problemami, stąd chcę o nich rozmawiać. Czasem wydaje się nam, że coś jest niemożliwe, nie do zmiany, nie da się czegoś zrobić, a okazuje się, że ta blokada siedzi w głowie. Na końcu tych spotkań gram minikoncert adresowany specjalnie do kobiet. Bardzo te spotkania lubię i nie mogę się doczekać kolejnego w Elblągu, 25 listopada w Twojej Kawiarni Mała Czarna.

 

- A wcześniej wystąpisz w Mjazzdze.

- Tak, 14 listopada zagram w duecie ze świetnym gitarzystą, Hubertem Baumannem. Oprócz skrzypiec będę też mieć swoją gitarę. Obok moich autorskich kawałków zagramy covery takich wykonawców jak Lindsey Stirling, Ed Sheeran, Mrozu... Na pewno będzie różnorodnie, energetycznie i ciekawie, zarówno do posłuchania jak i do potupania.

 

- Gdy zaczynasz opowiadać o koncertach to robisz to z jeszcze większym zapałem. Ty chyba lubisz spotkania z publicznością?

- Ja to po prostu uwielbiam (śmieje się)! To jest absolutnie moja pasja i rzeczywiście, gdy wchodzę na scenę, to dostaję skrzydeł.

 

- Wkrótce premiera Twojego kolejnego klipu. Czego możemy się spodziewać?

- To jest instrumentalny kawałek, napisany specjalnie na moje pięciostrunowe skrzypce, nie da się go zagrać na zwykłych. To właściwie pierwszy mój utwór instrumentalny, który wychodzi na szerszą skalę i napisany jest zapewne nieco pod wpływem wspomnianej już Lindsey Stirling. Niedawno kręciliśmy do niego w Trójmieście klip, który na pewno pokazuje piękno północy Polski. To też chyba najbardziej energetyczny z moich utworów.

 

- Właściwie mogliśmy od tego zacząć, ale skąd się w ogóle wzięła muzyka w Twoim życiu?

- Na pewno z domu rodzinnego, w którym zawsze się grało i śpiewało. Wszyscy w rodzinie umieli na czymś grać, mamy mocne tradycje muzyczne. Pierwsze skrzypce do rąk dał mi mój dziadek, był też moim pierwszym nauczycielem. Prawdziwy pasjonat, który kochał muzykę i miał marzenie, żeby samemu skrzypce skonstruować. I on to marzenie spełnił. Dziadek zaraził mnie pasją do skrzypiec, grania i śpiewania. Od zawsze muzyka to dla mnie obszar, w którym czuję się wolna, w którym mogę tworzyć, w którym mogę wszystko...

 

- Masz już jakieś dalsze muzyczne plany?

- Marzy mi się nagranie kolejnej płyty, ciągle się zastawiam, czy nagrać wokalną, czy bardziej „skrzypcową”. Czasem myślę, że najlepiej byłoby nagrać dwie, adresowane do odbiorców o różnej wrażliwości. To nie jest jednak łatwy, a dość skomplikowany proces. Przede wszystkich chcę grać jak najwięcej koncertów, to jest coś, co mnie najbardziej nakręca.

 

- Co jest dla Ciebie ważniejsze: śpiewanie czy granie? Rozdzielasz to jakoś?

- Muszę to robić, choćby po to, żeby zaplanować koncert, żeby zachować jego energię i żeby był on różnorodny. Czymś pierwotnym jest dla mnie na pewno śpiewanie, kocham to robić, śpiew przed publicznością to jedno z najwcześniejszych i chyba najsilniejszych moich wspomnień. Miałam wtedy 3 lata. Skrzypce przyszły później, a to, co w nich uwielbiam, to możliwość improwizacji. Tego nie nauczyła mnie szkoła. Po prostu o zachodzie słońca wychodziłam nieraz z tymi skrzypcami i grałam to, co mi w duszy grało. Myślę, że również przez skrzypce potrafię się wypowiedzieć i przekazać moje emocje...

 

Wkrótce na portEl.pl ogłosimy konkurs, w którym będzie można wygrać bilety na listopadowy koncert Basi Kawy w Mjazzdze.

rozmawiał Tomasz Bil

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
Reklama