UWAGA!

----

Bez słów o zagładzie

 Elbląg, Podczas nocnego otwarcia wystawy
Podczas nocnego otwarcia wystawy (fot. PS)

Czy można nawiązać artystyczny dialog z miejscem zagłady? Czy w sztuce, kilkadziesiąt lat od zakończenia wojny, jest miejsce na przedstawienie obrazu miejsca cierpienia bez szokowania współczesnego widza? Znalezienie odpowiedzi na takie pytania powierzono młodym artystom: Marcinowi Dymiterowi i Ludomirowi Franczakowi. W wyniku ich twórczej pracy powstał audiowizualny projekt „Bez słów” na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof. Do 4 września w Muzeum Stutthof można oglądać efekty ich pracy. Zobacz fotoreportaż Pawła Serockiego.

Pamięć o historii
       „Bez słów” to pierwsze wspólne przedsięwzięcie Muzeum Stutthof i Galerii El. Obie placówki nawiązały współpracę, chcąc znaleźć nowy sposób na zaistnienie w naszej świadomości tematu zagłady i pamięci o tych wydarzeniach. O nowej formie przekazu wspomniał podczas inauguracji instalacji Piotr Tarnowski, dyrektor Muzeum.
       -Podstawowym i jedynym celem wszelkich działań, jakie podejmujemy na terenie Muzeum Stutthof, jest przypominanie o historii, o niedoli ludzi, którzy tutaj przebywali podczas II wojny światowej – powiedział. - Forma, którą proponujemy jest nowa i mam nadzieję, że zachęcająca właśnie do tego, by z ową historią się zmierzyć - dodał.
       Do tego zagadnienia odniósł się również Jarosław Denisiuk, szef Galerii EL.
       - Wystawa, którą prezentujemy, dotyka problemu pamięci i zagadnień w jaki sposób pamiętamy, jak chcemy pamiętać i czego nie pamiętamy. Mam nadzieję, że w tej wystawie jest coś, co zmusi do refleksji. I o taką refleksję nam chodzi. I -dodał - jest to wystawa wyjątkowa, tym bardziej, że na terenie Polski nie ma takich projektów. Takich wystaw nigdy nie prezentowano na terenie byłych obozów koncentracyjnych.
      
       Chcemy ludzi zatrzymać, a nie zszokować
       Dyrektor Muzeum Stutthof zapewnił, że artyści mieli pełną wolność i swobodę w tworzeniu i artystycznym wyrazie. Na wstępie jednak zostali poproszeni o nieepatowanie okrucieństwem. Sami twórcy jednak nie mieli takiego zamiaru.
       - Moją intencją nie było kogokolwiek szokować. Żyjemy ponad 60 lat od końca wojny – powiedział Ludomir Franczak. – Wrażenia, jakie ten obóz może na mnie robić to jest wrażenie, jakie odbieram tu i teraz kilkadziesiąt lat później. Mimo, że mój ojciec urodził się w obozie i pamięć o przeżyciach z czasów wojny jest obecna w mojej rodzinie to jednak w moich projekcjach chciałem opowiedzieć o tym, jak dla mnie to miejsce i pamięć wygląda w tej chwili.
       Podobnie wypowiedział się Marcin Dymiter, w projekcie odpowiedzialny za dźwięk. - Moim zamierzeniem było to, by ludzie zmienili tempo zwiedzania tego miejsca. Ta praca ma zmusić do chwilowego zapomnienia o rzeczywistości, która została za bramą muzeum. Będąc tu, na chwilę powinniśmy oddalić się od świata z którego przychodzimy po to by całym sobą, umysłem niezaprzątniętym myślami o codzienności wejść w ten świat sprzed kilkudziesięciu lat. I dodał: Można oczywiście zrobić na przykład komiks o wydarzeniach, które miały tu miejsce, można zaprosić grupy rekonstrukcyjne, można nagrać karabin z czasów wojny. Ale nam nie o to chodziło. Nie chcemy nieczego symulować, niczego odtwarzać.
      
       „Bez słów”
       Jak twierdzą sami twórcy, ich praca ma na celu wywołać niepokój, związany z przestrzenią obozu koncentracyjnego, ale również odczuwany instynktownie w obliczu czegoś nie do końca pojętego dla nas tu i teraz. Ich intencją było podkreślenie ogólnej atmosfery panującej w obozie oraz nieubłagany upływ czasu, który zaciera wspomnienia i obrazy. Przez artystyczne dokonania próbują uwypuklić pęknięcie pomiędzy światem katów i ofiar, światem systemu oraz ludzi mu podległych. Artyści słusznie nie skusili się na odautorski komentarz do tematu z jakim pracowali. Miejsce byłego obozu koncentracyjnego, czas jaki minął od zakończenia wojny, ilość przekazów z jakimi od tamtej pory można było się zetknąć są wystarczająco mocnymi środkami przekazu. Swoją twórczością chcą dać przemówić miejscu, ich instalacja mam być tłem, które pomogą uwypuklić to co zastajemy w Muzeum. Przez swoje działania odwołują się do naszej świadomości, do czasów teraźniejszości, do pamięci o zagładzie.
      
       Gorąca dyskusja rozgorzała po zakończeniu zwiedzania terenu Muzeum podczas piątkowej (31 lipca) inauguracji instalacji „Bez słów”. Wzięli w niej udział szefowie obu placówek, artyści oraz widzowie, wśród których nie zabrakło sceptycznie nastawionych zarówno do idei, jak i wykonania tego projektu. O tym jednak jakie wrażenie wywołuje ta wystawa, jakie struny naszej wyobraźni porusza i czy w ogóle projekt Marcina Dymitera i Ludomira Franczaka jest w stanie przemówić do naszej świadomości, najlepiej przekonać się samemu odwiedzając wystawę w Muzeum Stutthof. Wstęp bezpłatny.
      
       O artystach
       Ludomir Franczak (ur. 1974 w Słupsku) z wykształcenia konserwator dzieł sztuki (studia na UMK w Toruniu), studiował również grafikę (pracownia sitodruku UMK), dwukrotny stypendysta Bornholms Hojskole w Danii, oraz Fundacji Wyszehradzkiej.
       Działa na wielu polach: tworzy grafikę, malarstwo, instalacje przestrzenne, multimedia. Współtworzy szereg projektów interdyscyplinarnych, m.in.: Ostatni Człowiek na Ziemi (z P. Jaworskim i M. Małecką), teatr mody 3cm, Family Tv (z żoną Magdaleną), projekt teatralny Schron (min. z Emiterem, D. Odiją, U. Sawicką), emiter_franczak (projekt łączący działania audio Emitera z video performancem na żywo). Twórca scenografii i kostiumów do ponad 12-tu spektakli teatralnych (teatry: Strefa Ciszy- Poznań, Kana- Szczecin, Rondo- Słupsk, i.in.); projektant mody (twórca 6-ciu kolekcji, prezentowanych w formie teatru mody w Polsce, Anglii, Portugalii); performer (prezentacje w całej Polsce w przestrzeni zamkniętej i otwartej).
       Swoje projekty wystawia w Polsce w galeriach (Arsenał w Poznaniu, Kronika w Bytomiu, Wozownia w Toruniu, CSW Łaźnia w Gdańsku, Entropia we Wrocławiu, EL w Elblągu, BWA w Sanoku, Wieża Ciśnień w Koninie, Scena w Koszalinie, i in.), przestrzeni teatralnej (Rondo w Słupsku, Kana w Szczecinie) i publicznej (Toruń, Szczecin, Poznań, Warszawa, Kraków, Słupsk) oraz za granicą (Dania, Szwecja, Anglia, Portugalia, Szwajcaria, Włochy, Węgry, Rosja).
      
       Marcin Dymiter aka Emiter (ur. 1971 w Słupsku), muzyk, improwizator. Absolwent filologii polskiej i edytorstwa na Uniwersytecie Gdańskim (1991-1996) oraz Studium Doktoranckiego Uniwersytetu Gdańskiego (1996-2002). Przygotowuje rozprawę doktorską na temat kiczu i współczesnej kultury popularnej. Od dzieciństwa grał muzykę. Uczęszczał do szkoły muzycznej, ale dosyć szybko ją porzucił. Słuchacz muzycznych warsztatów w kraju i zagranicą m.in. Warsztaty Le Quan Ninha, Andrew Sharpleya, Johna Butchera, Francisa Minarda, Wolfganga Fuchsa. Związany z grupami Ewa Braun, Mordy, grał w formacjach gamadisco, Chlupot Mózgu, Ludzie.
       Emiter porusza się w obszarze elektroniki, muzyki improwizowanej. To solowy projekt oparty na elektroakustycznych / elektronicznych improwizacjach. Eksperymentuje z brzmieniem, przetwarzaniem dźwięków towarzyszących naszemu życiu, poszukuje nowego pola dźwiękowego dla gitary elektrycznej. Emiter używa i łączy różne jakości - lo-fi/hi-fi, czy też dźwięki powszechnie uznawane za zakłócenia. Tworzy instalacje dźwiękowe, słuchowiska radiowe, muzykę do filmów, spektakli i przestrzeni publicznych. Gra do filmów niemych. Współpracuje z artystami wizualnymi i tancerzami. Prowadzi autorskie warsztaty dźwiękowe. Producent muzyczny. Współtwórca i kurator - wspólnie z Ludomirem Franczakiem - festiwalu mikro_makro.
      
kos

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama