UWAGA!

Ciężki wieczór w Mjazzdze

 Elbląg, Ciężki wieczór w Mjazzdze
fot. Anna Dembińska

Mocne uderzenie w środku tygodnia miało miejsce w murach Mjazzgi. W ramach trasy Faces of Rage Tour przyjechali do nas muzyczni mordercy z Northern Plague i Materii. Zobacz zdjęcia.

Obie ekipy są w trasie, która obejmuje 22 miasta w całej Polsce. Jeśli dobrze liczę Elbląg był ich 5 przystankiem. Na każdym koncercie wspiera ich jakiś suport. Do Elbląga w tej roli zawitała grupa Budge.
       Połczynianie przyłożyli porządną dawką metalu wspartego hard rockowymi naleciałościami, przede wszystkim w wokalach Jana Matwijczaka, który oprócz tego, że ryknąć potrafi jakby go ktoś opętał to i ciekawym głębokim głosem niczym Taneli Jarva (Sentenced, The Black League) czy Phil Anselmo operuje. Motoryczne, ciężkie riffy, nie za szybkie tempa pozwoliły nieco rozbudzić z początku jeszcze niemrawą elbląską publikę. Na dokładkę zaserwowali cover Pantery – „Walk”.
       Nadeszła pora na pierwszą z dwóch ekip odpowiedzialnych za to zamieszanie. Już po wyglądzie muzyków i wiszącym za nimi banerze z logo zespołu, można było wnioskować, że miło nie będzie. I bardzo dobrze bo to nie koncert jakieś popowej gwiazdki. Northern Plague od samego początku zaatakowali potężną ścianą dźwięku. Rozpętało się piekło. Wokalista i gitarzysta zespołu w osobie Fenrisa nie pozwalał publice na chwile wytchnienia co rusz motywując ją do szaleńczego pogo. Potężne black/death metalowe uderzenia sprawiały, że ściany klubu drżały w posadzkach. Choć Northern Plague to stosunkowo młody zespół w ich muzyce tego nie słychać. Jest moc, są przemyślane kompozycje, ciekawe riffy, solówki a nawet (boję się trochę tego słowa) melodie. Kapitalnie grał perkusista. To właśnie oni po raz pierwszy tego wieczoru sprowokowali „ścianę śmierci”. Takiego kotła pod sceną Mjazzga dawno nie była świadkiem. Na dokładkę zaserwowali niszczycielski „Carnal” Vadera.

 


       Tak się złożyło, że kolejność zespołów chyba nie była przypadkowa. Wraz z pojawieniem się na scenie Materii wszystko stało się jasne. Poziom rósł z zespołu na zespół. I nie chodzi tu o umiejętności muzyków i zespołów tylko o moc i żywioł bijący ze sceny. Materia to już doświadczona ekipa, koncerty na Przystanku Woodstock czy warszawskim Sonisphere to nieprzypadkowe osiągnięcia. Materia to fala niepohamowanej i nieskrępowanej energii, która wbija słuchacza w ziemię, frapuje i fascynuje. Muzyczny tygiel, czerpiący garściami z takich gatunków jak screamo, djent, death metal, metal core czy psychodela tworząc z tego niepowtarzalną mieszankę. To co prezentują technicznie nie pozostawia obojętnym. Przy takiej intensywności muzyki, przeróżnych motywów, mnogości riffów poupychanych w utwory naprawdę budzi to podziw. Świetne zgranie. Zespół nie należy jednak do tych, którzy ze swoją techniką specjalnie się obnoszą grając wyrafinowane sola ze wzrokiem utkniętym gdzieś w sufit. Tu wszyscy szaleją, kipią energią, którą zarażają publiczność. Szczecinczanie grali długo, bisowali ze trzy razy kończąc swój występ utworem Korna.
       Tak naprawdę rzadko elbląscy maniacy ciężkich dźwięków mają okazję usłyszeć je na żywo w naszym mieście i było to widać po ich zachowaniu. Głód mocnego grania przejawiał się w kapitalnej zabawie pod sceną i świetnej atmosferze całego wieczoru.
      

Tomasz Sulich

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama