UWAGA!

Ismena z Big Brother

W Elblągu gościł zespół teatralny z Gorzowa Wielkopolskiego. Zaprezentował spektakl "Antygona" według dramatu Sofoklesa. Rolę Ismeny gra w nim Marzena Wieczorek, znana z programu Big Brother. Rozmawialiśmy z nią o pobycie w domu Wielkiego Brata, o reakcji rodziny i kolegów na wygraną, o kontrakcie z TVN, a także o planach na przyszłość.

Zanim wzięłaś udział w programie Big Brother byłaś aktorką gorzowskiego teatru...
     I jestem nią nadal. W teatrze pracuję od 19 roku życia. W sumie w Koszalinie i w Gorzowie przepracowałam dziesięć sezonów.
     
     Jakie role grasz?
     Muszę przyznać, że zdarzało mi się do tej pory grać w zasadzie te główne. Tak troszeczkę to mnie zmęczyło. Przy dużych rolach jest więcej pracy, a różnica w gaży za główną i mniejszą rolę jest znikoma. W "Antygonie" na przykład gram Ismenę. Grałam także Balladynę, Alicję w Krainie Czarów, Abigali w Czarownicach z Salem,
     
     Dlaczego zdecydowałaś się wziąć udział w programie Big Brother?
     Po prostu w moim życiu nic ciekawego się nie działo. A po za tym, jak pomyślałam, że będę mogła dorobić sobie do pensji, to będzie fajnie. Po za tym program mi się podobał. Pomyślałam sobie, że oni się tam bawią, a ja tu siedzę jak taka Zosia. Niedługo wakacje i coś trzeba ze sobą zrobić.
     
     Jak zareagowali twoi koledzy i koleżanki z teatru na wiadomość, że wystąpisz w drugiej edycji BB?
     Nikt nic nie wiedział. Były wakacje. Kolega z teatru życzył mi wszystkiego najlepszego. No, i jedna koleżanka - bo byli wtajemniczeni.
     
     A rodzina?
     Moja mama oglądała ten program. Tata nie oglądał pierwszej edycji, ale drugą - już ze względu na córkę - tak. Ale nie byłam jeszcze u nich od czasu "osadzenia" w domu Wielkiego Brata. Trzy miesiące w programie, później jak wyszłam, to byłam bardzo zmęczona i miesiąc siedziałam w Warszawie. Później z kolei praca w teatrze i tak zeszło. Po prostu nie miałam czasu. Porozumiewamy się na razie telefonicznie.
     Wiem, że mama się cieszyła i z mojego udziału i z wygranej. Zresztą zadzwoniłam do niej wcześniej, przed udziałem w programie Big Brother i zapytałam, czy nie miałaby nic przeciwko temu. Powiedziała, że nie: „Tylko dziecko, nie przeklinaj”. Bo ja troszkę przeklinam. Podawałam to zresztą w zgłoszeniu jako wadę. Powiedziałam jednak, że nie będę przeklinać na wizji, nie będę robiła wstydu mamie. Po za tym regulamin nam nie pozwalał przeklinać. W ogóle staram się tego oduczyć, bo to brzydko.
     
     Czy aktorstwo pomagało ci w domu Wielkiego Brata? Czy wykorzystywałaś je?
     Nie wykorzystywałam. No, może czasami przy scenkach, które robiliśmy. Ale ja też tego nie traktowałam jako aktorskie zadanie. Nawet, gdy dawali nam zadanie, żebyśmy przygotowali teatrzyk, to nie odgrywałam na przykład roli Ateny, tak jak bym to zrobiła w teatrze. To by było śmieszne. Myślę, że aktorstwo trochę mi przeszkadzało.
     
     Czy czas w domu Wielkiego Brata się nie dłużył?
     Dłużyło się już po dwóch miesiącach. Wydaje mi się, że dwa miesiące na pobyt w domu Wielkiego Brata to byłby idealny czas, szczególnie dla psychiki uczestników.
     
     Co najmilej wspominasz z pobytu w domu Wielkiego Brata?
     Wejście i wyjście.
     
     A co było najbardziej przykre?
     Było mi przykro, gdy musiałam nominować. Było mi przykro, kiedy wyszła Bogusia, bo miałam z nią super kontakt, no, i Bacha. Tylko, że po Basi tak nie rozpaczałam, bo miałam jeszcze Bogusię. Obie uwielbiałam. Potem za dwa dni wyszedł Irek i było mi smutno. Poza tym to był to trudny okres, minęło 60 dni. Było szaro, smutno, był Dzień Zmarłych...
     
     Czy stała obecność kamer była bardzo uciążliwa?
     Nie. W ogóle się o tym nie myślało. No, może na początku człowiek z ciekawości gapił się w tę kamerę. Obecności kamery się jednak nie czuje tylko słyszy, bo ona się kręcą i brzęczą. Śmiesznie było, gdy chciało się komuś coś powiedzieć w sekrecie, na ucho, czego nie wolno było robić. Patrzyło w kamerę i półgębkiem cichutko mówiło, jednak zapominało się o tych dziesięciu pozostałych kamerach, które były na przykład w oknach.
     
     Czego jeszcze nie wolno było robić?
     M.W.: Na przykład przesyłać sobie liścików. Chociaż mi się raz udało. Przemyciłam go w chusteczce.
     
     Czy program Big Brother zmienił twoje życie?
     Nic się nie zmieniło po wyjściu z domu Wielkiego Brata. Dalej jest tak samo, no może jestem troszeczkę bardziej popularna. Jednak z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że ci, którzy mnie zaczepiają, to kojarzą mnie bardziej ze sceny niż z domu Wielkiego Brata. Ludzie na mój widok płaczą, cieszą się, śmieją. Są zadowoleni. Nie spotkałam się do tej pory z żadną negatywną reakcją.
     
     Czy gdybyś miała okazję, wzięłabyś jeszcze raz udział w reality show?
     Gdybym nie brała wcześniej udziału, to tak, zdecydowałabym się. Bo, tak jak mówiłam, program BB mi się podobał, chciałam tego, co tam się dzieje, dotknąć, przeżyć osobiście. Ale teraz? Może weszłabym jako gość na tydzień. I bym sobie posiedziała, bez żadnych nominacji. Żeby to nie było grą tylko lekką, przyjemną zabawą. Może gościnnym występem (śmiech).
     
     Czy po wyjściu z domu Wielkiego Brata uczestnicy utrzymują ze sobą kontakt?
     Czy wszyscy, to nie wiem. Może Agnieszka Lorek i Ilonka utrzymują kontakt, bo były takimi przyjaciółkami. Ja utrzymuję dobry kontakt z Basią i Bogusią. Z Karoliną też sobie często rozmawiamy.
     
     Czy otrzymujesz propozycje udziału w programach telewizyjnych, reklamach tak jak uczestnicy pierwszej edycji BB?
     Na razie otrzymałam jedną propozycję... do odrzucenia. Takiej nie do odrzucenia jeszcze nie było. Poza tym jestem związana umową z TVN i to oni wybierają dla mnie propozycje. Wszystko, co chciałaby zrobić zawodowo, gdy jest pokazywana moja twarz, wymaga zgody telewizji. No, oprócz mojej pracy w teatrze.
     
     A plany na przyszłość? Wyjedziesz do Warszawy, by zrobić karierę?
     W Gorzowie jest mi dobrze, bo jest Rafał. On bardzo ważny. Warszawa za bardzo mnie nie interesuje. Nie jest to dla mnie miasto do mieszkania. Do pracy może na jakiś czas. Na razie jednak będę pracowała w teatrze i zostanę w Gorzowie.
A

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • marzenka jest cudofna:)))))))))) fajnie , z ebyla u nas, tylko skzoda, ze nie mogalm jej zobaczyc na scenie:(
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    olisia(2002-03-08)
  • jedna z najgorszych co mogła wygrac z tymi jej minami nech sobie ten pysk wyprostuje u chirurga a ten jej rafal to wyglada jak jej pies chociasz pies jest ladniejsz od niego
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    wkurzony(2002-03-08)
  • Co do jej odpowiedzi ze nie grala to mam wątpliwośći. Robila to od samego poczatku i dlatego wygrała.
  • a ja i tak ja lubie:))))))))))) i dopsze ze wygrala
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    olisia(2002-03-09)
  • 10 sezonow w teatrze i"nic ciekawego sie nie dzialo" dziwne ostatnio rozmawialem z obsluga elblaskiego teatru i panowie choc byli tylko od dekoracji i kurtyn nie nazekali na nudne zycie... ostatnia odpowiedz tej super pani z BB:"On bardzo ważny. " to ja chyba byc bardzo glupi ze nie lubic BB
  • ja nie miec telewizor i bigbzdeta nie ogladac, ja polowac na lwa,
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    ja byc wazny Kali(2002-03-10)
  • Co do olisi,skoro była w teatrze i jej nie widziała , to ja pytam się co robiła?(wychodziła z teatru rozczapirzona i mówiła że bolał ją kryż)
  • Hmmm . . . A jeśli właścicielem jest firma (leasingowa, bank) . . . ?? Kierowca (użytkownik) pojazdu to co innego niż właściciel - który bardzo często nie wie gdzie i kto jeździ samochodem. Podejrzewam, że bardzo często właściciel firmy (leasingowej, banku) nawet nie wie, że posiada takie auto . . .
Reklama