W cieniu wielkich kulturalnych wydarzeń minionych dni znalazło się również coś dla zwykłych zjadaczy chleba i fanów gitarowego "łojenia". W sobotni (4 czerwca) wieczór w pubie West Side odbył się koncert trójmiejskich grup H.E.X.E i Savant.
To dosyć nieoczekiwane wydarzenie umknęło, niestety, uwadze wielu elbląskich maniaków ciężkiego grania, stąd też i frekwencja nie poraziła. Swoją drogą to chyba pierwszy koncert w tym miejscu – przynajmniej jak sięgam pamięcią – co mogło również wprowadzić w konsternację i niedowierzanie tych, którzy o wydarzeniu słyszeli.
Jako pierwsi na „scenie” Westa zadomowili się muzycy z formacji H.E.X.E. Pięcioosobowy skład uraczył nas dawką przyjemnego, melodyjnego grania z pogranicza heavy metalu i hard rocka. Nie zabrakło elementów niemal bluesowych improwizacji. Kameralna atmosfera i specyficzne poczucie humoru muzyków zagwarantowało bardzo przyjemne spędzenie czasu. W muzyce H.E.X.E zwraca uwagę wykorzystanie klawiszy, często imitujących dźwięk kultowego Hammonda oraz śpiewanie na dwa, czyste wokale.
Chwilę po opuszczeniu sceny przez pierwszy zespół pojawił się przed nami Savant. Tu już nie było tak miło i przyjemnie, bo Savant grał zdecydowanie cięższą i brutalniejszą odmianę gitarowej sztuki. Wspólne ustalenia moje i towarzyszy były jednoznaczne – stary szwedzki death metal z elementami grunge’u. Nie wiem czy chłopaki ucieszyliby się z takiego określenia, sami definiują siebie jako zespół progresywny. Teraz jest jakaś moda na bycie progresywnym, ale nam nie udało się w muzyce Savant tej progresji odnaleźć. Jednak hałas czynili całkiem przyzwoity.
Fajnie, ze pojawia się coraz więcej koncertowych inicjatyw na naszej starówce oraz że są one coraz bogatsze tematycznie. Elbląskie puby zaczynają odżywać i przejawiać inicjatywę i to się chwali. Zobaczymy, jak się to rozwinie.
Jako pierwsi na „scenie” Westa zadomowili się muzycy z formacji H.E.X.E. Pięcioosobowy skład uraczył nas dawką przyjemnego, melodyjnego grania z pogranicza heavy metalu i hard rocka. Nie zabrakło elementów niemal bluesowych improwizacji. Kameralna atmosfera i specyficzne poczucie humoru muzyków zagwarantowało bardzo przyjemne spędzenie czasu. W muzyce H.E.X.E zwraca uwagę wykorzystanie klawiszy, często imitujących dźwięk kultowego Hammonda oraz śpiewanie na dwa, czyste wokale.
Chwilę po opuszczeniu sceny przez pierwszy zespół pojawił się przed nami Savant. Tu już nie było tak miło i przyjemnie, bo Savant grał zdecydowanie cięższą i brutalniejszą odmianę gitarowej sztuki. Wspólne ustalenia moje i towarzyszy były jednoznaczne – stary szwedzki death metal z elementami grunge’u. Nie wiem czy chłopaki ucieszyliby się z takiego określenia, sami definiują siebie jako zespół progresywny. Teraz jest jakaś moda na bycie progresywnym, ale nam nie udało się w muzyce Savant tej progresji odnaleźć. Jednak hałas czynili całkiem przyzwoity.
Fajnie, ze pojawia się coraz więcej koncertowych inicjatyw na naszej starówce oraz że są one coraz bogatsze tematycznie. Elbląskie puby zaczynają odżywać i przejawiać inicjatywę i to się chwali. Zobaczymy, jak się to rozwinie.
Tomasz Sulich