UWAGA!

Muzyka wielu niespodzianek

 Elbląg, Vołosi na scenie
Vołosi na scenie (fot. AD)

Ich muzyka to „erupcja energii, płynąca z nieskończonej radości muzykowania, dźwiękowa zabawa, improwizacja na pograniczu muzycznych światów” – tak mówią o niej sami wykonawcy. Wczoraj (21 listopada) w CSE „Światowid” odkrywaliśmy tajemnice muzyki zespołu Vołosi, którą mogliśmy usłyszeć w ramach Międzynarodowych Spotkań Artystycznych. Zobacz więcej zdjęć z koncertu.

Wszystko zaczęło się w 1985 roku w Istebnej, gdzie powstał góralski zespół „Wałasi”. Prawie dwie dekady później do zespołu dołączyli bracia Lasoniowie. Wielokrotnie zmieniano nazwę zespołu. W wyniku wielu zagranicznych podróży zdecydowano się na łatwiejszą do wymówienia dla obcokrajowców nazwę „Vołosi”. O zespole i jego planach na najbliższą przyszłość rozmawiam z Krzysztofem Lasoniem i Janem Kaczmarzykiem.
      
       - Zespół Vołosi tworzy bardzo różnorodny repertuar. Obejmuje on nie tylko góralskie klimaty lecz także kompozycje z Ukrainy, Siedmiogrodu, Węgier, Rumunii oraz muzykę cygańską. Można znaleźć tam też brzemienia muzyki rosyjskiej, bułgarskiej, mołdawskiej, niemieckiej, włoskiej, holenderskiej, irlandzkiej, izraelskiej. Można byłoby tak jeszcze długo wyliczać. Muzyka jakiego kraju jest Panom najbliższa?
       - Krzysztof Lasoń: Rzeczywiście gramy szeroki repertuar, jednak w obecnym programie skupiamy się na naszej twórczości, która czerpie z tych kultur. Taka jest idea nazwy Wołochów czyli ludów, które wędrowały przez Karpaty i przynosiły różne wpływy. Potem to wszystko się mieszało. Istota mocy muzyki polskich gór polega na tej mieszance. Jest to muzyka, która niesie ze sobą bardzo wiele kultur. Nie jest to więc muzyka jedynie jednego regionu, lecz pobrzmiewają w niej gdzieś echa muzyki jednej czwartej muzycznego świata. Nasza muzyka jest takim tyglem setek różnych wpływów. Są to wpływy muzyki ludowej, ale nie tylko, także rockowej, jazzowej, dawnej i współczesnej. To jest jedna rzecz. A muzyka, którego kraju jest nam najbliższa? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Gdybyśmy powiedzieli, która jest naszą ulubioną, skrzywdzilibyśmy pozostałe kraje. To jest takie ciągłe przenikanie się i fajnie, gdy to wszystko razem współgra. Nie wyodrębniamy jednego kraju i nie gramy muzyki tylko i wyłącznie jednego regionu, tylko to wszystko razem współgra i tworzy istotę naszej muzyki.
      
       - Czy muzyka południowa bardzo różni się od północnej?
       - Krzysztof Lasoń: Oczywiście, że tak. Tak jest ze wszystkim. Z potrawami, ze sztuką malarską, z samymi ludźmi. Jest to dostrzegalne, słońce wpływa inaczej na ludzi. Muzyka południa jest bardziej żywiołowa i zmysłowa, a północna bardziej intelektualna i kontemplacyjna.
      
       A polska?
       - Krzysztof Lasoń: Myślę, że jest gdzieś pomiędzy. My jesteśmy właściwie na skrzyżowaniu kultur.
      
       - A co Panowie dziś zagrają?
       - Jan Kaczmarzyk: Będzie to program z naszej płyty „Vołosi”. Będą to utwory ludowe z Beskidu Śląskiego. W utwory wplatamy też fragmenty muzyczne grane na gajdach.
       - Krzysztof Lasoń: Poza dwoma utworami będą to nasze kompozycje.
      
       - Wasza muzyka stanowi bardzo oryginalną mieszankę – jest połączeniem elementu ludowego i klasycyzmu. Co ciekawego z tego powstaje?
       - Krzysztof Lasoń: No właśnie. O tej muzyce mówi się, jak gdyby była połączeniem muzyki ludowej z muzyką klasyczną, ale tak naprawdę nie do końca tak jest. To nie jest połączenie muzyki ludowej z klasyczną, tylko ludowego sposobu grania z klasycznym sposobem grania. Stanowi to zderzenie, które cały czas nas wzajemnie inspiruje. Gramy już wiele lat. Od trzech lat w tym najściślejszym składzie. A znamy się już od wielu, wielu lat i wcześniej też grywaliśmy razem. Do dnia dzisiejszego jesteśmy zaskakiwani różnymi niespodziankami, które budują rozwój naszej improwizacji. To cały czas ewoluuje. I to połączenie cały czas działa na nas dopingująco.
      
       - Czy na scenie też mają Panowie do czynienia ze starciem różnych temperamentów?

       - Jan Kaczmarzyk: Tak, ale oczywiście w tym pozytywnym znaczeniu. Inaczej byłoby nudno.
      
       - Zespół zdobył kilka prestiżowych nagród. Czy Wasz kalendarz jest już zapełniony?
       - Krzysztof Lasoń: Cały czas coś gramy. Cały czas coś się dzieje. Nie narzekamy na brak czasu. Oczywiście są lepsze i gorsze okresy, ale wszystko jest na dobrej drodze. Szczególnie cieszymy się z wyjazdów zagranicznych, gdy jesteśmy w takich krajach jak Ukraina czy Gruzja, gdzie publiczność jest niesamowicie otwarta i szaleje.
       - Jan Kaczmarzyk: To są właśnie te południowe kraje, które mają swoją specyfikę.
      
       - Grali Panowie w Skandynawii?
       - Krzysztof Lasoń: Tak, w Szwecji i Danii. Jest to ciekawe, bo tam był zupełnie inny przekaz tej naszej muzyki. Muzyka nie jest zawsze taka sama, zawsze jest inna. I to jest fajne, bo będąc w jakimś kraju i mając kontakt z publicznością, przybiera ona zawsze trochę inne kształty.
      
       - Jaka jest duńska publiczność, jaka polska, a jaka ukraińska? Każda jest inna?
       - Krzysztof Lasoń: Każda jest inna i o każdej można by było coś powiedzieć. Każda przeżywa na swój sposób inaczej. Zawsze mamy do czynienia z sympatycznym przyjęciem, ale każda publiczność na inne rzeczy zwraca uwagę np. dla Ukrainy czy Gruzji najważniejsza jest energetyka, północną publiczność inspirują efekty specjalne, jakiś zasłyszany cytat. Jest to ta miła strona przemierzania świata, kontakt z publicznością i poznawanie ich reakcji na muzykę. Jest to wtedy jakby tworzenie tej muzyki na nowo razem z tą publicznością.
      
       - Jakiej muzyki słuchają Panowie na co dzień? Może hip-hopu czy rapu?
       - Krzysztof Lasoń: Hip-hopu może trochę mniej. Chociaż w każdym kierunku muzycznym można odnaleźć szczere produkty, gdzie ktoś ma coś autentycznego do przekazania. Zdarzają się fajne kawałki, ale musi to być autentyczne. Rap na przykład wywodzi się z muzyki murzyńskiej, gdzie to jest rzeczywiście takie autentyczne. Jest to w pewnym sensie też przekaz ludowej tradycji. Musi być w tym jednak autentyzm, jeśli tego nie ma, jest to wtedy bardzo tandetne.
      
       - Zbliżają się święta. Czego Panowie sobie życzą z tej okazji?
       - Jan Kaczmarzyk: Zdrowia i wielu koncertów.
       - Krzysztof Lasoń: Wielu pomysłów i by ten ogień cały czas istniał między nami. To jest dla nas bardzo istotne i daje nam mnóstwo energii do pracy.
      
       - Co sądzą Panowie o Międzynarodowych Spotkaniach Artystycznych? Czy taka inicjatywa jest potrzebna?
       - Krzysztof Lasoń: Jest to piękna inicjatywa. Jesteśmy zachwyceni. Ostatnio mieliśmy okazję uczestniczyć w festiwalu Stoff w Sztokholmie i jak weszliśmy do tego budynku od razu przypomnieliśmy sobie tamtą imprezę. Wszystko odbywało się w domu kultury przypominającym nawet ten budynek. Byliśmy wtedy tym bardzo zauroczeni. Tutaj jest podobnie. Przez takie spotkania ludzie chętniej wchodzą w świat sztuki, to jest na pewno coś fajniejszego niż przyjście tylko na jakiś koncert.
      
      
Patronem medialnym wydarzenia jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl

      
rozmawiała Dominika Kiejdo

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama