
Czy pieniądze przeznaczane na kulturę są luksusem, „wisienką na torcie, którego nie ma”? Jak je dzielić i czy można tu ustalić jednoznaczne kryteria? Czyli o środkach unijnych z Jerzym Baczyńskim oraz Moniką Smoleń- Bromską, a na deser danie klasyczne – koncert TWOgether Duo z Elbląską Orkiestrą Kameralną. Pierwszy dzień (5 czerwca) 10. Letnich Ogrodów Polityki za nami. Zobacz więcej zdjęć.
Panel dyskusyjny pn. „Unijne inwestycje w kulturze” prowadził Jerzy Baczyński, redaktor naczelny tygodnika „Polityka”, a jego gościem była Monika Smoleń Bromska, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Przekonać, że jest potrzebna
Jak mówiła Podsekretarz Stanu w latach 2007- 2013 na kulturę przeznaczono ok. 5 mld zł z funduszy europejskich, przede wszystkim na rozwój infrastruktury oraz ochronę dziedzictwa, a także rozwój szkolnictwa artystycznego. Są one dzielone na dwóch poziomach – regionalnym oraz centralnym.
To kwota niemała. Jerzy Baczyński zapytał więc, czy te pieniądze na kulturę nie są luksusem, „wisienką na torcie, którego nie ma”?
– Kiedy zaczynaliśmy, a był to rok 2003, usłyszeliśmy, że Polska, z całym szacunkiem, ale jest krajem „na dorobku”, krajem z ogromnymi problemami związanymi z infrastrukturą drogową, środowiskową oraz gospodarczą, że powinna przede wszystkim skoncentrować się na tych obszarach. Kiedy zatem powiedzieliśmy, że chcemy przeznaczyć pieniądze na kulturę, bo uważamy, że jest ona ważna dla rozwoju, to usłyszeliśmy dokładnie taką argumentację – wyjaśniała Monika Smoleń- Bromska. – Komisja Europejska zwraca szczególnie uwagę na to, czy polityka względem pewnego obszaru jest polityką wspólną czy polityką każdego kraju członkowskiego. Polityka drogowa czy transportowa dotyczy każdego kraju Unii, bowiem Komisja wychodzi z założenia, że inwestycje w tych obszarach służą wszystkim, nie ma tutaj granic, natomiast polityka kulturalna nie jest polityką wspólną i bardzo dobrze, że tak jest. Musieliśmy zatem przekonać Komisję, że kultura wpływa na rozwój regionu, że może być tym elementem, który wpływa na wzrost atrakcyjności turystycznej.
Jak wyjaśniała Monika Smoleń- Bromska nie bez znaczenia jest również kwestia dotycząca jakości życia.
– Inwestorzy coraz częściej biorą pod uwagę nie tylko te czynniki makroekonomiczne jak np. kwestia podatku czy dostępności gruntu, ale chcą również zapewnić wysoką jakość życia tym, którzy będą w tych firmach pracować – mówiła. – Jeżeli chcemy dbać o rozwój miast i regionów musimy inwestować w ludzi, a polega to na podnoszeniu jakości życia, zapewnieniu nie tylko „pracy i chleba”, ale także możliwości rozwoju, spędzania wolnego czasu, bycia razem.
Sztywny podział a rzeczywistość
Jak się okazuje Komisja na problemy związane z rozwojem patrzy w sposób ilościowy, pragmatyczny.
– Kiedy już zgodziliśmy, że chcemy przeznaczać pieniądze na ochronę dziedzictwa, zapytano nas jak będziemy wybierać projekty. Nie da się w sposób „zerojedynkowy” określić czy większą wartość ma Bazylika Mariacka w Gdańsku czy Kościół Mariacki w Krakowie, a nam powiedziano, że musimy znaleźć kryteria, które w sposób obiektywny pozwolą wybierać projekty – wyjaśniała Monika Smoleń- Bromska i opowiadała o różnych propozycjach przedstawionych przez komisję, np. takiej, która przypisuje punkty w zamian za wiek budowli. – Mamy tę dobrą sytuację, że w przypadku kultury projekty realizowane są w ramach Regionalnych Programów Operacyjnych, jak i poprzez centralny program Infrastruktura i Środowisko. Chociaż i tutaj nie obyło się bez pewnych problemów, które wynikają z tego, że dzisiaj nie ma jasno zdefiniowanej granicy odpowiedzialności – co jest odpowiedzialnością państwa, a co regionu. Bardzo długo dyskutowaliśmy nad tym, jakie typy projektów powinny być realizowane na poziomie regionalnym, a jakie na poziomie centralnym, ostatecznie udało się wprowadzić granicę kwoty. Uznaliśmy, że jeżeli projekt kosztuje do 20 mln zł to jest to projekt na poziomie wojewódzkim, a taki powyżej 20 mln złotych realizowany jest na poziomie programu ministerialnego. W jego ramach dofinansowujemy 79 projektów, od tych dużych, po te małe, jak np. rewitalizacja Rynku Galicyjskiego w Sanoku, który był projektem niewielkim, ale miał ogromny sens dla rozwoju regionalnego. Bardzo dużo projektów to te związane z ochroną dziedzictwa kulturalnego i zabytków. To niebywałe, bowiem nie zdawaliśmy sobie sprawy, że jedne z najważniejszych obiektów zabytkowych w Polsce są w tak strasznym stanie, że tak naprawdę nie mogą dalej funkcjonować. Nigdy nie zapomnę wejścia do Sukiennic, kiedy już wywieziono zbiory, wtedy dopiero zobaczyłam nieszczelne okna i potłuczone świetliki. Nie są to projekty tak bardzo spektakularne, ale na pewno bezdyskusyjne kiedy mówimy o efektach.
Cztery duże projekty
Oprócz takich projektów są również inwestycje narodowe, których wartość przekracza 50 mln euro.
– W rozumieniu prawa unijnego duże projekty to takie, które kosztują pow. 50 mln euro. Wymagana jest tutaj zgoda Unii Europejskiej. W przypadku pozostałych decyzja należy wyłącznie do kraju – objaśniała Podsekretarz Stanu.
Takich dużych projektów mamy cztery: Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu, Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku, Opera i Filharmonia Podlaska oraz budowa siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach.
Jak zauważył Jerzy Baczyński wśród inwestycji w obszarze kultury dominują te, które związane są muzyką poważną – filharmonie czy sale koncertowe. Czy rzeczywiście są to projekty trafione w sytuacji, gdy korzysta z tego znikomy procent Polaków? Czy nie tworzy się dzięki temu „zamknięte koło”?
– Mamy ogromne zaległości, jeżeli chodzi o edukację kulturalną, muzyka i plastyka zniknęły z programu szkoły powszechnej. Dzisiaj mówimy o problemach jeżeli chodzi o uczestnictwo w kulturze, które wynikają z tego, że przez wiele lat nie kształtowaliśmy potrzeb. W 2008 r. minister Zdrojewski podpisał z ówczesną minister edukacji Hall porozumienie o powrocie muzyki oraz plastyki do programu szkół, dzieje się to etapami – opowiadala Monika Smoleń- Bromska. – Zrobiliśmy analizę, które instytucje kultury mają programy skierowane bezpośrednio do dzieci, które muzea mają lekcje muzealne, które instytucje muzyczne zapraszają dzieci i współpracują ze szkołami. Niestety, ale wyniki tego przeglądu były mało optymistyczne. Powinniśmy inwestować w instytucje kultury i niekoniecznie należy się posługiwać argumentem, że dziś jest małe zapotrzebowanie. Należy wzmocnić edukację po to, abyśmy nie mieli problemu z wypełnianiem sal koncertowych i teatralnych. Ponadto prowadzimy rozmowy o zmianach w szkolnictwie muzycznym, aby wprowadzić takie kierunki jak muzyka jazzowa czy estradowa.
Jak utrzymać tak duże obiekty? I na co zostaną wydane pieniądze w kolejnej perspektywie?
Pytał Jerzy Baczyński i jako przykład przytoczył niedawno otwarte Europejskie Centrum Muzyki w Lusławicach.
– Myślę, że takie instytucje to duże wyzwanie, i dla samorządów, i dla ministra kultury. Głęboko jednak wierzę, że takie pieniądze się znajdą. Wymaga to również zmiany podejścia do funkcjonowania instytucji, szukania pieniędzy od sponsorów prywatnych, znajdowanie takich form aktywności, które będą zapewniać popularność oraz będzie na nie zapotrzebowanie odbiorców – mówiła Monika Smoleń- Bromska.
Jak najlepiej wydać już obiecane pieniądze przyszłej perspektywy, jak sprawić, by były one wyraźną zmianą jakościową? Na co możemy liczyć w obszarze kultury?
– Głęboko wierzę w to, że te decyzje, które zostały podjęte, zarówno na poziomie regionalnym, jak i ministerialnym mają swój głęboki sens i się obronią. Natomiast zdajemy sobie sprawę, że wygenerowały one pewne koszty i to trzeba wziąć pod uwagę planując kolejną perspektywę finansową. Uważamy, że w tej nowej „siedmiolatce” chcielibyśmy skupić się na inwestycjach w szkolnictwo artystyczne oraz edukację kulturalną, która nie tylko wychowuje wrażliwych odbiorców kultury, ale także uczy kreatywności, tolerancji, otwartości, ale także umiejętności organizacji czasu oraz determinacji, cech, które są potrzebne każdemu społeczeństwu. Może też lepiej jest gdy ta część dzieci, która chce, chodziła do szkoły muzycznej nie mając aspiracji bycia muzykiem niż siedziała na przysłowiowym trzepaku czy przed komputerem – mówiła Monika Smoleń- Bromska i dodała: – W przyszłej perspektywie finansowej chcemy szczególnie zwrócić uwagę na digitalizację kultury, zwiększanie dostępu do zasobów, ale także na modernizację oraz doposażenie tych instytucji, które potrzebują po prostu podniesienia standardu aby w pełni realizować swoje zadanie.
Gloria Artis dla Baczyńskiego
Po panelu przyszedł czas na koncert. Zanim to jednak nastąpiło wręczono Jerzemu Baczyńskiemu medal, którego pełna nazwa brzmi „Zasłużony Kulturze Gloria Artis", co od początku do końca miało być niespodzianką.

– To pierwsze odznaczenie jakie w życiu dostałem, poza tym mam jedynie odznakę honorową kombatantów. Czuję się wzruszony – mówił zaskoczony Jerzy Baczyński.
TWOgether duo i EOK
Elbląscy kameraliści pod batutą swojego maestro – Marka Mosia, a TWOgether duo najpierw solo, a potem razem. Koncert rozpoczęła Elbląska Orkiestra Kameralna od oratorium Haendla „Juda Machabeusz”. Następnie dołączył do niej Maciej Frąckiewicz, który wykonał koncert klawesynowy D- mol Bacha przetłumaczony na język akordeonu. Połowa duetu zeszła ze sceny po to, aby druga połowa czyli Magdalena Bojanowicz mogła wraz ze swoją wiolonczelą wykonać koncert wiolonczelowy C- dur Haydna. Jednakże prawdziwą „petardą” okazał się ostatni utwór, który z instrumentów, wydawałoby się klasycznych, wydobył niesamowite dźwięki (bo kto to widział, żeby wiolonczela potrafiła zrobić tak samo jak umie stage piano?). Dopiero „Rhythms of doubt” skomponowane przez Mikołaja Majkusiaka, zagrane w duecie, z możliwościami wiolonczeli Magdaleny Bojanowicz i siłą rażenia akordeonu Macieja Frąckiewicza przeciętnemu zjadaczowi tego rodzaju muzyki uświadamia dlaczego TWOgether duo otrzymało Paszport Polityki 2012. Takiej mocy, a przede wszystkim „bioder” muzyka klasyczna dawno nie miała.