Elbląskiej Orkiestrze Kameralnej brakuje pieniędzy na realizowane przez siebie projekty. Wprawdzie można byłoby je pozyskać z programu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ale żeby po nie sięgnąć, potrzebny jest wkład własny. A takich środków nie ma ani orkiestra, ani miasto. Chodzi o 60 tys. zł.
Elbląska Orkiestra Kameralna złożyła w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego projekty w konkursach promujących polską kulturę. Uzyskała dofinansowanie, ale elbląscy kameraliści nie mają środków na wkład własny.
Z takiego właśnie powodu w 2017 r., został odwołany koncert orkiestry na Węgrzech.
- Na niektóre koncerty pieniądze wygospodarowaliśmy z naszych środków, ale niestety tych projektów było za dużo, żebyśmy mogli pokryć z tych pieniędzy – zwróciła uwagę Bożena Sielewicz, dyrektor Elbląskiej Orkiestry Kameralnej podczas wczorajszego (22 lutego) posiedzenia Komisji Oświaty, Kultury, Sportu i Turystyki.
W tym roku sytuacja może się powtórzyć. W tegorocznym budżecie miasta również nie przewidziano wydatków na wkłady własne. Elbląska Orkiestra Kameralna otrzymała 1,7 mln zł, w tym 74 tys. zł na działalność, dyrygentów i solistów. Kwota ta jest odrobinę wyższa niż dotacja na 2017 rok. Warto też zwrócić uwagę, że elbląscy kameraliści pozyskali ponad 600 tys. zł (380 tys. z tytułu sprzedaży biletów, 75 tys. od sponsorów i 180 tys. z Ministerstwa Kultury).
- Orkiestra jest instytucją artystyczną i bez konfrontacji z zagranicznym partnerem, bez udziału w festiwalach w Polsce i za granicą ten zespół nie istnieje. Bez tego będziemy tylko lokalną orkiestrą, co naszej publiczności się nie spodoba – mówiła Bożena Sielewicz.
Sprawa nie jest jednak prosta. Elbląska Orkiestra Kameralna złożyła projekty do ministerialnych konkursów, nie mając zapewnionych środków finansowych na wkład własny.
- Nie mogę nie składać wniosków. Mam taką politykę, że nie będę się ograniczała w pozyskiwaniu pieniędzy – dodała dyrektor EOK. - W 2017 roku środki na wkłady własne zabezpieczyłam m.in. pieniędzmi od sponsorów.
Cały spór rozbija się o 60 tys. zł.
- Mogło by się wydawać, że 60 tys. zł nie jest dużą suma dla jednej instytucji, ale musimy patrzeć globalnie, także na inne instytucje. A budżet nie jest z gumy. Dyrektorzy miejskich instytucji powinni zarządzać tymi budżetami, które mają. Przypadek braku środków na wkład własny to już kolejna taka sytuacja w Elblągu. Dyrektorzy składają wnioski pisząc nieprawdę w kwestii wkładów własnych, a potem stawiają prezydenta w sytuacji: "ja muszę mieć na wkład własny, bo złożyłem wniosek" - powiedział Jacek Boruszka, wiceprezydent Elbląga.
W 2017 roku Elbląska Orkiestra Kameralna zagrała ogółem 52 koncerty – mniej niż w 2016 roku. Z jednej strony można mieć uzasadnione zarzuty do dyrektor Bożeny Sielewicz w sprawie finansów. Z drugiej strony Elbląska Orkiestra Kameralna jest jedna z niewielu rzeczy, które się pozytywnie z Elblągiem kojarzą poza granicami naszego miasta. Przed władzami miasta powstaje pytanie: czy chcemy mieć lokalną orkiestrę, czy też bardziej znany zespół, który jest zapraszany na międzynarodowe festiwale?
Z takiego właśnie powodu w 2017 r., został odwołany koncert orkiestry na Węgrzech.
- Na niektóre koncerty pieniądze wygospodarowaliśmy z naszych środków, ale niestety tych projektów było za dużo, żebyśmy mogli pokryć z tych pieniędzy – zwróciła uwagę Bożena Sielewicz, dyrektor Elbląskiej Orkiestry Kameralnej podczas wczorajszego (22 lutego) posiedzenia Komisji Oświaty, Kultury, Sportu i Turystyki.
W tym roku sytuacja może się powtórzyć. W tegorocznym budżecie miasta również nie przewidziano wydatków na wkłady własne. Elbląska Orkiestra Kameralna otrzymała 1,7 mln zł, w tym 74 tys. zł na działalność, dyrygentów i solistów. Kwota ta jest odrobinę wyższa niż dotacja na 2017 rok. Warto też zwrócić uwagę, że elbląscy kameraliści pozyskali ponad 600 tys. zł (380 tys. z tytułu sprzedaży biletów, 75 tys. od sponsorów i 180 tys. z Ministerstwa Kultury).
- Orkiestra jest instytucją artystyczną i bez konfrontacji z zagranicznym partnerem, bez udziału w festiwalach w Polsce i za granicą ten zespół nie istnieje. Bez tego będziemy tylko lokalną orkiestrą, co naszej publiczności się nie spodoba – mówiła Bożena Sielewicz.
Sprawa nie jest jednak prosta. Elbląska Orkiestra Kameralna złożyła projekty do ministerialnych konkursów, nie mając zapewnionych środków finansowych na wkład własny.
- Nie mogę nie składać wniosków. Mam taką politykę, że nie będę się ograniczała w pozyskiwaniu pieniędzy – dodała dyrektor EOK. - W 2017 roku środki na wkłady własne zabezpieczyłam m.in. pieniędzmi od sponsorów.
Cały spór rozbija się o 60 tys. zł.
- Mogło by się wydawać, że 60 tys. zł nie jest dużą suma dla jednej instytucji, ale musimy patrzeć globalnie, także na inne instytucje. A budżet nie jest z gumy. Dyrektorzy miejskich instytucji powinni zarządzać tymi budżetami, które mają. Przypadek braku środków na wkład własny to już kolejna taka sytuacja w Elblągu. Dyrektorzy składają wnioski pisząc nieprawdę w kwestii wkładów własnych, a potem stawiają prezydenta w sytuacji: "ja muszę mieć na wkład własny, bo złożyłem wniosek" - powiedział Jacek Boruszka, wiceprezydent Elbląga.
W 2017 roku Elbląska Orkiestra Kameralna zagrała ogółem 52 koncerty – mniej niż w 2016 roku. Z jednej strony można mieć uzasadnione zarzuty do dyrektor Bożeny Sielewicz w sprawie finansów. Z drugiej strony Elbląska Orkiestra Kameralna jest jedna z niewielu rzeczy, które się pozytywnie z Elblągiem kojarzą poza granicami naszego miasta. Przed władzami miasta powstaje pytanie: czy chcemy mieć lokalną orkiestrę, czy też bardziej znany zespół, który jest zapraszany na międzynarodowe festiwale?
Sebastian Malicki