UWAGA!

Prawdziwa uczta dla oczu

 Elbląg, Prawdziwa uczta dla oczu
(fot. Damian Matwiejczyk)

Edward Parzych, kolekcjoner antyków, przekazał elbląskiemu muzeum cenny depozyt - część swojej kolekcji słynnej ceramiki kadyńskiej.

Pochodzi ona z założonej na początku dwudziestego wieku przez ostatniego cesarza Niemiec Wilhelma II manufaktury ceramiki artystycznej w Kadynach nad Zalewem Wiślanym. - Wyroby stamtąd to przedmiot pożądania wielu kolekcjonerów. Są różnorodne i wykonane z wysokim kunsztem, a wyobrażenia żyjących na naszych terenach zwierząt: niedźwiedzi, saren, jeleni, dzików czy lisów, ale też np. ptaków: sokołów, orłów i zimorodków, są niezwykle realistyczne - podkreśla elblążanin.
     Cała kolekcja Edwarda Parzycha liczy około 230 przedmiotów i jest drugą co do wielkości na świecie.
     Umowa dotycząca dziesięcioletniego depozytu ma zostać podpisana wkrótce, ale zbiór 150 eksponatów jest już w muzeum. - Są to elementy wystroju wnętrz, dzbany, ceramika oprawiona w srebro oraz liczne postaci zwierząt, ptaków i płazów - wyjaśnia Edward Parzych.
     Już niedługo to wszystko będzie można oglądać na stałej wystawie. Zostanie ona otwarta najprawdopodobniej jeszcze w lutym.
     Część pozostałych przedmiotów z kolekcji Edwarda Parzycha można natomiast obejrzeć w kantorze Silvant na rogu ulic 1 Maja i Hetmańskiej.
     
     ***
     
     Wilhelm II kupił Kadyny w 1898 r. Malowniczo położony majątek ziemski stał się letnią rezydencją rodziny cesarskiej. Znajdowała się tam wówczas niewielka cegielnia, bo od wieków te tereny były znane z zasobów gliny nadającej się do wyrobu ceramiki. Za namową berlińskiego rzeźbiarza Ludwiga Manzla władca postanowił założyć manufakturę wytwarzającą ceramikę artystyczną. Rozpoczęła ona działalność w 1905 r. Początkowo pracowało tam dziewięć osób z zakładów ceramicznych Zimmermanna w Tolkmicku i z okolicznych cegielni, którzy skończyli prowadzone przez znanych artystów kursy garncarsko-ceramiczne.
     W Kadynach powstawały np. wyroby wzorowane na antycznych: greckich i etruskich oraz na majolice włoskiego renesansu. Kopiowano również płaskorzeźby o tematyce sakralnej. Przy pomocy najlepszych niemieckich rzeźbiarzy i ceramików tworzono też własne oryginalne wzornictwo. Pracowali nad nim m.in.: Karl Begas, Paul Heydel, Albrecht H. Hussman czy August Vogel. Każdy model musiał najpierw uzyskać osobistą aprobatę cesarza, dopiero wtedy wzór był powielany w kilku rozmiarach.
     W 1911 r., ze względu na swe walory artystyczne wyroby kadyńskie zdobyły dwie nagrody na Światowej Wystawie w Turynie.
     Jednym z głównych kierunków produkcji była używana do wystroju wnętrz oraz elewacji budynków ceramika architektoniczna. Do dziś można ją podziwiać na stacji metra przy Theodor Heuss Platz w Berlinie, w holu zakładu kąpielowego w Wiesbaden, w gdańskiej siedzibie Narodowego Banku Polskiego (przy ul. Okopowej 1, zachował się tam „kadyński” strop kasetonowy) oraz na jednym z domów w Tolkmicku, na którym znajduje się płaskorzeźba przedstawiająca kogę.
     Po zakończeniu I wojny światowej, aby przetrwać ciężki dla Niemiec okres, w Kadynach produkowano kafle piecowe oraz łudząco przypominające oryginały kopie starej ceramiki gdańskiej i elbląskiej.
     Kiedy kierownikiem zakładu został Wilhelm Dietrich, rozpoczęły się próby, dzięki którym uzyskano charakterystyczny układ kolorów: naturalnej czerwieni glinki kadyńskiej, błękitu kobaltowego i złota. Ponieważ wyroby wzorowane na antycznych wyszły już z mody, wprowadzono wypalane w różnych odcieniach czekoladowego brązu figurki zwierząt. Powstawały zestawy nawiązujące do stylu art-deco, próbowano także łączenia ceramiki z bursztynem i srebrem. Nadal jednak nie była to produkcja masowa, ale przedmioty ręcznie zdobione.
     Zakład zatrudniał wówczas około pięćdziesięcioro pracowników i miał swoje sklepy firmowe w Berlinie, Elblągu, Hamburgu, Krynicy Morskiej i Stuttgarcie. Część produkcji eksportowano do Anglii i USA. W 1936 r. w Kadynach powstała najnowocześniejsza w Niemczech, w pełni zautomatyzowana fabryka klinkieru.
     
     (na podstawie katalogu wystawy ze zbiorów Ryszarda Formeli, Muzeum w Elblągu, 1991 r.)
     
     
Joanna Torsh

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Piekna historia o wytworni i piekne wyroby.Jak ktos bedzie w Kadynach niech zwroci uwage na teren dawnej wytworni.Obraz nedzy i rozpaczy.Budynki zaniedbane, teren porosniety chaszczami.Jest to wlasnosc prywatna a wyglada jak lichy PGR w czasach PRLu.Wlascicielu przynosisz wstyd sobie i Polsce.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    turysta(2006-02-01)
  • A moim zdaniem Kadyny to bardzo ciekawa miejscowość.Nie tylko jakieś "chaszcze".Jest wiele zakątków wartych zobaczenia
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Aguśka(2006-02-01)
  • Zgadzam się. A w drugiej cegielni (tej od zwykłych cegieł) też już nic się nie produkuje. Pewien "biznesman" zrobił tam stajnie. Po prostu żałosne. :/
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    behemot(2006-02-01)
  • Wolałbyś, żeby cegielnia się zawaliła albo została rozszabrowana? Co za durne, komunistyczne myślenie!!!
  • Wiecie ja tam nie mam nic do cegielni-tej od cegieł...Ale tego prywaciarza też nie lubię...Więc i tak nadal trwam przy opcji że Kadyny to piękne miejsce.Pozdrawiam
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Aguśka(2006-02-01)
  • Jest to przepiękna kolekcja - gratulacje !
Reklama