Artykuł ten skierowany jest nie tylko do miłośników literatury, ale do czytelników w ogóle. Okazuje się, że to właśnie czytanie i wszystko, co mu towarzyszy, ma wielki wpływ na życie człowieka. Niejako je określa i nadaje mu tożsamość. Czytelniku, czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad czynnością zwaną czytaniem? Jeśli nie, to pomoże Ci w tym książka Justyny Sobolewskiej, książka „O czytaniu”.
- Książka, która jest przedmiotem, z którą obcujemy, inaczej z nami gra. Inaczej wchodzi w nasze życie, w nas, w naszą tożsamość – mówi Justyna Sobolewska. - Okazuje się, że ten przedmiot, może z nami nawiązać relację, bardziej niż sam tekst. E-book to sam tekst, który nie ma tej wartości zmysłowej. Możemy wzruszać się tym tekstem, możemy go dobrze rozumieć, cytować go, ale on jest już czymś innym – dodaje. - To będzie zawsze książka bez okładki, przez co słabiej ją zapamiętamy. Ona szybciej wywietrzeje z naszej pamięci. W książce papierowej możemy również zostawić jakieś swoje ślady. I to jest bardzo przyjemne, gdy po latach znajdziemy w niej jakąś swoją starą zakładkę, albo ślad po jedzeniu. Uważam, że książka papierowa jest tak silnym nośnikiem, że nic jej nie zagrozi. Nie ma takiej siły, która by spowodowała, że książki by znikły. Książka jest fetyszem. W książce jest siła!
Książka Justyny Sobolewskiej jest bardzo ciekawym spojrzeniem na zjawisko czytania w ogóle. To swego rodzaju antropologia czytania a nawet anatomia czytania. Autorka spisuje bowiem w swym dziele swoje obserwacje odnośnie sposobów czytania. Niektórzy czytają na stojąco, inni leżąc, jeszcze inni uwielbiają czytanie w toalecie. Każdy ma także swoje ulubione książki, sposoby ich układania na półkach, na co również zwraca w swej książce autorka. Nie bez wpływu na nasze życie pozostają książki z naszego dzieciństwa oraz sytuacje, które czytaniu towarzyszą. Czytanie może być również snobizmem. Istniały bowiem kiedyś pewne mody na czytanie wielkich twórców. I tak np. trzymanie swego czasu „Ulissesa” w tramwaju pod pachą było „in”. Czytanie może być naprawdę wielką przyjemnością (choć nie zawsze nią być musi) i jest zjawiskiem, nad którym nieskończenie długo można dyskutować. Justyna Sobolewska, miłośniczka czytania i kolekcjonerka książek, jest także zwolenniczką czytania, i to na głos, dzieciom. Według niej takie właśnie czytanie jest stworzeniem wspólnoty. Na blogu „Poczytaj mi synku” pisze o książkach dla dzieci, które czyta wspólnie z synem.
Autorka podkreśla także, że inaczej czytamy książki w różnych momentach naszego życia albo, że istnieje odpowiedni wiek na przeczytanie danej książki:
- Ktoś powiedział, że „Szkołę uczuć” Flauberta należy przeczytać dopiero po pięćdziesiątce – mówi. - Wcześniej nie warto, bo nic się z niej nie zrozumie. Inni uważają, że dopiero po czterdziestce można wrócić do tej prawdziwej przyjemności, jaką ma się z czytania w dzieciństwie. A inni z kolei twierdzą, że są lektury dobre tylko dla ludzi młodych. Wielcy pisarze uważają, że im jesteśmy starsi, tym lepiej będziemy czytać.
Lektura książki „O czytaniu” zwraca z pewnością uwagę czytelnika na rzeczy, które pomijamy, na które nie zwracamy uwagi, których sobie nie uświadamiamy. Dzisiejsze spotkanie w przedświątecznych Salonach „Polityki” to zachęta, by powrócić do ukochanej książki z dzieciństwa oraz by trochę nad tym swoim czytaniem pomyśleć i uświadomić sobie, że w ogóle warto czytać.