UWAGA!

Z klarnetem w roli głównej

 Elbląg, Z klarnetem w roli głównej
fot. AD

W miniony piątek - po raz pierwszy w tym sezonie - w trakcie koncertu Elbląskiej Orkiestry Kameralnej w roli głównej pojawił się klarnet. Zagrał na nim jeden z najwybitniejszych polskich klarnecistów – Artur Pachlewski.

Artur Pachlewski koncertuje jako solista i kameralista w Polsce i za granicą. Sięga zarówno do klasyki, jak i utworów współczesnych kompozytorów. Jest założycielem i kierownikiem zespołów Consonare per Varsavia oraz Orchestra di Otto, a także pomysłodawcą Międzynarodowego Mistrzowskiego Kursu Klarnetowego w Warszawie. Płyty z jego udziałem były nominowane do nagrody polskiego przemysłu fonograficznego Fryderyk.
       Batutę tego wieczoru dzierżył Przemysław Fiugajski, młody dyrygent, klawesynista i dramaturg, od 2003 pracujący w Warszawskiej Operze Kameralnej.
       Artur Pachlewski nie pojawił się jednak na scenie od samego początku. Najpierw Elbląska Orkiestra Kameralna wykonała uwerturę do opery „Ifigenia w Aulidzie” Ch. W. Glucka. Pełen dramatyzmu utwór wprowadzający słuchacza w losy tytułowej Ifigenii, złożonej w ofierze przez swego ojca Agamemnona.
       Drugi utwór to już danie główne, podobnie jak kolejny. Wpierw Domenico Cimarosa i „Koncert c-moll na klarnet i smyczki”. Klasyczna kompozycja, co oczywiste, z dominującą rolą klarnetu, prowadzącego dialog ze smyczkami. Kolejny po nim to „Koncert na klarnet i smyczki” angielskiego kompozytora Alana Ridout’a. Obydwa pokazujące wachlarz umiejętności bohatera wieczoru - Artura Pachlewskiego - oraz bogactwo dźwięków wydobywających się z klarnetu.

 


       Ponieważ trwa Euro i okolice godziny 21 zajęte są doznaniami sportowymi, prowadzący koncert Przemysław Fiugajski zdecydował, że nie będzie przerwy. Tak więc po brawach dla Artura Pachlewskiego przyszedł cza na utwory wieńczące ten wieczór. „As per” Michała Moca to przesączony ogromnym niepokojem i dramatyzmem utwór przywodzący na myśl muzykę do pełnego napięcia i suspensu filmu grozy. Bardzo interesująca kompozycja i jakże odmienna od pozostałych, które usłyszeliśmy tego wieczoru. Koncert zamknęła muzyka angielskiego kompozytora Benjamina Brittena. Piękny czteroczęściowy utwór, z charakterystyczną częścią trzecią, zagraną na sam koniec ponownie w ramach bisu.
       Po ostatnich dużych wydarzeniach, koncertach z Soyoung Yoon i pokazie „Manii”, był to wieczór mający prawdziwie kameralny charakter. W żaden sposób nie umniejsza to jednak jego wartości. Wszak muzycznie stanowił przednią kulturalną odskocznię od zgiełku związanego z wydarzeniami sportowymi.
      

Tomasz Sulich

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama