
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ogłosiła przetarg na zaprojektowanie kluczowego dla Gdańska odcinka drogi ekspresowej S7 - z Koszwał do Elbląga. Gdyby znalazły się pieniądze, jej budowa ruszy za dwa lata informuje Gazeta Wyborcza Trójmiasto.
Droga ekspresowa nr 7 w założeniu ma połączyć Gdańsk z Krakowem przez Warszawę. Na najważniejszym z naszego punktu widzenia fragmencie do stolicy prace budowlane trwają na kilku odcinkach - niestety oprócz Obwodnicy Południowej Gdańska większość z nich znajduje się poza Pomorzem - to fragmenty Pasłęk - Miłomłyn oraz Olsztynek - Nidzica. Oba będą gotowe za pół roku. W zeszłym roku otwarto odcinek Elbląg - Pasłęk, a w latach poprzednich wybudowano dwujezdniowe obwodnice Elbląga, Nowego Dworu Gdańskiego i Płońska.
Największym paradoksem krajowej "7" jest to, że drogowcy najpierw wzięli się za budowę tych odcinków, które z punktu widzenia natężenia ruchu i potrzeb kierowców były najmniej pilne. Tak jak nic nie dzieje się na odcinku z Gdańska do Elbląga, tak wciąż nie ruszyła budowa dojazdu do samej Warszawy - zarówno od Mławy do Płońska, jak i dalej, w miejscu, gdzie obecnie biegnie kolizyjna droga dwujezdniowa. Dlaczego tak się stało?
- Czym bliżej miast, tym przygotowanie do budowy drogi jest trudniejsze. Większa gęstość zabudowy, więcej protestów itd. - mówi nam jeden z pracowników Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Wyjątkiem potwierdzającym regułę jest Obwodnica Południowa Gdańska - przebiegająca teoretycznie przez miasto, ale w praktyce przez tereny rolnicze.
Pierwotnie planowano, że choć budowa odcinków z Elbląga do Gdańska oraz z Mławy do Warszawy się opóźni, to i tak będzie zakończona do 2014 r. Dlatego w przypadku "naszego" odcinka jeszcze w 2010 r. ogłoszono przetarg na jego zaprojektowanie i wybudowanie na podstawie koncepcji programowo-przestrzennej wcześniej wykonanej dla GDDKiA. W zeszłym roku przetarg ten anulowano, tak jak kilkanaście innych w całym kraju - bo Ministerstwo Infrastruktury musiało oszczędzać pieniądze.
I na tym temat "ekspresówki" do Elbląga się skończył - aż do zeszłego tygodnia, kiedy na stronach internetowych GDDKiA pojawiło się ogłoszenie o przetargu na zaprojektowanie trasy.
Teraz już wiemy, że jeśli budowa się zacznie, to nie wcześniej niż za dwa lata. Przetarg obejmuje projekt dwujezdniowej drogi ekspresowej o trzech pasach ruchu w każdym kierunku (na początku powstaną tylko dwa na każdą jezdnię). W kluczowym miejscu inwestycji - a więc w Kiezmarku - powstanie drugi most przez Wisłę. Istniejący będzie dostosowany do wymogów drogi ekspresowej (będzie nim przebiegać jedna jezdnia, druga - po nowym moście).
- Projekt powinien być gotowy na początku 2014 r. - mówi Robert Marszałek, dyrektor gdańskiego oddziału GDDKiA. - Równocześnie będziemy przygotowywali materiały do zgody na realizację inwestycji drogowej, czyli specjalnego pozwolenia na budowę przewidzianego w specustawie. Tym samym można powiedzieć, że w połowie 2014 budowa mogłaby się rozpocząć, jeśli oczywiście znajdą się fundusze.
A z tym będzie problem. Jest oczywiste, że bez względu na to, jak wielki będzie budżet UE na inwestycje drogowe w latach 2014-2020 (i S7 będzie priorytetem - choćby ze względu na duże natężenie ruchu), to unijnych funduszy polskie drogi w 2014 r. jeszcze nie zobaczą.
- Będziemy myśleć o jakimś mechanizmie prefinansowania inwestycji drogowych. Ten problem dotyczy zresztą nie tylko S7, ale całej sieci dróg. W 2014 r. możemy mieć dużą zapaść inwestycyjną niejako "w oczekiwaniu" na uruchomienie nowych środków UE. Musimy znaleźć sposób, by temu zapobiec - mówi "Gazecie" Sławomir Nowak, minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej.
źródło: www.gazeta.pl
Największym paradoksem krajowej "7" jest to, że drogowcy najpierw wzięli się za budowę tych odcinków, które z punktu widzenia natężenia ruchu i potrzeb kierowców były najmniej pilne. Tak jak nic nie dzieje się na odcinku z Gdańska do Elbląga, tak wciąż nie ruszyła budowa dojazdu do samej Warszawy - zarówno od Mławy do Płońska, jak i dalej, w miejscu, gdzie obecnie biegnie kolizyjna droga dwujezdniowa. Dlaczego tak się stało?
- Czym bliżej miast, tym przygotowanie do budowy drogi jest trudniejsze. Większa gęstość zabudowy, więcej protestów itd. - mówi nam jeden z pracowników Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Wyjątkiem potwierdzającym regułę jest Obwodnica Południowa Gdańska - przebiegająca teoretycznie przez miasto, ale w praktyce przez tereny rolnicze.
Pierwotnie planowano, że choć budowa odcinków z Elbląga do Gdańska oraz z Mławy do Warszawy się opóźni, to i tak będzie zakończona do 2014 r. Dlatego w przypadku "naszego" odcinka jeszcze w 2010 r. ogłoszono przetarg na jego zaprojektowanie i wybudowanie na podstawie koncepcji programowo-przestrzennej wcześniej wykonanej dla GDDKiA. W zeszłym roku przetarg ten anulowano, tak jak kilkanaście innych w całym kraju - bo Ministerstwo Infrastruktury musiało oszczędzać pieniądze.
I na tym temat "ekspresówki" do Elbląga się skończył - aż do zeszłego tygodnia, kiedy na stronach internetowych GDDKiA pojawiło się ogłoszenie o przetargu na zaprojektowanie trasy.
Teraz już wiemy, że jeśli budowa się zacznie, to nie wcześniej niż za dwa lata. Przetarg obejmuje projekt dwujezdniowej drogi ekspresowej o trzech pasach ruchu w każdym kierunku (na początku powstaną tylko dwa na każdą jezdnię). W kluczowym miejscu inwestycji - a więc w Kiezmarku - powstanie drugi most przez Wisłę. Istniejący będzie dostosowany do wymogów drogi ekspresowej (będzie nim przebiegać jedna jezdnia, druga - po nowym moście).
- Projekt powinien być gotowy na początku 2014 r. - mówi Robert Marszałek, dyrektor gdańskiego oddziału GDDKiA. - Równocześnie będziemy przygotowywali materiały do zgody na realizację inwestycji drogowej, czyli specjalnego pozwolenia na budowę przewidzianego w specustawie. Tym samym można powiedzieć, że w połowie 2014 budowa mogłaby się rozpocząć, jeśli oczywiście znajdą się fundusze.
A z tym będzie problem. Jest oczywiste, że bez względu na to, jak wielki będzie budżet UE na inwestycje drogowe w latach 2014-2020 (i S7 będzie priorytetem - choćby ze względu na duże natężenie ruchu), to unijnych funduszy polskie drogi w 2014 r. jeszcze nie zobaczą.
- Będziemy myśleć o jakimś mechanizmie prefinansowania inwestycji drogowych. Ten problem dotyczy zresztą nie tylko S7, ale całej sieci dróg. W 2014 r. możemy mieć dużą zapaść inwestycyjną niejako "w oczekiwaniu" na uruchomienie nowych środków UE. Musimy znaleźć sposób, by temu zapobiec - mówi "Gazecie" Sławomir Nowak, minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej.
źródło: www.gazeta.pl