UWAGA!

Łętowska chce zrozumieć sąd

 Elbląg, Łętowska chce zrozumieć sąd
fot. arch. AD

Prof. Ewa Łętowska chce wyprocesować od sądu uzasadnienie wyroku w głośnej sprawie o gwałt - informuje Gazeta Wyborcza. Chodzi o sprawę dwóch ratowników medycznych oskarżonych o gwałt. 

Chodzi o opisany wielokrotnie w mediach (w "Dużym Formacie" z 26 czerwca) wyrok Sądu Rejonowego w Elblągu. Skazał on na kary więzienia w zawieszeniu dwóch mężczyzn za gwałt podczas wyjazdu szkoleniowego w Kaliningradzie. Mężczyźni byli ratownikami medycznymi ze szpitala w Elblągu, a ich ofiara - tłumaczką wynajętą przez ten szpital.
       Będzie to proces precedensowy. - Mnie nie chodzi o krytykę wyroku sądu, tylko o zrozumienie prawniczego rozumowania - mówi prof. Łętowska. - Co chwila jest jakiś bulwersujący wyrok czy decyzja sądu - ostatnio w sprawie odebrania dzieci państwu Bałutom przez sąd w Nisku. Ludzie się oburzają, a sąd zasłania się tajemnicą. Ja to rozumiem i nie chcę naruszać prywatności. Ale wyrok powinno się rozumieć, inaczej cierpi autorytet sądu.
       Prof. Łętowska napisała do prezesa Sądu Rejonowego w Elblągu. Powołując się na ustawę o dostępie do informacji publicznej, poprosiła o udostępnienie uzasadnienia wyroku, które potrzebne jest jej do przygotowywanego właśnie na konferencję naukową referatu o rozumowaniu prawniczym. - Ja się zajmuję od lat tym, jak wyroki sądów trafiają do ludzi, czyli funkcją perswazyjną wyroku. W tym zakresie m.in. szkolę sędziów - mówi.
       Prezes sądu rejonowego odmówił ze względu na ochronę prywatności. Stwierdził, że mimo anonimizacji danych pokrzywdzonej, sprawców i świadków można te osoby zidentyfikować po "kontekście sytuacyjnym".
      
       Autorytet zaniepokojony
       Prof. Łętowska odwołała się do prezesa Sądu Okręgowego w Elblągu. Wyjaśniła, że zawodowo zajmuje się komentowaniem wyroków sądowych, przedstawia swój dorobek naukowy. "Podaję te informacje, aby wskazać, że jestem autorem poważnym, a nie lekkomyślnym poszukiwaczem sensacji" - pisze. I zapewnia, że jest świadoma obowiązku ochrony prywatności i potrafi go dochować. "Gdyby przyjąć punkt widzenia przedstawiony w zaskarżonej decyzji, wówczas nigdy nie można byłoby oczekiwać, że jakiekolwiek wyroki w sprawach o gwałt czy przestępstwa seksualne doczekałyby się glos [czyli prawniczych komentarzy]" - argumentuje.
       Prezes sądu okręgowego Marek Omelan przyznał, że prof. Łętowska jest "niekwestionowanym autorytetem naukowym i moralnym, o dużej wrażliwości społecznej". Jednak podtrzymał odmowę. Do argumentów prezesa sądu rejonowego dorzucił konstytucyjną ochronę godności człowieka, której warunkiem jest poszanowanie prywatności. Stwierdził, że sąd nie może indywidualizować tej ochrony w zależności od konkretnej sprawy, bo musiałby badać, co dla danej osoby jest sferą prywatności, a co nie. Zdaniem prezesa każdą wątpliwość należy więc rozstrzygać na rzecz ochrony prywatności.
       "Odpowiadając na pytanie, czy wyroki dotyczące przestępstwa zgwałcenia są niedostępne nawet dla glosatorów (...), odpowiedzieć należy, że na gruncie procedury przewidzianej ustawą o dostępie do informacji publicznej organ może udzielić takiej informacji w przypadku, gdy osoba fizyczna zrezygnuje z przyznanej jej ochrony prywatności" - pisze.
      
       Co z tą zgodą?
       Poszkodowana w tej sprawie opowiadała o niej w wielu mediach, w tym w telewizji (nie pokazała jedynie twarzy). Opowiadała, że choruje na padaczkę. Opisywała to też na internetowym blogu.
       Prezes, w odpowiedzi na odwołanie prof. Łętowskiej, zauważa ten fakt. Wyciąga z tego wniosek, że prof. Łętowska uzyskałaby zgodę pokrzywdzonej. Jednak nie rozwiązuje to sprawy, skoro w uzasadnieniu wyroku pojawiają się też inne osoby: świadkowie i skazani, którym także - co podkreślają sędziowie - przysługuje prawo do prywatności.
       Na koniec prezes informuje, że rozporządzenie ministra sprawiedliwości dopuszcza udostępnianie placówkom naukowym i badawczym akt spraw po ich prawomocnym zakończeniu. W tej sprawie może to oznaczać kilka lat. Tymczasem sprawa jest głośna teraz. I nikt nie rozumie decyzji sądu.
       Łętowska: - Rozumowanie sądu w tej sprawie jest tym istotniejsze, że toczy się ona w zmieniających się warunkach prawnych: przestępstwo gwałtu przestało być ściganie na wniosek, zmienia się kontekst społeczny i prawny postrzegania granic tego, co za gwałt uznajemy. Już nie chodzi o użycie siły czy podstępu. Teraz akcentuje się zgodę kobiety. I to zgodę świadomą, którą w każdej chwili może wycofać.
       Prof. Łętowska zamierza zaskarżyć decyzję prezesa SO w Elblągu do sądu administracyjnego. - Chcę przetestować granice dostępu do wyroków i ochrony prywatności w sytuacji, gdy za dostępem przemawia interes społeczny - mówi.
       - Sąd odmawia udostępnienia całego uzasadnienia, stosując tę samą miarę do ochrony prywatności ofiary, świadków i sprawców - mówi Filip Wejman, pełnomocnik prof. Łętowskiej. - Tymczasem prywatność świadków nie doznałaby chyba wielkiego uszczerbku. A do tego, by poznać rozumowanie sądu co do wymiaru kary - bo to jest w tej sprawie bulwersujące - można chyba ujawnić część uzasadnienia dotyczącą właściwości osobistych skazanych, ich postawy podczas postępowania, które sąd wziął pod uwagę. Poza tym ochrona danych ofiar gwałtów nie jest bezwzględna. Trybunał w Strasburgu w jednym z orzeczeń stwierdził, że może być ona w szczególnych okolicznościach ujawniona. To kwestia wyważenia interesu prywatnego i publicznego - mówi mec. Wejman.
      
       źródło: Gazeta Wyborcza
      
Redakcja

Najnowsze artykuły w dziale Prasówka

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama