Elbląska starówka do dużych nie należy. Do starówek tętniących życiem – również nie. Do starówek niezwykle atrakcyjnych pod względem liczby obiektów architektonicznych godnych uwagi – raczej też nie. Więc może warto byłoby się zastanowić, co można zrobić, by nasze Stare Miasto bardziej przyciągało i turystów, i mieszkańców.
Często przemierzając starówkę, zastanawiam się – „gdzie się podziali ludzie?”. Na niej po prostu nie ma jakiegokolwiek życia. Co pewien czas przechadzają się tylko niemieckie wycieczki zakwaterowane w okolicznych hotelach. Zdarzają się także idący szybkim krokiem ludzie, czy to z pracy do domu, czy na odwrót. Mieszkańcy Elbląga spacerujący beztrosko i radośnie starówką – to rzadki obraz. Tu nasuwają się pytania: Dlaczego tak jest? Jak temu zaradzić?
Po pierwsze, przydałyby się jakieś budki czy straganiki (chociaż dwa czy trzy – zawsze to coś, a zresztą więcej nie potrzeba) z jakimiś lokalnymi pamiątkami. Niejednokrotnie byłam zaczepiana przez niemieckich turystów pytaniem, gdzie można kupić np. jakieś pocztówki z elbląskim akcentem itp. Elbląską starówkę ożywiliby również jacyś „grajkowie”. Niegłupim pomysłem byłoby także zwiększenie liczby sklepów (zwłaszcza odzieżowych), które na starówkach innych miast (niekoniecznie tych największych) są standardem. Jak na razie, mamy jedynie Delikatesy, Żabkę i jeden sklep głównie z butami. Reszta to banki, operatorzy komórkowi, sklep z aparatami słuchowymi czy alkoholem itp. Warto byłoby się zatroszczyć o zagospodarowanie bocznych ulic, jak np. ul. Wieżowa, którą bałabym się iść po godzinie 22. Jest zupełnie nieoświetlona, przez co przejście nią staje się mało przyjemne…
Oddzielną kwestią są godziny otwarcia niektórych „punktów gastronomicznych”. Parokrotnie zdarzyło mi się pocałować klamkę, bo restauracja była czynna do 20, nie wspominając już o kawiarni, którą w jeden z dni tygodnia zamykano punktualnie o 17. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich lokali na Starym Mieście.
Póki co, nasza starówka jest, jaka jest, ale może w niedalekiej przyszłości będzie bardziej tętnić życiem i przyciągać do siebie rzesze turystów i nie tylko.
Po pierwsze, przydałyby się jakieś budki czy straganiki (chociaż dwa czy trzy – zawsze to coś, a zresztą więcej nie potrzeba) z jakimiś lokalnymi pamiątkami. Niejednokrotnie byłam zaczepiana przez niemieckich turystów pytaniem, gdzie można kupić np. jakieś pocztówki z elbląskim akcentem itp. Elbląską starówkę ożywiliby również jacyś „grajkowie”. Niegłupim pomysłem byłoby także zwiększenie liczby sklepów (zwłaszcza odzieżowych), które na starówkach innych miast (niekoniecznie tych największych) są standardem. Jak na razie, mamy jedynie Delikatesy, Żabkę i jeden sklep głównie z butami. Reszta to banki, operatorzy komórkowi, sklep z aparatami słuchowymi czy alkoholem itp. Warto byłoby się zatroszczyć o zagospodarowanie bocznych ulic, jak np. ul. Wieżowa, którą bałabym się iść po godzinie 22. Jest zupełnie nieoświetlona, przez co przejście nią staje się mało przyjemne…
Oddzielną kwestią są godziny otwarcia niektórych „punktów gastronomicznych”. Parokrotnie zdarzyło mi się pocałować klamkę, bo restauracja była czynna do 20, nie wspominając już o kawiarni, którą w jeden z dni tygodnia zamykano punktualnie o 17. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich lokali na Starym Mieście.
Póki co, nasza starówka jest, jaka jest, ale może w niedalekiej przyszłości będzie bardziej tętnić życiem i przyciągać do siebie rzesze turystów i nie tylko.
Ida