UWAGA!

Budżet obywatelski - komu potrzebny? (opinia nadesłana)

W ostatnim okresie czasu coraz głośniej w mediach o instytucji tzw. budżetu obywatelskiego. Jak dotychczas prace nad nim prowadzi między innymi Poznań, Sopot, Łódź Dąbrowa Górnicza. Pomysł ten znalazł podatny grunt również w Elblągu.

Historycznie budżet partycypacyjny, czyli obywatelski powstał w Porto Alegre w Brazylii w 1989 r. Jednak mechanizm jego tworzenia i powód wprowadzenia był zupełnie inny jak w Polsce i Europie. Opierał się on również na innych zasadach. Wybierani byli delegaci dzielnicowi i tematyczni, którzy wybierali radnych do Rady Budżetu Partycypacyjnego (obywatelskiego), inwestycje miały równoważnik punktowy, im ważniejsza tym więcej miała punktów. Przesłanką jego wprowadzenia były prawdopodobnie narastające niepokoje i niezadowolenie społeczne w biednych dzielnicach miasta.
       Co to jest i czemu ma służyć ?
       Budżet obywatelski to nic innego jak wyodrębniona z budżetu miasta znikoma część pieniędzy, którą w drodze skomplikowanych procedur mieszkańcy mogą przeznaczyć na jakiś cel. Ale drobna uwaga, propozycja musi być zaopiniowana i zaaprobowana przez określony zespół urzędników. W Elblągu wyodrębniona kwota to 2 mln zł, czyli okolo 0,4 proc. całego budżetu. Podzielona dodatkowo na 5 okręgów wyborczych. Wniosek prosty, każdy okręg otrzyma 400 tys zł. do zagospodarowania. Jak stwierdził w mediach pomysłodawca wprowadzenia tej idei w naszym mieście, mój partyjny kolega Ryszard Klim „Budżet obywatelski zaczyna odgrywać dużą rolę w samorządach polskich, to świadome współdecydowanie mieszkańców o wydatkach”. Mam pewne wątpliwości, ale o tym dalej.
       Mechanizm budżetu obywatelskiego
       Jak podaje Portal Samorządowy, mieszkańcy każdego z okręgów, którzy mają pomysł na przeprowadzenie w ich sąsiedztwie inwestycji (np. budowa placu zabaw, remont chodnika, ustawienie ławek na skwerze itp.) muszą najpóźniej do 21 września br. wypełnić odpowiedni wniosek zamieszczony na stronie internetowej urzędu miasta. Spośród propozycji mieszkańców zostaną wybrane te pomysły, które będą możliwe do realizacji pod względem formalno-prawnym, gospodarności i możliwości finansowych oraz technicznych, co oceni powołany zespół. Propozycje mieszkańców, które zostaną pozytywnie zaopiniowane, będą następnie umieszczone w ankietach, które w październiku zostaną rozesłane do Elblążan teoretycznie około 98.311 ankiet. Mieszkańcy zdecydują w głosowaniu, które ze zgłoszonych propozycji znajdą się w projekcie budżetu na 2013 rok.
       Jaki jest cel, zalety a jakie mankamenty?
       Celem budżetu obywatelskiego jest aktywizacja społeczności dzielnicy lub miasta, jak to określił radny Ryszard Klim „współdecydowanie mieszkańców o wydatkach”. Czy to się sprawdzi? W Porto Alegre, kolebce budżetu, od 2005 r. władza dąży do ograniczenia jego funkcjonowania. Nie ma jednak nigdzie podanej przyczyny. Wyjaśnieniem może być opinia Jarosława Nenemana, ekonomisty i doradcy społecznego prezydenta Bronisława Komorowskiego ds. samorządu, pisał on we „Wspólnocie” (pismo samorządu terytorialnego): „Istnieje obawa, że budżet obywatelski będzie koncentrował się na sprawach łatwych i przyjemnych – każdy będzie się wolał pochwalić nową ścieżką rowerową, bo to widać, a nie remontem sieci kanalizacyjnej, bo tego nie widać. Odpowiedzialne rządzenie, w tym zarządzanie dochodami i wydatkami, wymaga podejmowania potrzebnych, ale niepopularnych decyzji. Z pewnością nie zobaczymy takich w budżecie obywatelskim”.
       Wątpliwość moją budzi też rozdzielenie kwoty na pięć części. Bo jeżeli władze przeznaczają 2 mln złotych na ten cel, to czy nie można by zgłaszać inwestycji ogólnomiejskich, służących wszystkim mieszkańcom, a bardzo potrzebnych. Myślę np. o remoncie basenu przy ul. Kościuszki. Za tą kwotę prawdopodobnie można by wyremontować jedną nieckę (głos oddaję fachowcom).
       Czy dzielenie małej kwoty na jeszcze mniejsze części nie doprowadzi do inwestycji o małym znaczeniu dla ogółu mieszkańców? Inną kwestią są też priorytety celów, inny ma postawienie ławeczek, a inny naprawa chodników. I tu dochodzimy do istoty sprawy. Budżet obywatelski nie weryfikuje celowości inwestycji (takie jest założenie) a jedynie względy formalno-prawne, gospodarność? Oraz warunki finansowe i techniczne.
       Jeszcze inną kwestią jest metodologia ustalania i weryfikacja propozycji obywateli. Załóżmy, że swoje propozycje wyśle 10 proc. mieszkańców. W 2011 roku w Elblągu było 98 311 wyborców, czyli do urzędu spłynie 9 831 wniosków. Kto w ciągu miesiąca przeczyta propozycje, uzasadnienia, posegreguje je pod względem formalno-prawnym, gospodarności, możliwości finansowych oraz technicznych i przygotuje ankiety? Chyba, że założono znikomą ich ilość, w tym przypadku jednak budowanie budżetu obywatelskiego mija się chyba z celem, nie będzie on reprezentatywny. Przy ilości poniżej 200 zgłoszeń będziemy mieli do czynienia z fiaskiem aktywizacji obywateli. Ponadto możemy mieć do czynienia z manipulacją. W grupie tych 200 aktywnych może być pięćdziesięcioosobowe lobby forsujące określoną inwestycję, która będzie służyć temu wąskiemu gronu. A ze względu na procentowy udział w zgłoszonych inwestycjach będzie postrzegana przez wysyłających końcowe ankiety jako ważna. W Sopocie dla przykładu oddano 2410 głosów (37 tyś. mieszkańców, 6,51 proc.). W jednym z okręgów wygrał projekt ustawienia 20 zestawów do segregacji odpadów. Cieszyć się tylko wypada, że Sopocianie są tak proekologiczni.
       Nasuwa mi się jeszcze jedna refleksja. Po co angażowanie sił i środków, ankiety, zespoły i analizy. Dodatkowe zajęcie dla urzędników, mających inne zadania. Skoro ścieżki rowerowe, remonty chodników, ulic, budowa placów zabaw, to zadanie władz miasta. Czy nie do kompetencji radnych należy ustalenie priorytetu poszczególnych inwestycji po konsultacjach w okręgach. Przecież pieniądze w budżecie obywatelskim pochodzą z ogólnego, to nie są dodatkowe środki. Czy nie prościej aby radni przedstawili mieszkańcom 50-100 propozycji zadań, które i tak mają być wykonane (remont basenu, chodnika w ciągu Marymonckiej do Bażantarni, przypominającego tor przeszkód, ścieżki rowerowe w ciągach ulic wylotowych z miasta itp.) i niech obywatele „uszeregują” ich realizację w czasie. Łatwo, prosto i szybko. Głosowanie jeden mail = jeden punkt. Zaletą takiego głosowania jest pomoc rządzącym w budowaniu planów inwestycyjnych. Mieli by oni rozeznanie, co obywatele chcą mieć już dziś, co za jakiś czas, co może poczekać a co nie.
       Zastanawiam się też, czy budżety obywatelskie nie są swoistą „klapą bezpieczeństwa” dla polityków. Zawsze w zarzutach, że coś nie jest zrobione, można powiedzieć „ale to Państwo wybrali inaczej” i nikt nie zaprzeczy. Tak za nikły procent budżetu można rozmydlić odpowiedzialność. Jest to też swoiste bezpieczne „upuszczenie pary” z niezadowolonych.
       Już samo jednogłośne przegłosowywanie projektu i ogólne chwalenie pomysłu przez radnych daje wiele do myślenia. A szczególnie zastanawiająca jest metamorfoza jednego z czołowych lokalnych polityków, który na swoim bogu w sierpniu napisał. „Elbląg pragnie zmierzyć się z tzw. budżetem obywatelskim. Z mieszanymi uczuciami podchodzę do takich inicjatyw. (...) Prawdziwe pytanie zatem dotyczy tego, czy warto przekazywać kompetencję radnych, kilku procentom mieszkańców? Czy nie lepiej popracować nad świadomym wyborem dobrych radnych i tworzeniem systemu egzekwowania solidnej pracy radnego niż ograniczania jego kompetencji w imię tak iluzorycznej obywatelskości ?” A na wtorkowej sesji: „Wspólną intencją władz samorządowych miasta jest pobudzenie aktywności mieszkańców, poprzez uczestnictwo w pracach nad projektem budżetu, jak największej liczby mieszkańców, poparcie powyższych działań jest w pełni uzasadnione”, komentarz pozostawiam czytelnikom ja wolę wypowiedź z blogu.
       Jestem za tym, aby obywatele mieli wpływ na zarządzanie miastem, ale czy tędy droga ? Nie mam jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Wiem jedno demokracje bezpośrednie, nie przetrwały próby czasu. A to czy budżet obywatelski bardziej potrzebny jest politykom czy mieszkańcom, okaże się niebawem. Wykładnikiem będzie ilość złożonych wniosków i oddanych ankiet.
      
Sławomir Kula (SLD)

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • ciekawi mnie po co publikować złote myśli tego kogoś????
  • Panie Sławomirze! Niestety nie odrobił Pan dobrze lekcji znajomości systemów politycznych. Jeden z najbogatszych krajów świata tj. Szwajcaria jest demokracją bezpośrednią, obywatelską. Tam każda praktycznie decyzja dotycząca obywateli jest głosowana w referendum niezależnie czy dotyczy to nazwy ulicy czy budowy meczetów. Żaden polityk nie odważy się wystąpić przeciwko decyzji obywateli podjętej większością głosów. Bynajmniej nie jest to jedyny kraj z takim systemem politycznym. W razie potrzeby służę dodatkowymi informacjami. Podejmowanie decyzji w Unii to jest dopiero sztuka antydemokracji ozdobionej kamuflażem negocjacji.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    _demokrata_(2012-09-20)
  • Fajnie, że ktoś wkońcu zauważa zaangażowanie urzędników.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    urzędnik(2012-09-20)
  • Do pierwszego wpisu, napisz swoje
  • Po cóż dyskutować o nieudolności MOSIR o tragicznym zarzadzaniu ZBK o firmach miejskich, zakładach budżetowych, które w trybie natychmiastowym należy sprywatyzować. Po cóż dyskutować o partnerstwie publiczno prywatnym o finansowaniu sportu, setki stowarzyszeń. Jest wiele poważnych strategicznych spraw. Czy ktoś w ogóle wie jaki kierunek gospodarczy, jakie zamierzenia mają władze a szczególnie RM? Toczy się po staremu to gówno i w papierek pozłacany owija z aplauzem publiczności i zachwytem RM. W Elblągu ciągle trwa udawadnianie, że socjalizm to dobry system gospodarczy. I po to są Panie Sławomirze Kula te budżety obywatelskie i inne bzdury żeby o nich dyskutować a nie o sprawach poważnych. A jak to na dodatek nowoczesnością trąci. Nowoczesna komuna. Czerwony
  • No, takim Cię Czerwonym jeszczem nie widział. Dla mnie też jest zagadką, doskonałe funkcjonowanie tego dyskretnego smaczku bylejakości rodem z zeszłej epoki, który doskonale panuje zarówno we władzach jak i miało wymagającej miejscowej społeczności, której się wydaje, że nadal tkwią w księżycowej gospodarce i odrywają kupony z potencjału tego miasta niestety nie przez nich zbudowanego. Zgoda na bylejakość i brak profesjonalizmu to sztandarowe przeboje obecnej niby potencji tego miasta. Budżet obywatelski - kurna sny o potędze cynu partyjnego. .. ..
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    MiejscowyAborygen(2012-09-21)
  • Dzięki za dobre słowo Aborygenie. Politycy irytują mnie coraz bardziej. A dzisiaj to aż uwierzyć nie mogę w to co się dzieje. Pan Kula pisze w tym artykule o wysłaniu 98 tysięcy ankiet – potraktowałem to raczej jako żart. Ale przed chwilą w innym miejscu Pan Prezydent potwierdził że ankiety będą do mieszkańców wysyłane. Ile może kosztować przygotowanie takiej akcji jak budżetu obywatelski, którą obaj uważamy za bezsensowną. 1zł za ankietę to 98 tysięcy plus koszt jakiś wyborów + koszt pracy urzędników? W innym z kolei miejscu piszą o przeszacowanym budżecie o biedzie milionowym zadłużeniu itd. Możesz to ogarnąć i logikę takiego działania bo ja nie bardzo. Czerwony
Reklama