Elblążan, którzy być może nie mieli okazji zetknąć się z najnowszym przejawem pomysłowości i nowatorskiej działalności współobywateli naszego miasta, śpieszę zaznajomić ze sposobami, których imają się dwaj młodzieńcy. Za teren swojej ciężkiej pracy obrali nasze cmentarze.
Kilka znajomych osób – głównie starszych kobiet – od pewnego czasu relacjonuje mi niezwykle interesujące spotkania, których doświadczyły podczas wizyt na grobach swoich najbliższych na elbląskich cmentarzach, szczególnie na terenie Dębicy. Otóż od kilku dni (tygodni) podchodzą do nich dwaj młodzieńcy w wieku – według ich własnych słów – 15 lat, lecz wyglądający na więcej, i oferują swoją pomoc przy porządkowaniu grobów. Chętnie nawiązują rozmowę, pomagają w przyniesieniu wody do kwiatów itd. Wzruszone kobiety chętnie korzystają z pomocy, po chwili nawiązuje się rozmowa. Chłopcy są ubodzy i po strasznych przejściach w domach rodzinnych. Jednak to nie zabiło w nich – jak podają –ludzkich uczuć. Rozumieją cierpienia innych i dlatego, ot, czasem przyniosą maskotkę (zapewne zabraną z innej mogiły) na grób dziecka, czasem postawią znicz (zdobyty pewnie w podobny sposób) i wspólnie z zaczepianą kobietą odmówią cichą modlitwę. Od słowa do słowa okazuje się, że chłopcy – wszak zimno na dworze – proszą o łyk ciepłego napoju lub kanapkę. Gdy się ośmielą (zwykle bardzo szybko), pytają, czy ich rozmówczyni jest zwykle sama w domu, gdzie mieszka i jak, biedactwo, radzi sobie finansowo…
Jedna z moich starszych znajomych wzruszona losem tak wrażliwego młodziana pochyliła się nad reklamówką, by dać mu choćby jabłko. Jednak – chłopiec zniknął. Niestety, razem z portfelem zdziwionej starszej pani. Inna znów opowiada, jak „zaprzyjaźniony” młodzian wędrował za nią aż do domu, tam zaś chciał wprosić się na herbatę, ale… z kolegą. Trzecia znów została okradziona z kluczy, portfela i zegarka w czasie, gdy pogrążona była – jak sądziła, wspólnie z wrażliwym młodzianem – w modlitwie na grobie zmarłego niedawno męża.
Tak! Pomysłowość naszej dzielnej młodzieży nie zna granic. Była metoda „na wnuczka”, „na pracownika gazowni”, itd., itp., a dziś mamy naszą oryginalną, elbląską metodę mamienia ludzi, którą roboczo nazwałabym metodą „na załamańca”.
Zastanawiam się, jak bardzo podłym trzeba być, by wykorzystywać naiwność, ból a często rozpacz osób, które przychodzą na groby bliskich. Apeluję, byśmy zwrócili uwagę na podobne praktyki. Wszystkie opowiadające mi o zdarzeniu osoby podają przybliżony rysopis chłopców: jeden z nich jest dość wysokim, czarnowłosym chłopakiem, z wyglądu około 17-letnim, drugi zaś jest niższy, o rudawych włosach i jakby „spłaszczonym” nosie i ustach.
Pewnie czytelnicy portElu słusznie zauważą, że należałoby sprawę zgłosić policji. Ja jednak, po zdarzeniu, gdy zostałam napadnięta na ulicy, a policja nie chciała przyjąć zgłoszenia, gdyż – nie znałam dokładnych danych osobowych napastnika (!!!) – nie śpieszę się ze zgłoszeniami na policję. Nie znam imion, nazwisk i adresów dwóch młodych, pomysłowych elblążan.
Może jednak elblążanie, którzy odwiedzają cmentarze, z większą ostrożnością podejdą do rzekomo współczujących, bardzo pomocnych i kontaktowych młodych ludzi, których celem jest ulżenie nie tyle naszemu żalowi, co naszemu portfelowi.
Jedna z moich starszych znajomych wzruszona losem tak wrażliwego młodziana pochyliła się nad reklamówką, by dać mu choćby jabłko. Jednak – chłopiec zniknął. Niestety, razem z portfelem zdziwionej starszej pani. Inna znów opowiada, jak „zaprzyjaźniony” młodzian wędrował za nią aż do domu, tam zaś chciał wprosić się na herbatę, ale… z kolegą. Trzecia znów została okradziona z kluczy, portfela i zegarka w czasie, gdy pogrążona była – jak sądziła, wspólnie z wrażliwym młodzianem – w modlitwie na grobie zmarłego niedawno męża.
Tak! Pomysłowość naszej dzielnej młodzieży nie zna granic. Była metoda „na wnuczka”, „na pracownika gazowni”, itd., itp., a dziś mamy naszą oryginalną, elbląską metodę mamienia ludzi, którą roboczo nazwałabym metodą „na załamańca”.
Zastanawiam się, jak bardzo podłym trzeba być, by wykorzystywać naiwność, ból a często rozpacz osób, które przychodzą na groby bliskich. Apeluję, byśmy zwrócili uwagę na podobne praktyki. Wszystkie opowiadające mi o zdarzeniu osoby podają przybliżony rysopis chłopców: jeden z nich jest dość wysokim, czarnowłosym chłopakiem, z wyglądu około 17-letnim, drugi zaś jest niższy, o rudawych włosach i jakby „spłaszczonym” nosie i ustach.
Pewnie czytelnicy portElu słusznie zauważą, że należałoby sprawę zgłosić policji. Ja jednak, po zdarzeniu, gdy zostałam napadnięta na ulicy, a policja nie chciała przyjąć zgłoszenia, gdyż – nie znałam dokładnych danych osobowych napastnika (!!!) – nie śpieszę się ze zgłoszeniami na policję. Nie znam imion, nazwisk i adresów dwóch młodych, pomysłowych elblążan.
Może jednak elblążanie, którzy odwiedzają cmentarze, z większą ostrożnością podejdą do rzekomo współczujących, bardzo pomocnych i kontaktowych młodych ludzi, których celem jest ulżenie nie tyle naszemu żalowi, co naszemu portfelowi.
KEM