Czasami trzeba przeciwstawić się głupocie, kołtuństwu i zwyczajnemu chamstwu. Nie spodziewałem się, że pod naszą w sumie ciekawą z założenia relacją z Dnia Zwycięstwa wywiąże się zupełnie nonsensowna dysputa. Aby w niej jakoś też uczestniczyć, postanowiłem skreślić na kolanie tych kilka słów…
Od razu uprzedzam, że są one skierowane do tej mądrzejszej części czytelników. Osoby mające w głowach tylko Katyń, Smoleńsk, brzozę, mgłę, trotyl i inne gadżety narodowo-pisowskie, tekstu nie zrozumieją, choć na pewno będą wypisywać komentarze…
[Zobacz relację z Dnia Zwycięstwa w Kaliningradzie]
Patrzą swoimi oczyma
W przeciwieństwie do doktorów medycyny ja mogę ludzi leczyć tylko z dwóch przypadłości: ignorancji i niewiedzy. Zresztą, jedna z drugiej wynika. Myślę, że to, co teraz napiszę, pewno i tak nie przemówi do zwolenników PiS-u i innych narodowo-prawicowych koterii, ale niesienie kaganka oświaty to misja straceńcza, coś jak Powstanie Warszawskie albo inne kamikadze. Na pewno się nie uda, ale będę próbował.
W przeciwieństwie do wielu osób, które wypowiadały się pod naszą relacją z Dnia Zwycięstwa, ja zajmuję się historią Rosji i ZSRR od wielu już lat. Nie tylko zwracam uwagę na sprawy morskie, ale również na rozwój lotnictwa i kwestie broni pancernej. Zainteresowanych odsyłam do mojego artykułu o rozwoju radzieckiego lotnictwa bombowego, który ukazał się w „Militariach XX wieku” w numerze 3/2012. Innymi słowy, ja zdaję sobie doskonale sprawę z radzieckich pomysłów na wojnę z zachodem (nie tylko z Polską), ale rozumiem też, jaka jest różnica pomiędzy historią, a teraźniejszością. U części czytelników ta granica już dawno się zatarła. Wiele osób, które mają wręcz biało-czerwoną krew, to zaskoczy, ale Polska nie jest pępkiem świata i co ważniejsze, historia nie jest polocentryczna. Inne narody na swoją przeszłość patrzą swoimi oczyma. Narzucanie swojej, tj. polskiej narracji historycznej, jest nie tylko głupie i szkodliwe, ale przede wszystkim nieskuteczne. Nie oczekujmy do Rosjan i Niemców, że będą nas wiecznie przepraszali za przeszłość.
Mocarstwa z zasady nie przepraszają i choć wielu będzie zaskoczonych, to państwa nie są sobie równe. Jakoś nie słyszałem, żeby USA przeprosiły za Wietnam, Kubę (Zatoka Świń) czy Irak, w którym teraz żyje się znacznie gorzej niż za czasów Saddama.
O polityce historycznej
Historię należy zostawić naukowcom. W Polsce wymyślono potwora, który nazywa się polityka historyczna. W ten cudowny sposób zniekształcamy swoją przeszłość tak, że za parę lat nieliczni będą potrafili nadać wydarzeniom właściwe proporcie. Już dziś Powstanie Warszawskie traktujemy prawie jak sukces, tymczasem po jego wybuchu polscy generałowie w Londynie żądali ukarania przywódców jako zdrajców narodu. W końcu stolica państwa została zrównana z ziemią, zginęło 200 000 mieszkańców i wybito prawie całą inteligencję. Ciekawe, że nikt się nie zastanowił nad tym, że gdyby powstania nie było, Polskę dużo trudniej byłoby zwasalizować komunistom i musieliby oni szukać kompromisu… innymi słowy, nasze dzieje po 1945 roku mogłyby potoczyć się inaczej.
A dziś różni kanapowi hobbyści, którzy nawet nie potrafią podpisać się z imienia i nazwiska (ot, taka narodowców tradycja – wstyd za własne poglądy), wypisują dyrdymały o tym, że trzeba zmienić nazwę ronda, bo Kalinin to był szuja. A co ma jedno do drugiego, skoro rondo jest na cześć miasta partnerskiego? To zamieńmy też Compiègne, bo mi się to kojarzy z największym sukcesem Adolfa Hitlera, który w tym miejscu podpisał rozejm z Francją, innymi słowy rzucił ją na kolana. Propagowanie faszyzmu jest zabronione, a tu miejsce zwycięstwa Hitlera… pewno na Ronneby też bym coś znalazł. Widzicie teraz głupotę polityki historycznej w tym naszym, elbląskim wydaniu?
O głupocie politycznej
A propos politycznej głupoty, znowu błysnął pan poseł Penkalski. Wycieczka na granicę, tj. na „stare śmieci”, pewnie była przyjemna i spotkanie z naszymi szejkami paliwowymi też niczego sobie. Na moje oko to jest nie tylko szerzenie anarchii, ale też popieranie łamania prawa. Skoro panom z volkswagenów kombi wolno wozić paliwo i je sprzedawać, bo przecież muszą jakoś związać koniec z końcem, to w sklepach też niech będzie wolno prowadzić sprzedaż bez nabijania na kasę. To handlowcy mają mniejsze potrzeby niż zmotoryzowane mrówki? To samo restauratorzy… naliczać wszystko na lewo bez paragonu. Niech wszyscy będą w szarej strefie i będzie git.
Mnie jako osobę, która czasami przekracza granicę (mniej więcej dwa razy w miesiącu), kolejki paliwozów delikatnie irytują, ale staram się zrozumieć tych ludzi. A przynajmniej część z nich, którzy autentycznie nie mają pracy. Jednakże większość to po prostu banda cwaniaków, która znalazła sobie sposób na dorobienie kilku tysiaków do pensji... Jeden artysta tak się rozzuchwalił, że nawet sam ruchem na przejściu próbuje kierować. Ciekawe, że oni i pan poseł nie martwią się o tych, którzy stracili pracę na stacjach benzynowych w Elblągu i okolicach. Nie interesuje ich, ile podatków muszą płacić uczciwi przedsiębiorcy. Ważne, żeby oni mieli dobrze.
[Zobacz relację z Dnia Zwycięstwa w Kaliningradzie]
Patrzą swoimi oczyma
W przeciwieństwie do doktorów medycyny ja mogę ludzi leczyć tylko z dwóch przypadłości: ignorancji i niewiedzy. Zresztą, jedna z drugiej wynika. Myślę, że to, co teraz napiszę, pewno i tak nie przemówi do zwolenników PiS-u i innych narodowo-prawicowych koterii, ale niesienie kaganka oświaty to misja straceńcza, coś jak Powstanie Warszawskie albo inne kamikadze. Na pewno się nie uda, ale będę próbował.
W przeciwieństwie do wielu osób, które wypowiadały się pod naszą relacją z Dnia Zwycięstwa, ja zajmuję się historią Rosji i ZSRR od wielu już lat. Nie tylko zwracam uwagę na sprawy morskie, ale również na rozwój lotnictwa i kwestie broni pancernej. Zainteresowanych odsyłam do mojego artykułu o rozwoju radzieckiego lotnictwa bombowego, który ukazał się w „Militariach XX wieku” w numerze 3/2012. Innymi słowy, ja zdaję sobie doskonale sprawę z radzieckich pomysłów na wojnę z zachodem (nie tylko z Polską), ale rozumiem też, jaka jest różnica pomiędzy historią, a teraźniejszością. U części czytelników ta granica już dawno się zatarła. Wiele osób, które mają wręcz biało-czerwoną krew, to zaskoczy, ale Polska nie jest pępkiem świata i co ważniejsze, historia nie jest polocentryczna. Inne narody na swoją przeszłość patrzą swoimi oczyma. Narzucanie swojej, tj. polskiej narracji historycznej, jest nie tylko głupie i szkodliwe, ale przede wszystkim nieskuteczne. Nie oczekujmy do Rosjan i Niemców, że będą nas wiecznie przepraszali za przeszłość.
Mocarstwa z zasady nie przepraszają i choć wielu będzie zaskoczonych, to państwa nie są sobie równe. Jakoś nie słyszałem, żeby USA przeprosiły za Wietnam, Kubę (Zatoka Świń) czy Irak, w którym teraz żyje się znacznie gorzej niż za czasów Saddama.
O polityce historycznej
Historię należy zostawić naukowcom. W Polsce wymyślono potwora, który nazywa się polityka historyczna. W ten cudowny sposób zniekształcamy swoją przeszłość tak, że za parę lat nieliczni będą potrafili nadać wydarzeniom właściwe proporcie. Już dziś Powstanie Warszawskie traktujemy prawie jak sukces, tymczasem po jego wybuchu polscy generałowie w Londynie żądali ukarania przywódców jako zdrajców narodu. W końcu stolica państwa została zrównana z ziemią, zginęło 200 000 mieszkańców i wybito prawie całą inteligencję. Ciekawe, że nikt się nie zastanowił nad tym, że gdyby powstania nie było, Polskę dużo trudniej byłoby zwasalizować komunistom i musieliby oni szukać kompromisu… innymi słowy, nasze dzieje po 1945 roku mogłyby potoczyć się inaczej.
A dziś różni kanapowi hobbyści, którzy nawet nie potrafią podpisać się z imienia i nazwiska (ot, taka narodowców tradycja – wstyd za własne poglądy), wypisują dyrdymały o tym, że trzeba zmienić nazwę ronda, bo Kalinin to był szuja. A co ma jedno do drugiego, skoro rondo jest na cześć miasta partnerskiego? To zamieńmy też Compiègne, bo mi się to kojarzy z największym sukcesem Adolfa Hitlera, który w tym miejscu podpisał rozejm z Francją, innymi słowy rzucił ją na kolana. Propagowanie faszyzmu jest zabronione, a tu miejsce zwycięstwa Hitlera… pewno na Ronneby też bym coś znalazł. Widzicie teraz głupotę polityki historycznej w tym naszym, elbląskim wydaniu?
O głupocie politycznej
A propos politycznej głupoty, znowu błysnął pan poseł Penkalski. Wycieczka na granicę, tj. na „stare śmieci”, pewnie była przyjemna i spotkanie z naszymi szejkami paliwowymi też niczego sobie. Na moje oko to jest nie tylko szerzenie anarchii, ale też popieranie łamania prawa. Skoro panom z volkswagenów kombi wolno wozić paliwo i je sprzedawać, bo przecież muszą jakoś związać koniec z końcem, to w sklepach też niech będzie wolno prowadzić sprzedaż bez nabijania na kasę. To handlowcy mają mniejsze potrzeby niż zmotoryzowane mrówki? To samo restauratorzy… naliczać wszystko na lewo bez paragonu. Niech wszyscy będą w szarej strefie i będzie git.
Mnie jako osobę, która czasami przekracza granicę (mniej więcej dwa razy w miesiącu), kolejki paliwozów delikatnie irytują, ale staram się zrozumieć tych ludzi. A przynajmniej część z nich, którzy autentycznie nie mają pracy. Jednakże większość to po prostu banda cwaniaków, która znalazła sobie sposób na dorobienie kilku tysiaków do pensji... Jeden artysta tak się rozzuchwalił, że nawet sam ruchem na przejściu próbuje kierować. Ciekawe, że oni i pan poseł nie martwią się o tych, którzy stracili pracę na stacjach benzynowych w Elblągu i okolicach. Nie interesuje ich, ile podatków muszą płacić uczciwi przedsiębiorcy. Ważne, żeby oni mieli dobrze.
dr Michał Glock