Szczególny wymiar polskiej wieczerzy odbywającej się w przeddzień Bożego Narodzenia zawdzięczmy rodzinnej atmosferze, dekoracji domu i stołu z odrobiną sianka nakrytego obrusem, na którym znajduje się dwanaście potraw. Po uroczystej kolacji wiele rodzin, oczekując na Pasterkę, spędza czas na śpiewaniu kolęd i rozpakowywaniu prezentów, które św. Mikołaj zostawił pod choinką.
Wieczerzę wigilijną w wielu domach rozpoczyna dzielenie się opłatkiem. Zwyczaj to stary i w tej formie niepowtarzalny w innych krajach, choć nawiązuje do znanych w dawnych wiekach na południu Europy eulogii, kiedy wierni i duchowieństwo na znak łączności i prawowierności posyłali sobie wzajemnie chleby nieofiarne.
Przez ostatnie dwa wieki w związku z zaborami i dużą migracją ludności polskiej utrwalił się też zwyczaj posyłania opłatków członkom rodziny, którzy pozostają za granicami kraju i nie mogą wspólnie z rodziną zasiąść do stołu. Piękną pamiątką tej tradycji jest wiersz Kajetana Kraszewskiego „Z opłatkiem” z 1876 roku:
Do siego roku życząc panu bratu
Kiedy w rozłące pędzim dni ostatek
( Choć dziś ten zwyczaj obojętny światu)
szlę Ci opłatek.
Dla nas on zawsze świętość wyobraża:
Pamiąikę łaski udzielonej z nieba
A oprócz skarbu braneao z ołtarza
własny kęs chleba.
Ojców to naszych obyczaj prastary
Rodzinnej niwy maluje dostatek.
Symbol braterstwa, miłości i wiary
święty opłatek.
Choć liczba potraw, które znaleźć można na wigilijnych stołach, wynosi zazwyczaj dwanaście, co symbolicznie odwołuje się do liczby apostołów oraz miesięcy w roku, to spotkać też można tradycje nawiązujące do liczby sakramentów i dni tygodnia, czyli „7” oraz symbolizującej Trójcę Świętą i Świętą Rodzinę liczbę trzech potraw. W najmniejszej liczbie potraw znaleźć można – barszcz z uszkami lub żur, pierogi i rybę. We wszystkich pozostałych wariantach występuje, w zależności od regionu kraju, całe bogactwo dań z makiem, grochem i suszonymi grzybami, co, podobnie jak wolne miejsce dla przypadkowego gościa, odwołuje się do dawnych obrzędów styp pogrzebowych.
Jeszcze na początku XX wieku rozpoczynaną wraz z pierwszą gwiazdą na niebie wieczerzę wigilijną nazywano po staropolsku „godami” lub „bożym obiadem”, co miało nawiązywać do obyczaju godzenia służby na dworach, gdzie odnawianym przy końcu roku umowom o pracę towarzyszyły często zwady i kłótnie. W przełamaniu wzajemnej niechęci i pojednaniu pomocny zawsze był i jest opłatek, który wraz z życzeniami stał się nieodzownym elementem rodzinnych spotkań. Podobnie jak wspólna modlitwa przed wieczerzą, czytanie fragmentu z Ewangelii św. Łukasza (Łk 2, 1-20) opowiadającej o narodzinach Jezusa Chrystusa oraz rodzinne śpiewanie kolęd.
Wróżby wigilijne
W polskiej tradycji ludowej dzień Wigilii ma własną niepowtarzalną obrzędowość ludową, która wiąże się z wróżeniem przyszłości, pogody i urodzaju. I tak na przykład kolejne 12 dni od Wigilii, miało mówić jaka pogoda będzie w kolejnych miesiącach roku. Podobnie pokrojona w Wigilię na 12 cząstek cebula, której poszczególne cząstki szybko wilgotniały i pleśniały, miała zwiastować obfite opady deszczu w miesiącach skojarzonych z określonymi jej cząstkami. Według staropolskiego przysłowia: „W wigilię jasno, w gumnach ciasno”, po uroczystej wieczerzy, oczekując na pasterkę, obserwowano niebo – gwieździste oznaczało urodzaj i pogodny cały rok.
Także po wieczerzy panny wychodziły przed domostwa, nasłuchując, z której strony odezwie się echo odpowiadające na zawołanie: „Hop, hop, z której strony mój chłop” – skąd słychać było echo, stąd miał przybyć przyszły mąż. Poza tym młodzi wróżyli sobie przyszłość z wyciąganego po kolacji spod obrusa sianka. Zielone źdźbła przepowiadały rychły ślub, zwiędłe i wyblakłe – długie oczekiwanie na żonę lub męża, a łamiące się i poczerniałe – staropanieństwo i kawalerstwo.
W czasach współczesnych pozostałością z obrzędów matrymonialnych przeszczepionych na grunt polski coraz popularniejsze jest umieszczanie nad wejściem do domów i pod sufitem gałązek jemioły, które pozwalają na wzajemne obdzielanie się pocałunkami przypadkowo znajdujących się pod nimi osób.
Wieczór wigilijny powinien zakończyć się spokojnie i szczęśliwie, zwiastując staropolskim „Niechaj się darzy!” dobry, nadchodzący nowy rok.
Przez ostatnie dwa wieki w związku z zaborami i dużą migracją ludności polskiej utrwalił się też zwyczaj posyłania opłatków członkom rodziny, którzy pozostają za granicami kraju i nie mogą wspólnie z rodziną zasiąść do stołu. Piękną pamiątką tej tradycji jest wiersz Kajetana Kraszewskiego „Z opłatkiem” z 1876 roku:
Do siego roku życząc panu bratu
Kiedy w rozłące pędzim dni ostatek
( Choć dziś ten zwyczaj obojętny światu)
szlę Ci opłatek.
Dla nas on zawsze świętość wyobraża:
Pamiąikę łaski udzielonej z nieba
A oprócz skarbu braneao z ołtarza
własny kęs chleba.
Ojców to naszych obyczaj prastary
Rodzinnej niwy maluje dostatek.
Symbol braterstwa, miłości i wiary
święty opłatek.
Choć liczba potraw, które znaleźć można na wigilijnych stołach, wynosi zazwyczaj dwanaście, co symbolicznie odwołuje się do liczby apostołów oraz miesięcy w roku, to spotkać też można tradycje nawiązujące do liczby sakramentów i dni tygodnia, czyli „7” oraz symbolizującej Trójcę Świętą i Świętą Rodzinę liczbę trzech potraw. W najmniejszej liczbie potraw znaleźć można – barszcz z uszkami lub żur, pierogi i rybę. We wszystkich pozostałych wariantach występuje, w zależności od regionu kraju, całe bogactwo dań z makiem, grochem i suszonymi grzybami, co, podobnie jak wolne miejsce dla przypadkowego gościa, odwołuje się do dawnych obrzędów styp pogrzebowych.
Jeszcze na początku XX wieku rozpoczynaną wraz z pierwszą gwiazdą na niebie wieczerzę wigilijną nazywano po staropolsku „godami” lub „bożym obiadem”, co miało nawiązywać do obyczaju godzenia służby na dworach, gdzie odnawianym przy końcu roku umowom o pracę towarzyszyły często zwady i kłótnie. W przełamaniu wzajemnej niechęci i pojednaniu pomocny zawsze był i jest opłatek, który wraz z życzeniami stał się nieodzownym elementem rodzinnych spotkań. Podobnie jak wspólna modlitwa przed wieczerzą, czytanie fragmentu z Ewangelii św. Łukasza (Łk 2, 1-20) opowiadającej o narodzinach Jezusa Chrystusa oraz rodzinne śpiewanie kolęd.
Wróżby wigilijne
W polskiej tradycji ludowej dzień Wigilii ma własną niepowtarzalną obrzędowość ludową, która wiąże się z wróżeniem przyszłości, pogody i urodzaju. I tak na przykład kolejne 12 dni od Wigilii, miało mówić jaka pogoda będzie w kolejnych miesiącach roku. Podobnie pokrojona w Wigilię na 12 cząstek cebula, której poszczególne cząstki szybko wilgotniały i pleśniały, miała zwiastować obfite opady deszczu w miesiącach skojarzonych z określonymi jej cząstkami. Według staropolskiego przysłowia: „W wigilię jasno, w gumnach ciasno”, po uroczystej wieczerzy, oczekując na pasterkę, obserwowano niebo – gwieździste oznaczało urodzaj i pogodny cały rok.
Także po wieczerzy panny wychodziły przed domostwa, nasłuchując, z której strony odezwie się echo odpowiadające na zawołanie: „Hop, hop, z której strony mój chłop” – skąd słychać było echo, stąd miał przybyć przyszły mąż. Poza tym młodzi wróżyli sobie przyszłość z wyciąganego po kolacji spod obrusa sianka. Zielone źdźbła przepowiadały rychły ślub, zwiędłe i wyblakłe – długie oczekiwanie na żonę lub męża, a łamiące się i poczerniałe – staropanieństwo i kawalerstwo.
W czasach współczesnych pozostałością z obrzędów matrymonialnych przeszczepionych na grunt polski coraz popularniejsze jest umieszczanie nad wejściem do domów i pod sufitem gałązek jemioły, które pozwalają na wzajemne obdzielanie się pocałunkami przypadkowo znajdujących się pod nimi osób.
Wieczór wigilijny powinien zakończyć się spokojnie i szczęśliwie, zwiastując staropolskim „Niechaj się darzy!” dobry, nadchodzący nowy rok.
mk