UWAGA!

Edukacja włączająca

 Elbląg, Edukacja włączająca
fot. AD

O edukacji włączającej dyskutuje się w Polsce już od ponad 20 lat, czyli od momentu wprowadzania edukacji integracyjnej. Wciąż nie ma zgodności, co do zasadności takiego rozwiązania. Jest to z jednej strony duża szansa dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej, z drugiej jednak – rozwiązanie stawiające nas przed nowymi problemami.

W Polsce mamy do czynienia z trzema typami edukacji: segregacją, integracją i włączaniem. Zgodnie z ideą edukacji segregującej dzieci niepełnosprawne powinny uczyć i rozwijać się w placówkach specjalnych, gdzie obowiązuje inny program i metody nauczania, a nauczyciele posiadają specjalne przygotowanie pedagogiczne. Integracja natomiast zakłada, że dzieci niepełnosprawne powinny uczęszczać do tych samych placówek i klas, co pełnosprawne, korzystając z normalnych warunków nauki. Mimo wszystko jednak w takich przypadkach dzieci niepełnosprawne są pod stałą opieką tzw. nauczycieli wspierających, a program jest dla nich modyfikowany, co nieco burzy tę koncepcję. System integracji funkcjonuje w Polsce od wielu lat. Niektórzy specjaliści uważają jednak, że nie spełnia on swojej podstawowej funkcji – integracja czasem staje się po prostu mniej dotkliwą formą segregacji.
      
       Zamiast segregacji lub integracji - nowa metoda
       Od momentu wprowadzenia systemu integracyjnego dużo emocji wywołuje trzecie rozwiązanie – edukacja włączająca. Wielu przeciwników, choć nie neguje jej wartości, dopatruje się istotnych przeszkód w jej wdrożeniu. Włączanie zakłada, podobnie jak integracja, że dzieci niepełnosprawne uczą się w tych samych szkołach i klasach, co dzieci pełnosprawne.
       Edukacja włączająca skupia się na tym, aby dziecko niepełnosprawne czuło się pełnoprawnym członkiem społeczności klasowej, a nauczyciel prowadzący czuł się za nie odpowiedzialny. Ponadto, liczba dzieci niepełnosprawnych w klasie powinna odpowiadać liczbie takich dzieci w całej społeczności. Podliczając, na 30 uczniów może przypadać maksymalnie 1-2 dzieci z niepełnosprawnościami, a nie ok. 4 na 20, jak to ma miejsce w placówkach integracyjnych. Edukacja włączająca powinna obejmować dzieci już w wieku przedszkolnym. Rodzice dzieci niepełnosprawnych mają więc wybór – mogą posyłać dzieci do szkół powszechnych, szkół specjalnych, szkół integracyjnych lub z oddziałami integracyjnymi, albo do ośrodka szkolno-wychowawczego. W Europie natomiast coraz częściej stosowana jest z powodzeniem edukacja włączająca. Przykładowo w Austrii ponad 50 proc. dzieci z niepełnosprawnością uczy się w szkołach ogólnodostępnych. Jeśli system edukacji włączającej będzie szeroko stosowany w Polsce, szkoły specjalne będą przeznaczone jedynie dla dzieci ze znacznym i głębokim upośledzeniem umysłowym, które nie byłyby w stanie uczyć się w szkole ogólnodostępnej. Wielu zwolenników edukacji włączającej dokłada wszelkich starań, aby taki system z powodzeniem przyjął się także w Polsce. Sprawa jednak nie jest taka prosta, gdyż włączanie przynosi bardzo wiele korzyści, ale nie jest bez wad.
       - Edukacja włączająca jest szansą na stworzenie dzieciom niepełnosprawnym normalnego życia wśród pełnosprawnych rówieśników – mówi dr Dariusz Grzybek, rektor Wyższej Szkoły Edukacji Integracyjnej i Interkulturowej w Poznaniu. - Proces włączania poszerza możliwości uczestnictwa w nauce, kulturze i społeczeństwie dzieciom z niepełnosprawnościami. Jednocześnie ogranicza wyłączenie, izolację – dodaje.
      
       Dobry pomysł, trudne wykonanie
       Taki efekt osiągnie się m.in. poprzez zmianę szkół, tak, by były lepiej dostosowane do potrzeb dzieci. Przede wszystkim trzeba pomóc nauczycielom, przystosować ich do nowej sytuacji, w której muszą przyjąć odpowiedzialność za nauczanie wszystkich dzieci, także tych niepełnosprawnych. Pedagodzy będą musieli dostosować programy nauczania, zmienić podejście, a także zmodyfikować struktury i strategie nauczania. Przy konstruowaniu indywidualnego programu edukacyjnego stanowiącego dostosowanie działań szkoły do potrzeb psychofizycznych konkretnego dziecka będzie branych pod uwagę kilka kwestii, m.in. diagnoza pedagogiczna i psychologiczna wynikająca z orzeczenia lub opinii wydanej przez poradnię psychologiczno-pedagogiczną, wywiad i rozmowa z rodzicami, obserwacja prowadzona przez nauczyciela dotycząca funkcjonowania ucznia w klasie. Szczególnie istotne jest dokonanie rozpoznania potrzeb ucznia na pierwszym etapie edukacyjnym, tak, aby najwcześniej udzielić dziecku niezbędnej pomocy i wsparcia w realizacji zadań szkolnych. Rozpoznawanie trudności czy potencjalnych możliwości dziecka na poziomie szkoły będzie możliwe dzięki codziennej pracy i prowadzeniu obserwacji uczniów – pomoże w tym tzw. Karta Indywidualnych Potrzeb Ucznia. W karcie zawarta będzie m.in.: specjalistyczna diagnoza lub rozpoznanie dokonane przez zespół nauczycieli i specjalistów prowadzących zajęcia, obszary, w których uczeń potrzebuje wsparcia i pomocy psychologiczno-pedagogicznej oraz okresowe oceny efektywności działań podejmowanych wobec ucznia.
       - Niestety, system włączania nie jest idealny. Jego szerokie wprowadzenie hamuje szereg czynników. Jednym z największych problemów jest niedostosowanie powszechnych szkół do funkcjonowania w nich uczniów z niepełnosprawnościami – tłumaczy dr Dariusz Grzybek. - Wiele szkół nie ma obecnie warunków do przyjęcia np. dziecka na wózku inwalidzkim, a ewentualne koszty dostosowania budynku przewyższają dofinansowanie na takie dziecko – dodaje. Jeszcze większy kłopot, i finansowy, i organizacyjny, pojawia się z materiałami do nauki. Do pracy z dziećmi niepełnosprawnymi konieczne są specjalne materiały dydaktyczne, które nie zawsze są dostępne na rynku i często kosztują zbyt wiele, aby szkoła mogła je zakupić.
       Problem mają także sami nauczyciele. Wielu z nich jest zupełnie nieprzygotowanych do pracy z dziećmi niepełnosprawnymi. Często po prostu przepuszczają je z klasy do klasy, nie wiedząc jakie metody nauczania stosować wobec nich. Winą za to obarczać należy niespójny system edukacyjny oraz program kształcenia pedagogów, który nie przewiduje przygotowania do pracy w klasie włączającej. Kwestii utrudniających wprowadzenie nowego systemu jest oczywiście więcej. Problemem jest np. mierzenie jakości szkoły wynikami egzaminów czy olimpiad, zbyt mało elastyczny system edukacji nie pozwalający na liczne oddolne inicjatywny. Nie możemy zapominać, że system włączania wymaga także zmiany świadomości społecznej, a także naszych zachowań i postaw. Nawet najlepiej przygotowany system będzie nieskuteczny, jeśli niepełnosprawne dzieci będą szkalowane i wyśmiewane przez swoich szkolnych kolegów. Przeciwdziałanie takim zjawiskom zależało będzie głównie od postawy nas pedagogów, a także rodziców, coraz lepiej rozumiejących ideę edukacji włączającej.
      
Joanna Siedlaczek

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • dodałabym "wyłączenie" - właśnie się dowiedziałam o kolejnym uprzykrzaniu życia studentom niepełnosprawnym ruchowo na jednej z elbląskich uczelni - uprzykrzanie było skuteczne; kolejna studentka na wózku mimo bardzo sprawnego intelektu "musiała" ze studiów zrezygnować - czy to już podpada pod dyskryminację? powala mnie krótkie myślenie władz i wykładowców. .. może dziennikarze przeprowadziliby śledztwo ile takich osób jest już w mieście?
  • Chciałabym żebyśmy głośno powiedzieli jak ma się integracja w Elblągu. .popytajcie proszę rodziców- nie dyrektorów szkół. gdzie idą subwencje na dzieci? jakie programy dodatkowe proponuje się uczniom niepełnosprawnym. jak naprawdę wygląda rzeczywistość. nie jest kolorowa przeciwnie coraz bardziej upakarząjąca. porozmawiajmy proszę
Reklama