A było tak miło: on, ona i chwile uniesień. Czar pryska, gdy na przykład po kłótni, nagranie ze spotkania tete-a-tete trafia do sieci. Nawet usunięcie intymnego filmiku z jednego miejsca w Internecie, nie daje pewności, że wirtualny świat zapomniał. Jednak niedyskretny kochanek musi liczyć się z konsekwencjami prawnymi. Za nagą prawdę, która wychodzi na jaw bez zgody obu stron, przewidziana jest bowiem kara. I to niemała.
Artykuł 191a kodeksu karnego wprowadza dwa typy przestępstw: przestępstwo umyślnego utrwalania wizerunku nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej, dokonane poprzez użycie w tym celu przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu oraz przestępstwo umyślnego rozpowszechniania wizerunku osoby o wyżej wymienionych cechach bez jej zgody. Oba zagrożone są karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
- To stosunkowo nowy przepis, bo obowiązuje od 2010 r. - mówi Jolanta Rudzińska, prokurator rejonowy w Elblągu. - Od tego czasu prowadziliśmy trzy takie sprawy.
Coraz popularniejsze staje się bowiem upublicznianie nagrań lub nagich zdjęć bez zgody, a nawet wiedzy osób sfotografowanych – np. dawnych kochanków. Czasem dzieje się to z chęci zemsty na byłym partnerze lub partnerce.
- To ostrzeżenie, bo kiedy przyjaźń się kończy, zarejestrowane igraszki mogą trafić do sieci – wskazuje prokurator. - Raz wrzucony filmik czy zdjęcia żyją w Internecie własnym życiem. Nawet usunięte z jednego miejsca, pozostaną w innym. Obecnie zapanował ekshibicjonizm internetowy – kontynuuje prokurator Rudzińska. - Należy więc być rozważnym i świadomym zagrożeń, które mogą z niego wyniknąć.
Takie upublicznianie nagrań czy zdjęć intymnych bez wiedzy drugiego uczestnika jest przestępstwem ściganym na wniosek strony pokrzywdzonej. Elbląska prokuratura w dwóch przypadkach umorzyła postępowanie, bo: 1. strona sama umieściła nagranie w sieci i przestraszyła się, gdy sprawa nabrała biegu prawnego, 2. pokrzywdzona wycofała się w momencie, gdy trzeba było sformułować wniosek procesowy (żywią nadzieję, że a nuż sprawa sama przycichnie?).
Trzecie postępowanie jest w toku.
Niebezpiecznym zjawiskiem wśród nastolatków jest seksting, czyli przesyłanie intymnych zdjęć za pomocą telefonu lub Internetu. Coraz więcej młodych ludzi robi to, aby wyznawać sobie miłość i utrzymać przy sobie partnera. W ten sposób jednak również może dojść do niekontrolowanej lub świadomej i złośliwej publikacji nagiej prawdy.
Trzeba mieć się na baczności, by nie wpaść w sieć.
- To stosunkowo nowy przepis, bo obowiązuje od 2010 r. - mówi Jolanta Rudzińska, prokurator rejonowy w Elblągu. - Od tego czasu prowadziliśmy trzy takie sprawy.
Coraz popularniejsze staje się bowiem upublicznianie nagrań lub nagich zdjęć bez zgody, a nawet wiedzy osób sfotografowanych – np. dawnych kochanków. Czasem dzieje się to z chęci zemsty na byłym partnerze lub partnerce.
- To ostrzeżenie, bo kiedy przyjaźń się kończy, zarejestrowane igraszki mogą trafić do sieci – wskazuje prokurator. - Raz wrzucony filmik czy zdjęcia żyją w Internecie własnym życiem. Nawet usunięte z jednego miejsca, pozostaną w innym. Obecnie zapanował ekshibicjonizm internetowy – kontynuuje prokurator Rudzińska. - Należy więc być rozważnym i świadomym zagrożeń, które mogą z niego wyniknąć.
Takie upublicznianie nagrań czy zdjęć intymnych bez wiedzy drugiego uczestnika jest przestępstwem ściganym na wniosek strony pokrzywdzonej. Elbląska prokuratura w dwóch przypadkach umorzyła postępowanie, bo: 1. strona sama umieściła nagranie w sieci i przestraszyła się, gdy sprawa nabrała biegu prawnego, 2. pokrzywdzona wycofała się w momencie, gdy trzeba było sformułować wniosek procesowy (żywią nadzieję, że a nuż sprawa sama przycichnie?).
Trzecie postępowanie jest w toku.
Niebezpiecznym zjawiskiem wśród nastolatków jest seksting, czyli przesyłanie intymnych zdjęć za pomocą telefonu lub Internetu. Coraz więcej młodych ludzi robi to, aby wyznawać sobie miłość i utrzymać przy sobie partnera. W ten sposób jednak również może dojść do niekontrolowanej lub świadomej i złośliwej publikacji nagiej prawdy.
Trzeba mieć się na baczności, by nie wpaść w sieć.
A