Debata w ratuszu o tym, jakim powietrzem oddychamy w Elblągu i co zrobić, by było ono lepszej jakości, nie przyciągnęła tłumów. O tym trudnym temacie dyskutowali więc radni i specjaliści od ochrony środowiska. Konkretnych działań nie ustalono, ale padło kilka ciekawych propozycji. Zobacz zdjęcia z debaty.
O tym jak przeciwdziałać zanieczyszczeniu środowiska zastanawiali się w poniedziałek w ratuszu niektórzy radni i zaproszeni goście, uczestniczący w debacie poświęconej temu tematowi. Mieli być też zwykli mieszkańcy Elbląga, ale frekwencja na kolana nie powalała. A zagrożenie jest poważne: szacuje się, że w Polsce rocznie z powodu zanieczyszczeń środowiska umiera około 48 tys osób. To więcej niż ginie w wypadkach samochodowych.
- Okazuje się, że zanieczyszczenia średnioroczne szacunkowo skracają życie wszystkim Polakom o rok – zwrócił uwagę dr Waldemar Bieniek ze Szpitala Miejskiego w Elblągu.
Jak zapobiegać zanieczyszczeniom środowiska? - Bezsprzecznie edukacja i uświadamianie, nowoczesne budownictwo energooszczędne, rozwój i popularyzacja komunikacji miejskiej, zmiana starych instalacji grzewczych – wymieniał radny Zenon Lecyk, organizator debaty.
Pomysłów na poprawę sytuacji w Elblągu padło podczas debaty padło kilka: bardziej lub mniej realnych. Jedną z nich był pomysł podłączenia możliwie dużo odbiorców do miejskiej sieci ciepłowniczej. Jak się okazało, przyłączenie wszystkich „jak leci” do miejskiej sieci niekoniecznie musi opłacać się Elbląskiemu Przedsiębiorstwu Energetyki Cieplnej.
- Chciałbym zwrócić uwagę na jeden element: ostatnio przeanalizowano skutki finansowe starego przyłączenia osiedla Metalowców. Wynik finansowy jest katastrofalny. Przyłączanie rozproszonej zabudowy jednorodzinnej jest nieekonomiczne ze względu na ogromne straty ciepła na tak rozbudowanej sieci ciepłowniczej. To się kompletnie nie opłaca – mówił Jerzy Jedynak, członek Rady Nadzorczej EPEC.
W Elblągu do miejskiej sieci ciepłowniczej jest podłączone 70 procent mieszkań i niemal wszystkie podmioty użyteczności publicznej. Kontrolę nad tym, czym w reszcie mieszkań i domów palą mieszkańcy, sprawuje Straż Miejska.
- W praktyce wygląda to tak, że po zgłoszeniu mieszkańców patrol przyjeżdża na miejsce zgłoszenia i dokonuje wstępnej kontroli czy w palenisku znajdują się typowe materiały: drewno, węgiel, czy nie ma gdzieś odpadów i zachodziłoby podejrzenie, że są one spalane – mówił zastępca komendanta Straży Miejskiej w Elblągu Marcin Bukowski
W tym sezonie grzewczym (który dopiero się zaczął) elbląska Straż Miejska odnotowała już 150 zgłoszeń w sprawie niewłaściwego użytkowania pieców, z których większość się nie potwierdziła.
Osoby przyłapane na łamaniu przepisów w tej sprawie były karane mandatami, ale żadna ze spraw nie skończyła się w sądzie. Warto też dodać, że elbląscy strażnicy nie posiadają specjalistycznego sprzętu do ujawniania użytkowania niewłaściwego paliwa.
Rozwiązaniem idącym w dobrą stronę jest program dopłat do wymiany starych pieców na nowocześniejsze i bardziej przyjazne dla środowiska. W tym roku przeznaczono na ten cel 150 tys zł; mieszkańcy złożyli 92 wnioski. Uczestnicy debaty zwrócili jednak uwagę na to, że wielu mieszkańców mimo dopłat nie będzie stać na wymianę pieca.