Lata mijają i kraj generalnie rozwija się na wzór sprawdzonych zachodnich rozwiązań. Niestety w Elblągu czasami daje przypomnieć o sobie duch PRL-u, dzięki czemu mogę opisywać tak nieprawdopodobne rzeczy.
Malowanie pasów - błaha i oczywista sprawa - jest po każdej zimie w Elblągu standardem. Wszyscy wiedzą, że farba wielosezonowa to zbędna fanaberia, przecież coroczne utrudnienia w ruchu przypominają szarym mieszkańcom miasta o tym, że jednak miasto coś robi. Argument o lepszej widoczności oznakowania poziomego z mas chemoutwardzalnych (pasy wypukłe) również nie dociera do decydentów. Widocznie nikt nie miał przyjemności jeździć w deszczu lub zimą po naszych rondach turbinowych.
Jednak powyższe rozważania nie są oczywiście pretekstem do napisania tych kilku gorzkich słów. Prawdziwą rewelacją jest system pracy. W pierwszym tygodniu malujemy nowe oznakowanie. W drugim remontujemy jezdnię i… niszczymy część wcześniej wykonanej pracy. Wcześniej zaciekawiło mnie, dlaczego nakłada się farbę na dziury w jezdni ulicy Mickiewicza, ale przypomniałem sobie, że miasto zaciska pasa, oszczędza. Dziury muszą poczekać. Nie sądziłem, że tylko tydzień. Nad koordynacją trzeba będzie jeszcze trochę popracować...
Jednak powyższe rozważania nie są oczywiście pretekstem do napisania tych kilku gorzkich słów. Prawdziwą rewelacją jest system pracy. W pierwszym tygodniu malujemy nowe oznakowanie. W drugim remontujemy jezdnię i… niszczymy część wcześniej wykonanej pracy. Wcześniej zaciekawiło mnie, dlaczego nakłada się farbę na dziury w jezdni ulicy Mickiewicza, ale przypomniałem sobie, że miasto zaciska pasa, oszczędza. Dziury muszą poczekać. Nie sądziłem, że tylko tydzień. Nad koordynacją trzeba będzie jeszcze trochę popracować...