
To nie są tylko dwa pokoje, osiem ścian i łazienka. To także miejsce, w którym odbywa się nauka odpowiedzialności i zarządzania finansami. Gwarantujące spokój, dające prywatność oraz własną przestrzeń. Mieszkanie treningowe w budynku dawnego hotelowca przy ul. Jaszczurczego to kolejny projekt elbląskiego stowarzyszenia Teen Challenge, które aktywnie działa na rzecz osób bezdomnych, uzależnionych, z problemami.
- W mini hostelu panuje regulamin, nie można pić alkoholu, palić papierosów, trzeba również sprzątać. Jest on dla osób, które oczekują na ośrodek, przyjeżdżają na przepustki w ramach terapii i dla tych, którzy ją ukończyli. Natomiast mieszkanie treningowe, które nazywaliśmy "pierwszym krokiem" jest dla osób, które przeszły już ten etap. Daje ono większą swobodę, ale i większe poczucie odpowiedzialności oraz konsekwencji swoich decyzji. Można w nim mieszkać dłużej niż w mini hostelu – tłumaczy Beata Grzeszczuk z elbląskiego stowarzyszenia Teen Challenge. - "Pierwszy krok" jest lokalem, który składa się z dwóch pomieszczeń. Każdy z mieszkańców ma osobne wejście, ma też swój klucz. To mieszkanie przygotowuje do samodzielności, bo lokatorzy płacą za siebie czynsz, w ten sposób uczą się zarządzania finansami. Poza tym daje ono poczucie, że jest to ich przestrzeń, o którą muszą dbać.
Dbam o to, co mam
Remont mieszkania, w który zaangażowali się jego lokatorzy oraz inni podopieczni stowarzyszenia, rozpoczął się we wrześniu. Już w listopadzie wprowadzili się pierwsi mieszkańcy. Jednym z nich jest pan Marcin, który wcześniej przebywał w mini hostelu. W przeszłości miał problemy z alkoholem, narkotykami. Zerwał z nałogiem, trafił pod skrzydła stowarzyszenia Teen Challenge, wyszedł na prostą. Teraz pracuje, jest też aktywnym wolontariuszem, pomaga przenosić sprzęt na piątkowe spotkania, pomagał w przywozie zupy. I pokazuje, że można, że da się żyć inaczej. A to, jak mówią członkowie stowarzyszenia, znaczy o wiele więcej niż słowa. To on, z własnych środków, pomalował ściany mieszkania treningowego na kremowo, zakupił panele podłogowe.

- Właśnie czegoś takiego chciałem, lubię, jak rzeczy mają swoje miejsce, jak jest po mojemu – opowiada pan Marcin. - Wszystko to mam dzięki Bogu, dzięki modlitwie i wsparciu... Potrzebny był jedynie czas i cierpliwość, której mi w życiu brakowało. Mam co mam, dbam o to, szanuję. Z dnia na dzień próbuję w tym wszystkim trwać, z Bożą pomocą.
Cieszymy się z tego powrotu
Jak podkreśla Piotr Grzeszczuk, który aktywnie działa w stowarzyszeniu, zarówno mieszkańcy mini hostelu, jak i mieszkania treningowego nie są tylko lokatorami.
- Cały czas mają nasze wsparcie, uczestniczą w spotkaniach, my ich integrujemy, zabieramy na mecze, jak środki pozwolą również na pizzę. Chcemy im pokazać, że są dla nas ważni, że nie są tu tylko na zasadzie "macie mieszkanie, róbta co chceta" – opowiada. - Cieszymy się, że żyją w trzeźwości i w tym trwają, że próbują wrócić do społeczeństwa.