Elbląska malarka młodego pokolenia. Zdobywczyni wielu nagród i wyróżnień na konkursach artystycznych. Autorka martwych natur inspirowanych codziennością. Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz prezydenta miasta Elbląga. Przyszła studentka malarstwa i edukacji artystycznej na gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych. Tegoroczna maturzystka w gronowskim Liceum Plastycznym. Rozmawiamy z Adrianną Leszczyńską.
- Pani prace są inspirowane codziennością. Czy pomysł na obraz to raczej impuls podjęty pod wpływem sytuacji, pięknego widoku, czy może raczej głęboko przemyślana decyzja o tematyce dzieła, sposobie pracy?
- Adrianna Leszczyńska: Pomysł na obraz najczęściej jest przemyślany pod względem kompozycji, tematu. Większość moich prac to oczywiście martwe natury i postacie, w czym czuję się najlepiej. Jednak podejmuję się też innych tematów. Aktualnie pracuję nad portretami z perspektywy lustra z ciekawym kolorystycznie wzorzystym tłem. Osoby na portrecie pokazują typowe codzienne miny, które każdy robi przed lustrem przeglądając się.
- A sam akt twórczy - to "lekko, łatwo i przyjemnie", czy też to ciężka praca okupiona wyrzeczeniami i przysłowiowymi "łzami"?
- Oczywiście rysowanie, jak i malowanie, sprawia mi przyjemność. Gdybym stwierdziła, że sam proces powstawania prac to prosta rzecz, skłamałabym. Niestety nie raz zdarzało mi się płakać z przemęczenia i bezradności, jednak sądzę, że nie należy się poddawać i uwierzyć w siebie. Przy tworzeniu należy dużo myśleć, to nie jest prosta sprawa. Czasem są chwile, gdy też nic nie wychodzi. Dzięki korektom innych osób i wielu poprawkom, efekt końcowy jest zadowalający i zawsze jestem zdania, że warto było się "pomęczyć".
- Samo malowanie ma też w sobie trochę magii. Co jest piękne w samym "akcie tworzenia"
- Lubię być brudna od farby, jestem wtedy w swoim świecie. Mając kilka tubek różnych farb można stworzyć tysiące pięknych kolorów. Uwielbiam też zapach farb akrylowych, więc jak tu nie malować.
- Jakich technik malarskich Pani używa?
- Przyzwyczaiłam się do malowania akrylami. Próbowałam też olejami, jednak wolę zostać przy akrylach. Jedną pracę olejną, można zobaczyć na mojej wystawie.
- Jak mawia klasyk: "Nie to jest ładne, co jest ładne, lecz co się komu podoba". A Pani prywatnie co się podoba?
- Podoba mi się wiele rzeczy, ale jednocześnie ciężko trafić w mój gust. Nie potrafię określić, co mi się podoba a co nie.
- Jaki jest Pani ulubiony artysta i najpiękniejszy obraz na świecie?
- To jest najtrudniejsze pytanie, ponieważ nie da się na nie konkretnie odpowiedzieć. Nie trafiłam jeszcze na artystę, którego mogłabym określić swoim ulubionym. Najpiękniejszy obraz ? Nie ma takiego, ale za kilka lat go namaluję (uśmiech).
- Czy poza malarstwem ma Pani jeszcze czas na inne hobby, zainteresowania?
- Całkowicie poświęcam się swojej pasji. Wolę zajmować się jedną rzeczą, ale konkretnie. Chyba, że rozmawianie z każdym napotkanym na swojej drodze kotem można zaliczyć do hobby.
- Proponuję przenieść się w przyszłość za 10 lat? Co usłyszymy wtedy o Adriannie Leszczyńskiej?
- Na razie nie mogę powiedzieć, czym będę zajmować się po studiach, bo sama tego nie wiem. Ale mam nadzieję, że będą to same pozytywne rzeczy.
- Czego życzy się malarzom?
- Z tego co wiem owocnej pracy i sukcesów.
- W takim razie owocnej pracy i sukcesów, następnych wystaw i połamania pędzla. Dziękuję za rozmowę.
- Adrianna Leszczyńska: Pomysł na obraz najczęściej jest przemyślany pod względem kompozycji, tematu. Większość moich prac to oczywiście martwe natury i postacie, w czym czuję się najlepiej. Jednak podejmuję się też innych tematów. Aktualnie pracuję nad portretami z perspektywy lustra z ciekawym kolorystycznie wzorzystym tłem. Osoby na portrecie pokazują typowe codzienne miny, które każdy robi przed lustrem przeglądając się.
- A sam akt twórczy - to "lekko, łatwo i przyjemnie", czy też to ciężka praca okupiona wyrzeczeniami i przysłowiowymi "łzami"?
- Oczywiście rysowanie, jak i malowanie, sprawia mi przyjemność. Gdybym stwierdziła, że sam proces powstawania prac to prosta rzecz, skłamałabym. Niestety nie raz zdarzało mi się płakać z przemęczenia i bezradności, jednak sądzę, że nie należy się poddawać i uwierzyć w siebie. Przy tworzeniu należy dużo myśleć, to nie jest prosta sprawa. Czasem są chwile, gdy też nic nie wychodzi. Dzięki korektom innych osób i wielu poprawkom, efekt końcowy jest zadowalający i zawsze jestem zdania, że warto było się "pomęczyć".
- Samo malowanie ma też w sobie trochę magii. Co jest piękne w samym "akcie tworzenia"
- Lubię być brudna od farby, jestem wtedy w swoim świecie. Mając kilka tubek różnych farb można stworzyć tysiące pięknych kolorów. Uwielbiam też zapach farb akrylowych, więc jak tu nie malować.
- Jakich technik malarskich Pani używa?
- Przyzwyczaiłam się do malowania akrylami. Próbowałam też olejami, jednak wolę zostać przy akrylach. Jedną pracę olejną, można zobaczyć na mojej wystawie.
- Jak mawia klasyk: "Nie to jest ładne, co jest ładne, lecz co się komu podoba". A Pani prywatnie co się podoba?
- Podoba mi się wiele rzeczy, ale jednocześnie ciężko trafić w mój gust. Nie potrafię określić, co mi się podoba a co nie.
- Jaki jest Pani ulubiony artysta i najpiękniejszy obraz na świecie?
- To jest najtrudniejsze pytanie, ponieważ nie da się na nie konkretnie odpowiedzieć. Nie trafiłam jeszcze na artystę, którego mogłabym określić swoim ulubionym. Najpiękniejszy obraz ? Nie ma takiego, ale za kilka lat go namaluję (uśmiech).
- Czy poza malarstwem ma Pani jeszcze czas na inne hobby, zainteresowania?
- Całkowicie poświęcam się swojej pasji. Wolę zajmować się jedną rzeczą, ale konkretnie. Chyba, że rozmawianie z każdym napotkanym na swojej drodze kotem można zaliczyć do hobby.
- Proponuję przenieść się w przyszłość za 10 lat? Co usłyszymy wtedy o Adriannie Leszczyńskiej?
- Na razie nie mogę powiedzieć, czym będę zajmować się po studiach, bo sama tego nie wiem. Ale mam nadzieję, że będą to same pozytywne rzeczy.
- Czego życzy się malarzom?
- Z tego co wiem owocnej pracy i sukcesów.
- W takim razie owocnej pracy i sukcesów, następnych wystaw i połamania pędzla. Dziękuję za rozmowę.
rozmawiał Sebastian Malicki