
Lot jest tak intensywnym doświadczeniem emocjonalnym i wymaga takich pokładów koncentracji, że całkowicie zapomina się o tym, co zostało na ziemi. Podczas lotu, drążkiem, układem sterowania przesuwam cały wszechświat pod sobą, jestem jego centrum. Jeśli żyrafa to najwyższa forma świadomości, to czyż latanie nie jest najwyższą formą wolności? – pyta dyrektor Aeroklubu Elbląskiego, Maciej Leśniewski.
– Marta Wiloch: Co takiego ma w sobie latanie, czym ono dla Pana jest?
– Maciej Leśniewski: Marzyłem o lataniu od dziecka. W czasach, kiedy byłem mały, nie spędzało się czasu przed komputerem, bo go po prostu nie było. Czytałem więc książki o lotnictwie, głównie o naszych lotnikach, którzy ratowali Londyn przed niemiecką inwazją. Dlatego też chciałem zostać pilotem wojskowym, ale zdrowie nie pozwoliło mi na zrealizowanie tego marzenia. Czas płynął, aż kiedyś zobaczyłem motolotnię na niebie, która leciała bardzo blisko mnie i bardzo nisko. Swoją przygodę z lataniem rozpocząłem więc od niej, z czasem zacząłem latać wiatrakowcami. Łączę pracę z pasją. Mawia się, że jest to dobre połączenie, ale praktyka pokazuje, że często ta praca odbywa się kosztem pasji. Przykładowo kiedy nie pracuję to przelatuję rocznie około stu godzin, a kiedy pracuję to spędzam w powietrzu tylko kilkanaście. Jednakże summa summarum to połączenie pracy i pasji jest fajną rzeczą. Poza tym tego typu praca niesie pewne posłannictwo. Organizacja pożytku publicznego to nie jest miejsce, gdzie zarabia się na nową willę z basenem ale przede wszystkim daje się dużo od siebie.
– Jakie warunki musi spełnić młody człowiek, który chciałby latać?
– Przede wszystkim musiałby przyjść na spotkanie organizacyjne, które odbędzie się 12 maja bieżącego roku. [więcej na www.aeroklubelblaski.pl - przyp.red.]. Dowie się na nim, że musi mieć co najmniej szesnaście lat, jeśli nie ma osiemnastu potrzebna będzie zgoda rodziców. Następnie przejdzie badania lekarskie i może rozpocząć szkolenie. Nie ma żadnych specjalnych obostrzeń dotyczących na przykład wzroku lub wagi. Ta świadomość dotycząca ograniczeń wzięła się z czasów, gdy aerokluby przygotowywały młodzież męską do zawodu lotnika wojskowego. Skoro miał być to lotnik wojskowy, to musiał przejść bardzo szczegółowe badania, musiał być całkowicie zdrowy, wręcz idealny, żeby w ogóle był sens takiego lotnika szkolić. Natomiast dzisiaj aeroklub jest miejscem, gdzie lata się dla przyjemności oraz po to, by zacząć karierę lotnika zawodowego, wojskowego lub cywilnego.
Precyzyjnie lądujący boeingiem bez wysuniętego podwozia kapitan Wrona lata w jednym z aeroklubów regionalnych co pokazuje związek między lataniem szybowcami a pracą zawodową pilota liniowego.
– W porównaniu do czasów przeszłych obecnie jest więcej, czy mniej młodych ludzi zainteresowanych sportami powietrznymi?
– Niestety muszę powiedzieć, że jest ich mniej. Myślę, że to z powodu rozwoju elektroniki, zwiększonego dostępu do Internetu. Przykładowo modelarnia czy sport szybowcowy były kategoriami o wiele bardziej obleganymi niż obecnie. Musimy wręcz walczyć o każdego młodego człowieka, który chciałby z benedyktyńską dokładnością kleić modele by potem mógł cieszyć się faktem, że są one w stanie latać. To samo może przecież zrobić na symulatorze w komputerze, praktycznie za darmo. Szkoda, że obecny świat tak mocno wpływa na młodzież.
– A co z tymi, którzy szukają intensywnych wrażeń?
– Ci, którzy poszukują podwyższonego poziomu adrenaliny znajdą ją przede wszystkim w spadochroniarstwie. Dla lotnictwa jest ona rzeczą zbędną, gdyż kojarzy się ze stanem niezwykłej aktywności umysłowej i emocjonalnej w krótkim czasie, natomiast lotnictwo wymaga spokoju. Jestem zwolennikiem podwyższonego poziomu endorfin, hormonów, które sprawiają, że wszystkie odruchy są prawidłowe i skoordynowane, co powoduje przyjemność powiązaną ze spokojem. Niech adrenalina występuje w skokach bungee, w lataniu ważniejszy jest spokój, to nie sport ekstremalny. Nie ma starych gangsterów, nie ma starych „ekstremalnych” pilotów.
– Jak to wszystko wygląda od strony finansowej, czy każdy, kto jest tym zainteresowany może sobie pozwolić na to, by latać w jakikolwiek sposób?
– Pierwszą podstawową rzeczą, o której należy powiedzieć jest determinacja. Jeśli wystarczy determinacji to znajdzie się także sposób. Sposoby „przebywania w powietrzu” są zróżnicowane pod względem kosztów. Najtańsze jest dzisiaj chyba paralotniarstwo, motolotniarstwo, a potem szybownictwo. Sport samolotowy, który słusznie kojarzy się z większymi kosztami to zajęcie, na które stać ludzi bardziej majętnych. Można powiedzieć, że samolotem lata się za cenę średniego samochodu ale zapewniam, że wrażenia są nieporównywalne. Można też kupić wędkę za cenę szkolenia lotniczego - sami o tym decydujemy.

– Wielkimi krokami zbliża się 55-lecie Aeroklubu Elbląskiego, a także 100-lecie lotnictwa w Elblągu, jakie atrakcje szykujecie na te obchody?
– Stulecie lotnictwa w Elblągu obchodzimy dlatego, że w 1912 roku Otto Stiefvater lądował tu awaryjnie lecąc z Berlina do Królewca. Stąd jesteśmy jedynym miastem w Polsce w obecnych jej granicach, które jako pierwsze gościło awiatora lub - jak to się kiedyś mówiło - kierownika aparatu latającego. Z tego powodu w roku 2012 obchodzimy stulecie lotnictwa w Elblągu. Obchody rozpoczęliśmy wystawą modelarską w bibliotece przy ulicy św. Ducha, bardzo wielowątkową, bo oprócz części lotniczej pokazano inne modele – pływające, jeżdżące, puszczaliśmy z tego miejsca balony na ogrzane powietrze. Następnym elementem obchodów będzie konferencja naukowa poświęcona lotnictwu, która odbędzie się w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Elblągu pod koniec maja. Będzie tam zaprezentowana historia lotnictwa, odbędą się różne wykłady i prelekcje. Kolejnym etapem będą lipcowe warsztaty modelarskie dla dzieci i młodzieży, a przede wszystkim Międzynarodowy Zlot Pasjonatów Lotnictwa, tzw. festyn lotniczy. W tym czasie mamy zamiar spotkać się z aeroklubami z okolic miast partnerskich Elbląga i nawiązać z nimi współpracę. Innym istotnym elementem będzie wizyta objazdowa Muzeum Lotnictwa z Krakowa, które będzie pokazywało wystawę dotyczącą historii lotnictwa w Małopolsce. Wbrew pozorom jest ono bardzo związane z naszymi terenami, gdyż początki awiacji w tamtej części Polski oraz w naszej były dość spójne czasowo. Dodatkową atrakcją będzie Muzeobus, który mniej więcej przez dwa tygodnie będzie objeżdżał okolice. Na zaproszenie uczestnictwa w obchodach odpowiedziała także marynarka wojenna oraz straż graniczna ze swoim śmigłowcami, ale prawdziwą „perełką” będzie występ Zespołu Akrobacyjnego „Biało- Czerwone Iskry”. Mam nadzieję, że uda się także zaprosić trzy cywilne grupy akrobacyjne czyli polską grupę „Żelazny”, czeską „Red Bull’a” oraz Litwinów na swoich Jakach-52.