- Do dziś słyszę ciężkie kroki buciorów tych silnie zbudowanych mężczyzn w niemieckich mundurach, ten lęk i strach – mówi Janina Luberda-Zapaśnik, prezes Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych, Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych. - Trafiliśmy do obozu w Potylicach. Do tej pory pamiętam uciekających z obozu ludzi i ich martwe ciała wiszące na drutach kolczastych obozowego ogrodzenia.
W niemieckich mediach bardzo często pojawiają się daleko krzywdzące dla nas, Polaków, informacje, jakoby obozy koncentracyjne powstałe przed i w trakcie drugiej wojny światowej na terenie Niemiec i Polski były pochodzenia polskiego. Każdy z nas wie, że prawda jest zupełnie inna. Problematyka holokaustu nie dotyczy bowiem tylko i wyłącznie Żydów, ale także Polaków, w których również wymierzona była polityka rządnego władzy Hitlera. - Nazywanie obozów koncentracyjnych "polskimi" wyrządza krzywdę więzionym w obozach Polakom, których ciemiężyli Niemcy – mówi dr Krzysztof Kierski, wykładowca Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. - Celem Niemców było zniszczenie naszego kraju, jądra polskości, a szczególnie elit, polskiej inteligencji, czyli ludzi, którzy mogliby zawiązać konspirację. Osoby mniej wyedukowane skazywano na katorżniczą pracę i germanizowano – dodaje.
Pierwszy, nie polski a niemiecki, obóz koncentracyjny powstał na terenie Niemiec w 1933 roku. Łącznie Niemcy stworzyli pięć tysięcy obozów dla ludności cywilnej. - Nie wszystkie z nich były obozami koncentracyjnymi, ale wszystkie z nich miały ten sam cel – wyrządzanie krzywdy – mówi historyk.
Pierwsze obozy na ziemiach polskich miały charakter przejściowy, przetrzymywano w nich osoby stanowiące jądro polskości, niewygodne politycznie, które mogłyby stanowić zagrożenie w konspiracji. Większość z nich rozstrzeliwano, a część trafiała do obozów koncentracyjnych. Oprócz tego tworzono obozy dla internowanych, obozy przesiedleńcze, obozy natychmiastowej zagłady oraz obozy pracy.
- Wszystkie z nich miały na celu izolację, całkowite wyniszczenie przez katorżniczą pracę i eksterminację – mówi dr Krzysztof Kierski. - Obozy pracy były tylko przystankiem do śmierci i niewiele osób uszło w nich z życiem. Wśród nich można wyróżnić tzw. baudiensty, czyli obozy pracy budowlanej, obozy Fritza Todta, których więźniowie budowali obiekty wojskowe. Jeden z takich obozów znajdował się kiedyś w Piastowie pod Elblągiem. Były też obozy fortyfikacyjne, obozy pracy wychowawczej czy pracy dla rolników. Wszystkie miały służyć gospodarce Trzeciej Rzeszy.
Dowodem na to, że obozy koncentracyjne to twór pochodzenia tylko i wyłącznie niemieckiego jest film "Historia Kowalskich", który otworzył dzisiejszą konferencję. Zapłakane żydowskie dzieci przytulone do matek pod ostrzałem rosłych mężczyzn w niemieckich mundurach, skrywający się pod podłogą polskich domów Żydzi, lęk polskich rodzin, że za tę pomoc Żydom zostaną surowo ukarani i w końcu okrutna śmierć polskich ojców, matek i dzieci wpisują się w kadry tego poruszającego filmu. - Miałam jedenaście lat, gdy przyszli po nas Niemcy – Janina Luberda-Zapaśnik, prezes Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych, Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych. - Mieliśmy dwadzieścia minut na spakowanie tego, co najpotrzebniejsze. Do dziś słyszę ciężkie kroki buciorów tych silnie zbudowanych mężczyzn w niemieckich mundurach, ten lęk i strach. Potem trafiliśmy do obozu w Potylicach. Na początku leżeliśmy na betonie na ściółce ze zgniłej słomy, potem na pryczach. Do tej pory pamiętam ludzi uciekających z obozu i ich ciała wiszące na drutach kolczastych obozowego ogrodzenia.
W obozach w brutalny sposób zamordowano jedenaście milionów ludzi, w przeważającej części Żydów, lecz także przedstawicieli trzydziestu innych nacji, w dużej części Polaków. Można więc śmiało powiedzieć, że media niemieckie kłamią, bo Auschwitz był tylko i wyłącznie niemiecki.