Życie kierowcy w Elblągu do najłatwiejszych nie należy, co przyzna chyba każdy, kto wsiada za tzw. „fajerkę”. Po ciężkim dniu pełnym walki ze zmianami organizacji ruchu, parkomatami i wyrabianiem doktoratu z kombinatoryki ruchu miejskiego w praktyce, chcemy jak najszybciej zaparkować pod domem i odpocząć. Bywają jednak sytuacje, w których i popołudnie zostaje zakłócone. Tak właśnie dzieje się w przypadku mieszkańców jednego z budynków przy ulicy Robotniczej.
Sprawa dotyczy parkowania na dwóch wyznaczonych do tego miejscach między budynkami o numerach 51, 51A, 53 oraz 55. Trzy z nich podlegają jurysdykcji SM Sielanka, a budynek przy ulicy Robotniczej 51A należy do ZBK. Między nimi znajdują się dwa parkingi, które witają zakazem ruchu, pomijając służby miejskie oraz mieszkańców Sielanki, którzy posiadają identyfikatory. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się w porządku, ale po bliższym przyjrzeniu się sprawie można dotrzeć do planów, które wyraźnie wskazują, że część obu parkingów oraz umieszczone znaki, znajdują się na terenie przynależnym do ZBK.
Zna mnie pół straży miejskiej
Całe zamieszanie rozpoczęło się, gdy jeden z lokatorów SM Sielanka rozpoczął telefoniczną ofensywę do straży miejskiej. Służby każde zgłoszenie muszą odnotować i zareagować, co przyczyniło się do wielu wizyt u lokatorów budynku ZBK. Niektórzy ze strażników od razu rozpoznają, o kogo chodzi i znają doskonale tę sprawę. Nie chcą karać mandatami, ale ordynują przestawianie samochodów na inne parkingi. Problem polega na tym, że w pobliżu nie ma miejsca do parkowania, które nie podlegałoby Sielance. Może dojść do tego, że finał sprawy będzie w sądzie – mówi pan Piotr, mieszkaniec ZBK. Jest to też jedna z nielicznych sytuacji, w których przydałyby się większe uprawnienia dla straży miejskiej. Mogą oni wystawić mandat za parkowanie za znakiem zakazu, ale żeby sprawdzić czy znak jest postawiony zgodnie z prawem mieszkańcy muszą zgłosić się na policję.
ZBK i Sielanka nigdy się nie dogadają
Przynajmniej tak twierdzi zdecydowana większość mieszkańców. Dzwoniąc do ZBK usłyszymy informację, że mieszkańcy przynależni do ich spółdzielni mogą tam parkować. Telefonując do Sielanki usłyszymy coś zupełnie przeciwnego. Ponadto oprócz zakazów wjazdu, na jednym z parkingów powstaje szlaban, co ostatecznie uniemożliwi wjazd nieuprawnionym. Jak twierdzi przedstawiciel ZBK, chcieli umówić się z upoważnioną przez Sielankę osobą, aby porównać dokumenty, ale jak do tej pory nie ma odzewu. W Urzędzie Miejskim udało nam się uzyskać informację potwierdzającą, że parkingi są położone na obu terenach. Faktem jest również, iż zostały one przez SM Sielanka wyremontowane, co mogło dać, przynajmniej domyślne, prawo do stawiania znaku B1.
Takie zdarzenia nie powinny w ogól mieć miejsca. Znaki powinny być sprawdzane tak samo, jak parkujące samochody. A jeśli nie jest to egzekwowane przez służby miejskie, powinno być kontrolowane przez ZBK, które dało postawić znak na swoim terenie krzywdząc tym samym lokatorów.
Zna mnie pół straży miejskiej
Całe zamieszanie rozpoczęło się, gdy jeden z lokatorów SM Sielanka rozpoczął telefoniczną ofensywę do straży miejskiej. Służby każde zgłoszenie muszą odnotować i zareagować, co przyczyniło się do wielu wizyt u lokatorów budynku ZBK. Niektórzy ze strażników od razu rozpoznają, o kogo chodzi i znają doskonale tę sprawę. Nie chcą karać mandatami, ale ordynują przestawianie samochodów na inne parkingi. Problem polega na tym, że w pobliżu nie ma miejsca do parkowania, które nie podlegałoby Sielance. Może dojść do tego, że finał sprawy będzie w sądzie – mówi pan Piotr, mieszkaniec ZBK. Jest to też jedna z nielicznych sytuacji, w których przydałyby się większe uprawnienia dla straży miejskiej. Mogą oni wystawić mandat za parkowanie za znakiem zakazu, ale żeby sprawdzić czy znak jest postawiony zgodnie z prawem mieszkańcy muszą zgłosić się na policję.
ZBK i Sielanka nigdy się nie dogadają
Przynajmniej tak twierdzi zdecydowana większość mieszkańców. Dzwoniąc do ZBK usłyszymy informację, że mieszkańcy przynależni do ich spółdzielni mogą tam parkować. Telefonując do Sielanki usłyszymy coś zupełnie przeciwnego. Ponadto oprócz zakazów wjazdu, na jednym z parkingów powstaje szlaban, co ostatecznie uniemożliwi wjazd nieuprawnionym. Jak twierdzi przedstawiciel ZBK, chcieli umówić się z upoważnioną przez Sielankę osobą, aby porównać dokumenty, ale jak do tej pory nie ma odzewu. W Urzędzie Miejskim udało nam się uzyskać informację potwierdzającą, że parkingi są położone na obu terenach. Faktem jest również, iż zostały one przez SM Sielanka wyremontowane, co mogło dać, przynajmniej domyślne, prawo do stawiania znaku B1.
Takie zdarzenia nie powinny w ogól mieć miejsca. Znaki powinny być sprawdzane tak samo, jak parkujące samochody. A jeśli nie jest to egzekwowane przez służby miejskie, powinno być kontrolowane przez ZBK, które dało postawić znak na swoim terenie krzywdząc tym samym lokatorów.
mm