Prowadzili tylko raz, przegrali w końcówce

Trzech podstawowych zawodników Energi Basketball Elblag musiało opuścić boisko za pięć fali w ostatnich minutach meczu z Sokołem Międzychód. To oraz niska skuteczność rzutów z gry były główną przyczyną porażki 82:89. Zobacz zdjęcia.
Energa Basketball Elbląg zmierzyła się w sobotę w ostatnim w tym roku spotkaniu przed własną publicznością z wymagającym rywalem. Goście w pierwszej kwarcie narzucili swój styl gry i elblążanie musieli gonić wynik. Sokół prowadził już nawet czternastoma punktami (38:24 w 17. minucie), ale gorący doping publiczności i ambicja podopiecznych trenera Arkadiusza Majewskiego spowodowały, że od trzeciej kwarty różnica zaczęła się zmniejszać. Ciężar zdobywania punktów wziął na siebie głównie Przemysław Zamojski (nie zszedł z parkietu ani na sekundę!), który w całym spotkaniu zdobył ich 30, pięciokrotnie trafiając za „trzy”. W 27. minucie było już tylko 52:53, ale na objęcie prowadzenia w meczu gospodarze musieli czekać do czwartej kwarty. Dwie „trójki”, najpierw Radosława Świdzińskiego, a następne Mateusza Stawiaka sprawiły, że Energa wygrywała 71:70, prowadząc pierwszy raz w tym meczu.
Niestety, końcówkę lepiej rozegrali goście, którzy mieli ułatwione zadanie, gdy w ostatnich minutach z powodu limitu fauli parkiet musieli opuścić kolejno podstawowi zawodnicy Elbasketu: Mateusz Stawiak, Kacper Jastrzębski (tylko 10 procent skuteczności z gry) i Dominik Pawlak. Od remisu 80:80 na cztery minuty przed końcem elblążanie nie zdobyli punktów z gry (tylko dwa z rzutów wolnych w ostatnich sekundach, gdy wynik był rozstrzygnięty) i przegrali z Sokołem Międzychód 82:89. O przegranej zaważyło nie tylko osłabienie składu z powodu fauli, ale także bardzo niska skuteczność rzutów, zaledwie 35 procent z gry. Goście mieli 48.
Energa Basketball Elbląg – Sokół Międzychód 82:89 (14:25, 23:23, 26:16, 19:25)
Energa Basketball Elbląg: Zamojski 30, Pawlak 16, Stawiak 14, Świdziński 7, Prokurat 6, Kloska 5, Jastrzębski 4, Jakubów, Jakimowicz, Glaner, Konecko.