UWAGA!

Traktorem do Kaliningradu na mecz Szwajcarii

 Elbląg, Od lewej Werner Zimmermann, Beat Studer i Joser Wyer,
Od lewej Werner Zimmermann, Beat Studer i Joser Wyer, fot. Michał Skroboszewski

Pomysł narodził się podczas jednego z wieczorów przy piwie. Kupili stary traktor, odrestaurowali go i wybrali się w długą podróż do Kaliningradu, gdzie już w piątek obejrzą mecz Szwajcaria - Serbia. Dla trzech Szwajcarów Beata Studera, Wernera Zimmermanna i Josefa Wyera liczy się przede wszystkim dobra zabawa. Przyznali, że nie będzie tragedii, gdy nie uda im się wygrać. We wtorek dotarli do Elbląga. Zobacz zdjęcia.

A co gdybyśmy wybrali się do Kaliningradu traktorem? Pomyśleli pewnego dnia przy piwie. Beat z zawodu mechanik samochodowy kupił traktor, sam go odrestaurował, by 9 czerwca w towarzystwie dwóch kolegów wyruszyć do Kaliningradu na mecz Szwajcaria – Serbia.
       - Jest to traktor typowo przemysłowy. Rocznik 1964. Był w bardzo złym stanie. Służył wcześniej do transportu towarów – mówi Beat Studer.
       Szwajcarzy mieli po drodze wiele przygód. Najbardziej będą wspominać historię z hotelu w Niemczech, kiedy to uszli za celebrytów, rozdawali autografy i pozowali do zdjęć. - Każdego dnia coś się działo, największą przygodą jest to, że codziennie dobrze się bawimy, jest wesoło śmiejemy się – mówi Josef Wyer. - Jedna przygoda w Niemczech związana była ze spotkaniem prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem w Singapurze, które następnego dnia pokazywano w telewizji. Akurat tego dnia mieliśmy zaplanowany wywiad do prasy. Przyjechał dziennikarz i fotograf i wtedy właściciel hotelu powiedział: "wyłączyć telewizor", w którym akurat pokazywali Trupa i Dzong Una. W hotelu przebywali Japończycy. Pomyśleli więc, że jesteśmy jakimiś ważnymi ludźmi. Podeszli do nas z kamerą, wzięli autografy. Byliśmy ważniejsi niż amerykański prezydent – śmieje się.
       Podróż traktorem oldtimerem, który porusza się z prędkością 30 km/h, zakończy się w piątek, 22 czerwca. Tego dnia szwajcarscy kibice obejrzą mecz Szwajcaria – Serbia na stadionie w Kaliningradzie. W ciągu 14 dni podróży pokonają 1800 km. Na trasie minęli jezioro Bodeńskie, Ulm, Norymbergę, Lipsk, Berlin, Szczecin, Koszalin, Lębork i Elbląg. Już nie mogą się doczekać piątkowego meczu, jednak nie będą rozpaczać, gdy Szwajcaria zaliczy porażkę.
       - Obie drużyny mają szansę wygrać, Serbia ma dobrą drużynę – mówi Josef. - Mamy nadzieję, że będzie to dobra gra i że wygramy, jednak gdy tak się nie stanie, nie będzie to żadna tragedia. Podczas wczorajszego meczu Polska – Senegal Polska nie miała szczęścia, widzieliśmy te dwie pechowe bramki i wiemy, że w piłce wszystko się może zdarzyć. Naszym celem jest przede wszystkim jest dobra zabawa, spotkanie z ludźmi, zwiedzenie Kaliningradu. To jest dla nas ważniejsze.
       - Byliśmy wczoraj w elbląskiej strefie kibica – dodaje Josef Wyer. - Wiadomo, że gdyby Polska wygrała, nastrój byłby zupełnie inny. Ludzie szybko rozeszli się do domów. Gdyby Polska wygrała, z pewnością świętowaliby dalej. Szkoda, że tak się nie stało. Dla nas byłoby fajniej, gdybyśmy mogli świętować z tymi ludźmi. Jednak kolejne mecze mogą przebiec zupełnie inaczej. Mam nadzieję, że szczęście się do was uśmiechnie.
       Polska naszym szwajcarskim gościom bardzo się spodobała. Po drodze nie było gór, na które natknąć się w Szwajcarii jest bardzo łatwo, ciągną się gospodarstwa rolne, jest mały chaos, a w Szwajcarii wszystko jest pod linijkę.
       - My mamy wszystko, żyjemy na wysokim poziomie, wszystko jest zorganizowane, perfekcyjne, tutaj tego nie ma i bardzo nam się to podoba – mówi Wyer. - W Szwajcarii na każdym kroku są góry – opowiada Josef. - Tu na północy Polski w ogóle ich nie ma. Wzruszyliśmy się, gdy zobaczyliśmy ogromne gospodarstwa rolne, które ciągną się po horyzont. U nas rolnicy mają malutkie gospodarstwa. Polska jest piękna. Rozmawiałem niedawno z żoną i powiedziałem, że w przyszłym roku koniecznie musimy przyjechać na urlop do Polski.
       Szwajcarscy kibice postanowili połączyć przyjemne z pożytecznym. Wyprawa stała się pretekstem do zbiórki pieniędzy na szlachetny cel.
       - Chcieliśmy połączyć naszą wyprawę ze zrobieniem czegoś dobrego – opowiada Josef Wyer. - Postanowiliśmy zebrać pieniądze na fundację "Freude herrscht", założoną przez szwajcarskiego polityka z myślą o dzieciach. Polityk ten miał kiedyś syna, który zmarł młodo na raka, a który żył bardzo aktywnie i uprawiał sporty. Fundacja powstała więc po to, by zachęcać dzieci do uprawiania sportu, do ruchu, by nie siedziały w domach przy komputerach. Dlatego też zwróciliśmy się do naszych przyjaciół i firm, by przekazali pieniądze na cel fundacji. Zebraliśmy łącznie 70 tys. zł.
       Naszym szwajcarskim gościom życzymy kolejnych ciekawych przygód, a czeka ich jeszcze sporo wrażeń, bo na granicy polsko - rosyjskiej będą czekać na nich rosyjscy dziennikarze. A my zachęcamy do kibicowania Szwajcarii.
      
dk

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama