Rozmowa z Małgorzatą Słowik z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
Czy przemoc w rodzinie stanowi problem w Elblągu?
Uważam, że jest to problem, choć jest to problem ukryty. Od 1998 roku realizujemy program "Niebieska karta". Polega on na tym, że policjanci, którzy uznają, że w danej rodzinie dochodzi do przemocy, zakładają tej rodzinie specjalny kartę. Następnie taką rodzinę dzielnicowy obejmuje nadzorem. Jego zadaniem jest wskazanie ofierze możliwości pomocy czy rozmowy profilaktyczne ze sprawcami. O wielu wypadkach jednak nie wiemy. Ludzie nas po prostu nie informują. Uważają, że jest to ich osobista sprawa i nie należy o tym głośno mówić.
Ile takich spraw odnotowano w ubiegłym roku?
Zarejestrowaliśmy 176 przypadków założenia "Niebieskiej karty". Jednak liczba przeprowadzonych interwencji jest dużo większa. Było ich ponad siedem tysięcy. Tu trzeba także dodać, że przemoc nie dotyczy tylko rodzin patologicznych. Zdarza się także w tzw. dobrych domach. Nie ma to związku ze statusem społecznym rodzin. Może się różnić jedynie jej forma. Ta przemoc gorąca, fizyczna najczęściej zdarza się w środowiskach patologicznych. Przemoc w rodzinach o wyższym statusie jest cięższa do udowodnienia. Jest to przemoc "w białych rękawiczkach".
Najczęściej sprawcami przemocy są chyba mężczyźni?
Tak jest w większości przypadków, choć zdarzają się również sprawcy - kobiety. Na 176 przypadków założenia karty sześć kobiet było sprawcami. Warto zaznaczyć, że w ponad 95 procentach przypadków przemoc jest stosowana pod wpływem alkoholu.
Jak walczyć z tym problemem? Interwencja policji to chyba nie koniec?
Patrol policji działa jak swoiste "pogotowie". Jego zadaniem jest odizolowanie agresywnej osoby, natomiast dalej sprawą zajmuje się dzielnicowy. To on musi wspierać ofiarę, przekonywać ją, że przemoc to przestępstwo, że sprawca nie jest bezkarny. Musi także wskazać instytucje, które takim problemem się zajmują. Często ofiarom jest potrzebna pomoc psychologiczna i prawna. Nam nie zależy na tym, żeby od razy wszczynać postępowanie karne. Często jest tak, że rodzina wymaga terapii. To niekiedy wystarcza.
Dużo jest takich przypadków? Sprawców przemocy chyba nie edukuję się najłatwiej.
Edukuje się ciężko. Sprawca przede wszystkim musi sam się przed sobą przyznać do stosowania przemocy. Rolą dzielnicowego i innych osób jest przekonać go do podjęcia leczenia. I czasami się to udaję. Jeżeli natomiast ofiara chce złożyć powiadomienie o przestępstwie, jesteśmy zobligowani, aby je przyjąć i uczynić wszystko w tym kierunku, aby sprawcę ukarać.
Uważam, że jest to problem, choć jest to problem ukryty. Od 1998 roku realizujemy program "Niebieska karta". Polega on na tym, że policjanci, którzy uznają, że w danej rodzinie dochodzi do przemocy, zakładają tej rodzinie specjalny kartę. Następnie taką rodzinę dzielnicowy obejmuje nadzorem. Jego zadaniem jest wskazanie ofierze możliwości pomocy czy rozmowy profilaktyczne ze sprawcami. O wielu wypadkach jednak nie wiemy. Ludzie nas po prostu nie informują. Uważają, że jest to ich osobista sprawa i nie należy o tym głośno mówić.
Ile takich spraw odnotowano w ubiegłym roku?
Zarejestrowaliśmy 176 przypadków założenia "Niebieskiej karty". Jednak liczba przeprowadzonych interwencji jest dużo większa. Było ich ponad siedem tysięcy. Tu trzeba także dodać, że przemoc nie dotyczy tylko rodzin patologicznych. Zdarza się także w tzw. dobrych domach. Nie ma to związku ze statusem społecznym rodzin. Może się różnić jedynie jej forma. Ta przemoc gorąca, fizyczna najczęściej zdarza się w środowiskach patologicznych. Przemoc w rodzinach o wyższym statusie jest cięższa do udowodnienia. Jest to przemoc "w białych rękawiczkach".
Najczęściej sprawcami przemocy są chyba mężczyźni?
Tak jest w większości przypadków, choć zdarzają się również sprawcy - kobiety. Na 176 przypadków założenia karty sześć kobiet było sprawcami. Warto zaznaczyć, że w ponad 95 procentach przypadków przemoc jest stosowana pod wpływem alkoholu.
Jak walczyć z tym problemem? Interwencja policji to chyba nie koniec?
Patrol policji działa jak swoiste "pogotowie". Jego zadaniem jest odizolowanie agresywnej osoby, natomiast dalej sprawą zajmuje się dzielnicowy. To on musi wspierać ofiarę, przekonywać ją, że przemoc to przestępstwo, że sprawca nie jest bezkarny. Musi także wskazać instytucje, które takim problemem się zajmują. Często ofiarom jest potrzebna pomoc psychologiczna i prawna. Nam nie zależy na tym, żeby od razy wszczynać postępowanie karne. Często jest tak, że rodzina wymaga terapii. To niekiedy wystarcza.
Dużo jest takich przypadków? Sprawców przemocy chyba nie edukuję się najłatwiej.
Edukuje się ciężko. Sprawca przede wszystkim musi sam się przed sobą przyznać do stosowania przemocy. Rolą dzielnicowego i innych osób jest przekonać go do podjęcia leczenia. I czasami się to udaję. Jeżeli natomiast ofiara chce złożyć powiadomienie o przestępstwie, jesteśmy zobligowani, aby je przyjąć i uczynić wszystko w tym kierunku, aby sprawcę ukarać.
rozm. OP