Ma zaledwie dziesięć lat i wiele sportowych sukcesów na swoim koncie. W tym roku podczas mistrzostw Polski we Wrocławiu zdobyła dwa złote medale w szachach szybkich i błyskawicznych, czwarte miejsce podczas mistrzostw Polski w Jastrzębiej Górze, pokonała wiele rywalek podczas mistrzostw świata w RPA, zajmując ostatecznie 23. miejsce. Szachom poświęca trzy godziny dziennie, ale ma też czas na spotkania z przyjaciółmi i rozrywkę. O swojej największej pasji – szachach rozmawiamy z Lidią Czarnecką.
Dominika Kiejdo: - We wrześniu prawie dwa tygodnie spędziłaś w Durbanie w RPA, gdzie wywalczyłaś 23. miejsce w swojej kategorii wiekowej podczas mistrzostw świata w szachach. Wiem, że był to dla ciebie czas bardzo ciężkiej pracy. Jakie wrażenia przywiozłaś?
Lidia Czarnecka: - Przywiozłam bardzo fajne wrażenia. Jestem bardzo zadowolona z tego wyjazdu. Fakt, że na 68. zawodników zajęłam 23. miejsce, to dla mnie bardzo ważna rzecz. Przegrałam z trzema Chinkami, trzy razy zremisowałam i pięć razy wygrałam.
- A kto został ostatecznym zwycięzcą w twojej kategorii?
- Dziewczynka z Indii.
- Czas w RPA spędziłaś bardzo intensywnie. Musiałaś być skoncentrowana na grze. A może udało Ci się jednak coś zobaczyć?
- Raz byłam w oceanarium, chyba największym na świecie. Nie mogłam za dużo wychodzić. Mieszkaliśmy w bardzo niebezpiecznej dzielnicy czarnych. Wszędzie widziałam ochroniarzy w czarnych strojach z naładowanymi rewolwerami.
- Twoja mama powiedziała mi, że przyjechałaś z RPA trochę wystraszona i zmęczona. Na pewno to nie lada wysiłek dla dziesięcioletniej dziewczynki, która przez prawie dwa tygodnie dzień w dzień przez kilka godzin musiała być skupiona na grze. Dla tak energicznej osoby, jak ty było to z pewnością spore wyzwanie. A jak wspominasz długi lot do RPA? Lubisz latać?
- Bardzo. To nie był mój pierwszy lot. Za to pierwszy dla mojego trenera, pana Mariusza Ściwiarskiego.
- I jak przeżył lot?
- Najpierw było zdziwienie. Potem było fajowsko. Nie bał się. A mnie uszy bolały.
- Jak często trenujesz?
- Raz w tygodniu trenuję z moim trenerem. Poza tym ćwiczę sama dwie-trzy godziny dziennie. Wolne mam tylko w niedzielę.
- Masz czas na inne zajęcia? Na kolegów i koleżanki?
- Oczywiście. Uwielbiam lodowisko, lubię biegać, skakać, jeździć na rowerze, na deskorolce dwukołowej i wiele innych rzeczy.
- Kiedy znajdujesz na to czas?
- Zawsze jest na to czas. Trzeba po prostu dobrze nim gospodarować. I to samo wychodzi.
- Jakie są twoje ulubione przedmioty szkolne?
- Matematyka, język polski, informatyka, plastyka, technika, muzyka.
- Szachy pomagają ci w uczeniu?
- Pewnie. Szczególnie w matematyce, w liczeniu. Nie mam z tym wcale problemów. Dzięki szachom łatwiej jest mi się skoncentrować. Pomagają mi też w języku polskim. Niektóre dzieci na przykład muszą kilka razy przeczytać tekst, by go zrozumieć i zapamiętać niektóre informacje, a mi wystarczy, jak przeczytam go tylko raz. Nie jestem najlepsza w klasie, ale daję radę i jestem wzorową uczennicą.
- Nie musisz więc pewnie poświęcać wiele czasu na naukę…
- Uczę się głównie z lekcji. Dzięki szachom nie muszę dużo uczyć się w domu.
- A jak zaczęła się twoja przygoda z szachami?
- W przedszkolu. Były tam dodatkowe zajęcia z szachów. Niewiele dzieci się nimi interesowało, tylko wolało się bawić. Tylko ja tak naprawdę najwięcej wkładałam w to siły i energii. I chciałam się dalej rozwijać. Najpierw grałam z tatą i płakałam, bo tata mnie zawsze ogrywał. A potem to tata miał ochotę płakać, bo ciągle go ogrywałam.
- Jakie są twoje kolejne szachowe plany?
- W przyszłym roku planuję pojechać na kolejne mistrzostwa Polski.
- Jakiś czas temu złożyłaś wizytę prezydentowi Elbląga…
- Było to jeszcze przed mistrzostwami świata. Podczas uroczystej gali sportowców, na której zostałam nagrodzona, pan prezydent zaprosił mnie do siebie. Podszedł wtedy do mnie i powiedział, by „pani Lidia Czarnecka odwiedziła łaskawie pana prezydenta”. A ja mu wtedy powiedziałam: „A może Pan przyjdzie do mnie do domu?” I wszyscy wybuchli śmiechem.
- Podobno miałaś pojechać na mistrzostwa Europy do Gruzji?
- Te mistrzostwa właśnie teraz trwają. Bardzo chciałam na nich być, ale nie udało się zdobyć odpowiedniej kwoty pieniędzy.
Lidia Czarnecka: - Przywiozłam bardzo fajne wrażenia. Jestem bardzo zadowolona z tego wyjazdu. Fakt, że na 68. zawodników zajęłam 23. miejsce, to dla mnie bardzo ważna rzecz. Przegrałam z trzema Chinkami, trzy razy zremisowałam i pięć razy wygrałam.
- A kto został ostatecznym zwycięzcą w twojej kategorii?
- Dziewczynka z Indii.
- Czas w RPA spędziłaś bardzo intensywnie. Musiałaś być skoncentrowana na grze. A może udało Ci się jednak coś zobaczyć?
- Raz byłam w oceanarium, chyba największym na świecie. Nie mogłam za dużo wychodzić. Mieszkaliśmy w bardzo niebezpiecznej dzielnicy czarnych. Wszędzie widziałam ochroniarzy w czarnych strojach z naładowanymi rewolwerami.
- Twoja mama powiedziała mi, że przyjechałaś z RPA trochę wystraszona i zmęczona. Na pewno to nie lada wysiłek dla dziesięcioletniej dziewczynki, która przez prawie dwa tygodnie dzień w dzień przez kilka godzin musiała być skupiona na grze. Dla tak energicznej osoby, jak ty było to z pewnością spore wyzwanie. A jak wspominasz długi lot do RPA? Lubisz latać?
- Bardzo. To nie był mój pierwszy lot. Za to pierwszy dla mojego trenera, pana Mariusza Ściwiarskiego.
- I jak przeżył lot?
- Najpierw było zdziwienie. Potem było fajowsko. Nie bał się. A mnie uszy bolały.
- Jak często trenujesz?
- Raz w tygodniu trenuję z moim trenerem. Poza tym ćwiczę sama dwie-trzy godziny dziennie. Wolne mam tylko w niedzielę.
- Masz czas na inne zajęcia? Na kolegów i koleżanki?
- Oczywiście. Uwielbiam lodowisko, lubię biegać, skakać, jeździć na rowerze, na deskorolce dwukołowej i wiele innych rzeczy.
- Kiedy znajdujesz na to czas?
- Zawsze jest na to czas. Trzeba po prostu dobrze nim gospodarować. I to samo wychodzi.
- Jakie są twoje ulubione przedmioty szkolne?
- Matematyka, język polski, informatyka, plastyka, technika, muzyka.
- Szachy pomagają ci w uczeniu?
- Pewnie. Szczególnie w matematyce, w liczeniu. Nie mam z tym wcale problemów. Dzięki szachom łatwiej jest mi się skoncentrować. Pomagają mi też w języku polskim. Niektóre dzieci na przykład muszą kilka razy przeczytać tekst, by go zrozumieć i zapamiętać niektóre informacje, a mi wystarczy, jak przeczytam go tylko raz. Nie jestem najlepsza w klasie, ale daję radę i jestem wzorową uczennicą.
- Nie musisz więc pewnie poświęcać wiele czasu na naukę…
- Uczę się głównie z lekcji. Dzięki szachom nie muszę dużo uczyć się w domu.
- A jak zaczęła się twoja przygoda z szachami?
- W przedszkolu. Były tam dodatkowe zajęcia z szachów. Niewiele dzieci się nimi interesowało, tylko wolało się bawić. Tylko ja tak naprawdę najwięcej wkładałam w to siły i energii. I chciałam się dalej rozwijać. Najpierw grałam z tatą i płakałam, bo tata mnie zawsze ogrywał. A potem to tata miał ochotę płakać, bo ciągle go ogrywałam.
- Jakie są twoje kolejne szachowe plany?
- W przyszłym roku planuję pojechać na kolejne mistrzostwa Polski.
- Jakiś czas temu złożyłaś wizytę prezydentowi Elbląga…
- Było to jeszcze przed mistrzostwami świata. Podczas uroczystej gali sportowców, na której zostałam nagrodzona, pan prezydent zaprosił mnie do siebie. Podszedł wtedy do mnie i powiedział, by „pani Lidia Czarnecka odwiedziła łaskawie pana prezydenta”. A ja mu wtedy powiedziałam: „A może Pan przyjdzie do mnie do domu?” I wszyscy wybuchli śmiechem.
- Podobno miałaś pojechać na mistrzostwa Europy do Gruzji?
- Te mistrzostwa właśnie teraz trwają. Bardzo chciałam na nich być, ale nie udało się zdobyć odpowiedniej kwoty pieniędzy.
dk