UWAGA!

Wróżby i stare tradycje wielkanocne

 Elbląg, Wielkanoc tuż, tuż
Wielkanoc tuż, tuż

Z dnia na dzień wraz z rozwojem tzw. masowej kultury miejskiej, giną z naszej pamięci starodawne obrzędy świeckie, które towarzyszyły dniom świątecznym naszych pra, pra, pra…dziadów. Przypominamy kilka z nich.

Zdając sobie sprawę, iż zamieszczone poniżej opisy zabaw, wróżb i przesądów nie wyjaśniają istotnego sensu Świąt Wielkanocnych i towarzyszących im obrzędów, warto - choćby ze względów historycznych i kulturoznawczych - „zajrzeć” pod strzechy naszych przodków, by wiedzieć, jak to „onegdaj” bywało. Odważni i z poczuciem humoru mogą też w ostateczności (pomiędzy rodzinnym biesiadowaniem) wybrać sobie którąś z zamieszczonych propozycji do wspólnej zabawy z bliskimi.
     
     Wielki tydzień i ubożęta
     Jak wiadomo, Święta Wielkanocne przypadają w tym samym czasie, co pradawne obchody wiosennego przesilenia. Niewielu jednak wie, że wiele obyczajów wywodzi się z wcześniejszych rytuałów pogańskich. Podobnie jak kiedyś, czci się ogień, wodę i nowe życie, symbolizowane przez jajko i młode rośliny.
     Jak mówią starodawne podania naszych przodków, w Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielką Sobotę woda miała moc magiczną. Potwierdzało to święcenie w Wielką Sobotę wody przynoszonej przez wiernych i kropienie nią potem domowników, zwierząt, domu oraz zabudowań gospodarskich. Woda ta przywracała zdrowie chorym, była konieczna przy błogosławieństwie nowożeńców i noworodków, a nawet do pokropienia zbóż i ziemniaków przed siewem i sadzeniem.
     Wierzono do niedawna, że w Wielki Czwartek po zmroku lub w Wielki Piątek o świcie koniecznie należy wykąpać się w rzece lub w jeziorze, nawet jeśli jest jeszcze bardzo zimno, gdyż taka kąpiel zapewni urodę i gładkość skóry, a także ochronę przed złem.
     W Wielki Czwartek do domu przychodziły ubożęta - dobre duszki sprzyjające gospodarzom. Jako że przybywały też i dusze zmarłych, w Wielki Czwartek i Wielki Piątek nie wolno było rozpalać ognia w piecu. Jedzono więc postne potrawy przygotowane wcześniej.
     Ogień był niezbędny nie tylko do ogrzania się i ugotowania jadła, lecz także do oczyszczenia od złych mocy. W Wielką Środę na granicy wsi rozpalano siedem ognisk, by ogień symbolicznie ochronił domostwa od pożaru. Zanim dogasły, zabierano z nich szczapy i przenoszono nimi zarzewie do domów, gdzie rozpalano na nowo wygaszone wcześniej paleniska, odradzając w ten sposób ochronną moc domowego ogniska.
     Wielki Piątek był w wierzeniach ludowych dniem żegnania się z 40-dniowym postem. Urządzano więc „pogrzeb żuru”, polegający na wynoszeniu z kuchni tej postnej zupy i oblewaniu nią drzwi domów, szczególnie tych, w których mieszkały młode panny. Podobny los spotykał śledzie, które w Wielki Piątek przywiązywano do długich sznurków, a potem mocowano na gałęziach drzew. W ten sposób śledź miał być ukarany za ludzki głód.
     W Wielką Sobotę niesiono do kościoła święconkę. Były to dużych rozmiarów kosze, w których mieścił się m.in. bochen chleba. Gdy gospodynie wyłożyły bochny do święcenia, liczono, ile wśród nich jest przypalonych. Jeżeli było takich więcej niż 24, wróżyło to bardzo upalne i suche lato. Jako, że święcone jadło miało wielką moc, nie wyrzucano nawet kości - dane psu chroniły go przed wścieklizną.
     
     Palmy wielkanocne
     Po poświęceniu palmy nabierały w oczach ludzi wielkiej mocy. Najkorzystniejsze było działanie palm wykonanych z gałązek młodej wierzby, ustrojonych kwiatami, ziołami i kłosami. Wierzbę nazywano rośliną „miłująca życie", jej żywotność i siła napawały optymizmem, więc w symboliczny sposób starano się przekazać jej energię ludziom i zwierzętom, zapędzając pod nią bydło, by przejęło choć trochę jej płodności.
     Po poświęceniu palmy w kościele wracano z nią uroczyście do domu, a tam uderzano lub dotykano się palmą, by przekazać sobie nawzajem jej moc. Dziewczętom palmowe smagnięcia miały dodawać urody, chłopcom - dzielności i siły. Wymawiano przy tym formułkę: „Nie ja biję, wierzba bije”, aby przypadkiem ktoś nie zechciał odpłacić smagającemu za zbyt bolesne „życzenia”. Gospodarz uderzał palmą trzy razy w każdy węgieł domu, co miało go uchronić od biedy.
     Aby uchronić się przed bólami gardła, połykano bazie; chroniło to też od uroku i wzmacniało ciało.
     Poświęconą palmę zatykano także za święty obraz, gdzie czuwała nad domem aż do następnej Wielkanocy. Chroniła gospodarstwo od pioruna i pożaru, osłaniała zasiewy przed złą pogodą, a ludzi i zwierzęta przed chorobami. Ustawiona w czasie burzy przy kominie zagradzała błyskawicom drogę do domu.
     Krowy wypędzane po raz pierwszy wiosną na pastwisko gładzono palmami po karkach, błogosławiąc je w ten sposób, by się dobrze chowały. Z gałązek wyciągniętych z palm wykonywano malutkie krzyżyki, które wtykano w pierwszą bruzdę podczas orki, aby ziemia wydała obfity plon. Według wierzeń gałązka z palmy włożona do ula chroniła pszczoły i pomagała im zebrać dużo miodu oraz zdrowo się rozmnażać. Rybacy wplatali wierzbową gałązkę z palmy w swoje sieci, aby czarownice nie zabierały im połowu.
     Jeżeli udało się wykonać długą palmę (u Kurpiów sięgały nawet do siedmiu metrów), wróżyło to długie i szczęśliwe życie temu, kto ją zrobił, a jego dzieciom przynosiło wysoki wzrost i dobre zdrowie. Im piękniej przystrojona była palma, tym dzieci miały być ładniejsze.
     Wierzono też, że w Niedzielę Palmową ziemia otwiera się i ukazuje zakopane skarby. Niestety, na zbyt krótko, by ludzie zdołali je wydobyć.
     
     Pisanki
     Zdobione świąteczne jajka to tradycja starsza niż chrześcijaństwo. Pojawiały się u Persów, Chińczyków i Fenicjan. Najwcześniejsze znalezione na terenie Polski pochodzą z X w., ale prawdopodobnie Słowianie wcześniej znali kult jajka jako symbolu odradzającego się życia. Choć z jajkiem wiąże się wiele przesądów i zwyczajów, w których nie zawsze pełni ono rolę pozytywną, jajka święcone przynoszą samo dobro, a odkąd znajdą się w domu, sprowadzają pod dach szczęście.
     Podzielenie się święconym jajkiem z bliskimi umacnia więzi i broni rodzinę przed złymi wpływami z zewnątrz, zapewnia jej też nowe siły witalne i zdrowie.
     Dotykanie zwierząt gospodarskich święconym jajkiem chroni je przed chorobami i urokami. Moc święconego jajka jest tak silna i dobroczynna, że nawet skorupki pełnią ważną rolę w świątecznych rytuałach domowych. Jeżeli kury dostaną do zjedzenia skorupki po święconych jajkach, dobrze się niosą i nie gubią jajek. Zgniecione skorupki rozsypywano wokół domu, by zapewnić mu ochronę, zakopywano w narożnikach pól, żeby zwiększyć urodzaj, a nawet przyczepiano do drzwi wejściowych, aby przyczyniały się do spokoju domowników.
     Woda po gotowaniu jaj na pisanki to także substancja o dobroczynnym działaniu - umycie się nią zapewniało urodę dziewczętom, a chorym przywracało zdrowie. Woda z pokruszonymi skorupkami święconego jajka była uważana za lek na ból zębów.
     
     Jajeczne wróżby miłosne
     Gdy na stole znajdzie się parzysta liczba jajek święconych, pannie wróży to rychłe zamążpójście. Obdarowywanie się święconym jajkiem przez zakochanych wróżyło im udany związek, pomyślność, potomstwo.
     Panna pragnąca zachwycić ukochanego pocierała jajkiem pomalowanym na czerwono części ciała, którymi chciała go oczarować najsilniej. Potem tłukła skorupkę i jajko przelewała przez ułożone na krzyż patyczki, najlepiej brzozowe. Skorupkę z pisanki należało teraz utrzeć na proszek, który - dosypany do potrawy - działał cuda i wzbudzał płomienne uczucie chłopaka.
     Na Wołyniu istniał zwyczaj, wedle którego w wielkanocną niedzielę kawaler mógł ofiarować pannie pisankę, mówiąc: „Chrystus zmartwychwstał”, i trzykrotnie ją pocałować.
     
     Śmigus-dyngus
     Oblewanie się nawzajem wodą w poniedziałek wielkanocny (nazywany z tej okazji Świętym Lejkiem) to również zwyczaj stary i wywodzący się najprawdopodobniej z obrzędów związanych z wiarą w dobroczynne właściwości wody.
     Polewano się różnie, na dworach paroma kropelkami wody perfumowanej, na wsiach wiadrami i konewkami. Niejedna panna została nawet wepchnięta do rzeki czy koryta z wodą. Mimo pisków i wrzasków dziewczęta nie narzekały, że je oblewano. Wierzono bowiem powszechnie, że woda w wielkanocny poniedziałek „przyda licu gładkości i rumieńca”. Ponadto liczba kawalerów, uganiających się za dziewczyną z wiadrami, świadczyła o jej atrakcyjności. Gospodarze również nie zabraniali oblewania swoich córek, bo dla ojca przemoczenie córki do suchej nitki wróżyło urodzaj i pożytek z gospodarskich zwierząt. Znacznie wzrastały też szanse panienki na korzystne zamążpójście. Nie trzeba było się wstydzić mokrego ubrania; wstydziły się te panny, których nikt nie chciał oblewać!
     Chłopcy starali się polać wodą jak najwięcej dziewcząt, by zapewnić sobie pomyślny rok, a ten, który nie zdołał oblać żadnej, był uważany za pechowca. Przez cały rok robota miała mu się nie darzyć, zostawał też złośliwie okrzyknięty „babskim królem”.
     Wiara w dobroczynną moc polewania wodą była tak silna, że dziewczyny same polewały skrzynie ze swoją ślubną wyprawą, żeby dobytku przybywało.
     
     Osoby pragnące dowiedzieć się więcej o dawnych zwyczajach odsyłam do książki Doroty Strukowskiej „Wróżby na trzecie tysiąclecie”, Wydawnictwa ASTRUM (Wrocław 2001).
mk

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama