Jak informowaliśmy, nie udało się referendum w gminie Tolkmicko. Frekwencja wyniosła tylko 6,18 procenta. Jak się okazuje, podobne inicjatywy w naszym kraju kończą się zazwyczaj niepowodzeniem.
Grupa mieszkańców gminy Tolkmicko chciała w niedzielę odwołać burmistrza i radnych. Władzom gminy zarzuciła niegospodarność i brak pomysłów na rozwój gminy. Jednak głównym powodem rozpisania referendum była decyzja o likwidacji szkoły w Suchaczu.
- Pokazaliśmy ludziom, żeby wyszli ze swoich domów i opłotków i wzięli sprawy w swoje ręce. Ale nie wyszli. Nie wiem, czy już taka jest apatia, czy już są w takiej skrajnej bezsilności, że już nie da rady nic zrobić - żali się sołtys Suchacza Józef Szczepański, jeden z inicjatorów referendum.
Marazm
Zdecydowana większość mieszkańców gminy Tolkmicko do urn nie poszła. Na 5117 uprawnionych do głosowania, w referendum, które kosztowało 10 tys. złotych, uczestniczyło tylko 316 osób (!). Powody nieobecności w ważnym wydarzeniu mieszkańcy tłumaczą różnie. Przeważa argument, że zmiana burmistrza i rady i tak niczego nie zmieni.
- Nie chciałam i nie byłam, czy to coś zmieni, przyjdzie inny, to i tak tak samo będzie. Wszyscy myślą tylko o sobie, a nie o ludziach - mówiła jedna z kobiet.
- A ja byłam głosować, bo jako matka jestem zbulwersowana likwidacją szkoły w Suchaczu i dziwię się, bo na naszych spotkaniach przed referendum to było więcej osób, a teraz się okazuje, jacy są i jak im zależało - mówiła ekspedientka w sklepie w Suchaczu.
-Ja nie byłem. Jedni mówią, że jest dość dobrze w gminie, inni mówią, że źle, a ja na te czasy czekałem dwadzieścia lat, by móc robić pieniądze - przyznaje mężczyzna, sprzedający buty z samochodu.
Nikt nie wygrał
Burmistrz Tolkmicka Mirosław Rydzewski mógł obawiać się wyniku referendum. W głosowaniu wzięło udział niewielu mieszkańców, ale jednak opinie tych, którzy poszli, zdają się jednoznacznie wskazywać, że burmistrz nie ma ich poparcia. Na 316 głosujących za jego ustąpieniem było aż 271 osób.
- Nikt tu nie zwyciężył - ani my, ani inicjatorzy - mówi burmistrz. - Gmina poniosła tylko dodatkowe koszty. Sytuacja jest trudna, ale nie na tyle, żeby robić referendum. Szereg spraw realizujemy, może nie tak szybko, jak by się chciało, ale ciągle coś się dzieje.
Słabe argumenty
W ciągu ostatnich lat w elbląskim okręgu wyborczym odbyły się cztery referenda i żadne z nich nie zainteresowało wymaganych 30 proc. uprawnionych do głosowania (oprócz referendum w sprawie przyłączenia Polski do Unii Europejskiej). Powodów może być wiele, ale - jak mówi Czesław Pieprzak, dyrektor elbląskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego - inicjatorzy referendum najprawdopodobniej nie potrafili przekonać innych do swoich racji.
- Grupa inicjatorów nie jest w stanie przekonać do swoich argumentów wyborców z całej gminy. Ostatnio powodem referendów była przede wszystkim likwidacja szkoły w danej miejscowości, wobec tego zainteresowane tą sprawą jest tylko jedno, dwa sołectwa, a pozostali mieszkańcy akurat tematem się nie interesują i dla nich to nie jest żaden argument - uważa Czesław Pieprzak.
Pieprzak dodaje, że być może niechęć do głosowania wynika z marazmu i zniechęcenia, o którym wspominali mieszkańcy. Jednak jak widać po ostatnich wyborach do samorządu czy parlamentu, to nic wyjątkowego w skali kraju.
Zobacz także: "Na stołkach bez zmian"
- Pokazaliśmy ludziom, żeby wyszli ze swoich domów i opłotków i wzięli sprawy w swoje ręce. Ale nie wyszli. Nie wiem, czy już taka jest apatia, czy już są w takiej skrajnej bezsilności, że już nie da rady nic zrobić - żali się sołtys Suchacza Józef Szczepański, jeden z inicjatorów referendum.
Marazm
Zdecydowana większość mieszkańców gminy Tolkmicko do urn nie poszła. Na 5117 uprawnionych do głosowania, w referendum, które kosztowało 10 tys. złotych, uczestniczyło tylko 316 osób (!). Powody nieobecności w ważnym wydarzeniu mieszkańcy tłumaczą różnie. Przeważa argument, że zmiana burmistrza i rady i tak niczego nie zmieni.
- Nie chciałam i nie byłam, czy to coś zmieni, przyjdzie inny, to i tak tak samo będzie. Wszyscy myślą tylko o sobie, a nie o ludziach - mówiła jedna z kobiet.
- A ja byłam głosować, bo jako matka jestem zbulwersowana likwidacją szkoły w Suchaczu i dziwię się, bo na naszych spotkaniach przed referendum to było więcej osób, a teraz się okazuje, jacy są i jak im zależało - mówiła ekspedientka w sklepie w Suchaczu.
-Ja nie byłem. Jedni mówią, że jest dość dobrze w gminie, inni mówią, że źle, a ja na te czasy czekałem dwadzieścia lat, by móc robić pieniądze - przyznaje mężczyzna, sprzedający buty z samochodu.
Nikt nie wygrał
Burmistrz Tolkmicka Mirosław Rydzewski mógł obawiać się wyniku referendum. W głosowaniu wzięło udział niewielu mieszkańców, ale jednak opinie tych, którzy poszli, zdają się jednoznacznie wskazywać, że burmistrz nie ma ich poparcia. Na 316 głosujących za jego ustąpieniem było aż 271 osób.
- Nikt tu nie zwyciężył - ani my, ani inicjatorzy - mówi burmistrz. - Gmina poniosła tylko dodatkowe koszty. Sytuacja jest trudna, ale nie na tyle, żeby robić referendum. Szereg spraw realizujemy, może nie tak szybko, jak by się chciało, ale ciągle coś się dzieje.
Słabe argumenty
W ciągu ostatnich lat w elbląskim okręgu wyborczym odbyły się cztery referenda i żadne z nich nie zainteresowało wymaganych 30 proc. uprawnionych do głosowania (oprócz referendum w sprawie przyłączenia Polski do Unii Europejskiej). Powodów może być wiele, ale - jak mówi Czesław Pieprzak, dyrektor elbląskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego - inicjatorzy referendum najprawdopodobniej nie potrafili przekonać innych do swoich racji.
- Grupa inicjatorów nie jest w stanie przekonać do swoich argumentów wyborców z całej gminy. Ostatnio powodem referendów była przede wszystkim likwidacja szkoły w danej miejscowości, wobec tego zainteresowane tą sprawą jest tylko jedno, dwa sołectwa, a pozostali mieszkańcy akurat tematem się nie interesują i dla nich to nie jest żaden argument - uważa Czesław Pieprzak.
Pieprzak dodaje, że być może niechęć do głosowania wynika z marazmu i zniechęcenia, o którym wspominali mieszkańcy. Jednak jak widać po ostatnich wyborach do samorządu czy parlamentu, to nic wyjątkowego w skali kraju.
Zobacz także: "Na stołkach bez zmian"
R