We wtorek (30 listopada) w zakładzie produkcyjny w Milejewie doszło do wypadku. Pracownik został przygnieciony elementem z metalu ważącym 200 kilogramów, który przenosiła suwnica. Trafił do szpitala ze zmiażdżonym udem. Państwowa Inspekcja Pracy sprawdza, czy nie doszło do zaniedbań.
Jak poinformował nas Jakub Sawicki z zespołu prasowego KMP w Elblągu, policjanci zostali powiadomieni o wypadku o godz. 9.15 przez załogę pogotowia ratunkowego.
– Ze wstępnych ustaleń wynika, że 49-letni mężczyzna podczepił do suwnicy na dwóch parcianych paskach 200-kilogramowy element metalowy i podniósł go na wysokość jednego metra – mówi Jakub Sawicki. – Element wysunął się z pasków, a upadając, przygniótł pracownika. Ten ze zmiażdżonym lewym udem został przewieziony do szpitala wojewódzkiego w Elblągu. Policjanci na miejscu dokonali oględzin, przesłuchali świadków zdarzenia. Właściciel zakładu powiadomił Państwową Inspekcję Pracy. Pracownik był trzeźwy – dodaje Sawicki.
Teraz prowadzone będzie dochodzenie i sprawdzanie, czy nie doszło w tym zakładzie do zaniedbań. Dochodzenie powypadkowe prowadzi Państwowa Inspekcja Pracy.
- Wstępnie ustaliliśmy już, że pracownik ten nie miał uprawnień do obsługi suwnicy – mówi Eugeniusz Dąbrowski, kierownik elbląskiego oddziału PIP. – Pracodawca tłumaczył, że nikt nie kazał mu tej maszyny obsługiwać. Sam się tego podjął, by ułatwić sobie pracę. Teraz inspektorzy muszą wyjaśnić, czy to było jednorazowe zachowanie pracownika, czy faktycznie nie otrzymywał takiego polecenia od pracodawcy, czy nie doszło do zaniedbań. Będziemy musieli przesłuchać poszkodowanego i innych pracowników.
Jeżeli do wypadku doszło z winy pracodawcy, może on zostać ukarany mandatem bądź inspektorzy PIP skierują wniosek do sądu o ukaranie go za nieprzestrzeganie przepisów BHP. Na przeprowadzenie swoich czynności inspektorzy mają 30 dni.
– Ze wstępnych ustaleń wynika, że 49-letni mężczyzna podczepił do suwnicy na dwóch parcianych paskach 200-kilogramowy element metalowy i podniósł go na wysokość jednego metra – mówi Jakub Sawicki. – Element wysunął się z pasków, a upadając, przygniótł pracownika. Ten ze zmiażdżonym lewym udem został przewieziony do szpitala wojewódzkiego w Elblągu. Policjanci na miejscu dokonali oględzin, przesłuchali świadków zdarzenia. Właściciel zakładu powiadomił Państwową Inspekcję Pracy. Pracownik był trzeźwy – dodaje Sawicki.
Teraz prowadzone będzie dochodzenie i sprawdzanie, czy nie doszło w tym zakładzie do zaniedbań. Dochodzenie powypadkowe prowadzi Państwowa Inspekcja Pracy.
- Wstępnie ustaliliśmy już, że pracownik ten nie miał uprawnień do obsługi suwnicy – mówi Eugeniusz Dąbrowski, kierownik elbląskiego oddziału PIP. – Pracodawca tłumaczył, że nikt nie kazał mu tej maszyny obsługiwać. Sam się tego podjął, by ułatwić sobie pracę. Teraz inspektorzy muszą wyjaśnić, czy to było jednorazowe zachowanie pracownika, czy faktycznie nie otrzymywał takiego polecenia od pracodawcy, czy nie doszło do zaniedbań. Będziemy musieli przesłuchać poszkodowanego i innych pracowników.
Jeżeli do wypadku doszło z winy pracodawcy, może on zostać ukarany mandatem bądź inspektorzy PIP skierują wniosek do sądu o ukaranie go za nieprzestrzeganie przepisów BHP. Na przeprowadzenie swoich czynności inspektorzy mają 30 dni.