
Ksamil nad jeziorem Butrint w Albanii - tam 18 dni na obozie spędzili kajakarze z UKS Silvant Kajak. Korzystając z dobrej pogody przygotowywali się do startów w nadchodzącym sezonie. Zapytaliśmy ich o wrażenia. Zobacz zdjęcia.
Luty w Polsce to nie jest najlepsza pora na przeprowadzanie kajakarskich treningów na wodzie. Kajakarze z UKS Silvant Kajak Elbląg spakowali rzeczy do toreb i wyruszyli do Kimsal w Albanii. To niewielka (ok. 10 tys. mieszkańców) miejscowość na południu Albanii, ok 290 kilometrów od Tirany, 24 kilometry od granicy z Grecją.
Uprzedzając pytania, od razu napiszemy, ze kajaki pojechały (i wróciły) drogą lądową. Obóz rozpoczął się 9 lutego do wylotu z gdańskiego lotniska Rębiechowo. Wzięło w nim udział ośmiu kajakarzy z Elbląga i gościnnie kajakarz z Warszawy.
- Ośrodek zlokalizowany przy samym jeziorze. Wspaniały hotel, świetne warunki, dobre jedzenie. Mieliśmy do dyspozycji zaplecze, gdzie mogliśmy trzymać nasze kajaki. Siłownia do dyspozycji. Wymarzone warunki - mówił Wojciech Załuski, trener kajakarzy w UKS Silvant Kajak.
- Bardzo fajne jezioro, na którym niemal nie występowały prądy wodne. Można było bez problemu przepłynąć przez środek - dodał Paweł Krause, jeden z uczestników obozu.
- Pogoda nam dopisała, temperatura była w miarę wysoka. Woda też była ciepła, co ma znaczenie, ponieważ im wyższa temperatura wody tym lżej się pływa - uzupełnił Igor Komorowski, jeden z uczestników obozu. - Jedzenie też dobre, ale kuchnię albańską trzeba po prostu polubić.
Dni mijały na treningach od rana do wieczora. - Przed śniadaniem rozruch, po śniadaniu główny trening, po obiedzie drugi trening, po nim siłownia. Każdy z zawodników przepłynął ok 400 kilometrów. Plan treningowy zrealizowany w 110 proc. - mówił Wojciech Ząłuski. - Mówię 110 proc., bo okazało się, że chłopaki byli gotowi trenować więcej niż zakładał nasz plan treningowy.

„Każdego dnia kadrowicze poddawani byli 3 treningom na wodzie oraz – w ramach dopełnienia i w zależności od dnia – ćwiczeniom na siłowni lub treningom biegowym. O intensywności treningów niech najlepiej świadczy fakt, iż na pytanie o ich ocenę w skali od 1 do 10 zawodnicy odpowiadali „11”. Praca została wykonana solidnie i należycie, czyli zgodnie z założeniami trenerów.“ - możemy przeczytać wspomnienia na klubowej stronie internetowej.
- Jeżeli tylko będzie taka możliwość i środki finansowe pozwolą, to chcielibyśmy tam wrócić - mówił Wojciech Załuski. - Widzieliśmy już Portugalię, chłopaki byli tam na obozach kadry narodowej. Znamy tamte stawki i porównując jakość do ceny, to nie za dobrze to wygląda. Byłem też w Sabaudii we Włoszech. Tam są bardzo dobre warunki do kajakarstwa i wioślarstwa, ale zrobiła się „autostrada kajakowa“ . W związku z tym warunki do organizacji obozu znacznie się pogorszyły. Na tę chwilę Albania ro strzał w dziesiątkę - mówił Wojciech Załuski.
- Pierwszy raz byliśmy w Albanii, ale myślimy, że będziemy tam wracać - dodał Igor Komorowski.
Kajakarze do Elbląga wrócili 27 lutego i nie tracąc czasu od 1 marca trenują na własnych obiektach. - Najbliższy czas poświęcimy katorżniczemu treningowi. Pod koniec kwietnia są konsultacje w Wałczu, gdzie odbędzie się selekcja do reprezentacji Polski. Zawodnicy ci będą reprezentować nasz kraj na mistrzostwach świata, Europy i kwalifikacja do igrzysk olimpijskich - zdradził trener.
- Myślę, że ten obóz pozytywnie odbije się podczas sezonu startowego. Wypływaliśmy w Albanii 400 kilometrów, do tego trzeba dodać to, co przepłynęliśmy wcześniej. To może być jeden z lepszych sezonów - mówił Igor Komorowski.
- Zawodnicy, którzy nie jeżdżą na tego typu obozy, mają po prostu mniej wypływanych kilometrów. Kiedy oni zaczynają schodzić na wodę, my już mamy przepływane kilometry i możemy wdrożyć się w mocniejszy plan treningowy - uzupełnił Paweł Krause.