Zadanie, jakie przed nami postawił zarząd klubu, zostało wykonane - mówi Andrzej Drużkowski, trener piłkarek ręcznych EKS Start. - Jesteśmy w ósemce najlepszych drużyn po fazie zasadniczej sezonu, a przed nami trzy tygodnie na przygotowanie się do meczów z Zagłębiem Lubin w play-off.
Andrzej Minkiewicz: Wróćmy do zakończonej już rundy podstawowej sezonu. Czy siódme miejsce Startu w tabeli to wyznacznik aktualnych możliwości tej drużyny?
Andrzej Drużkowski: Zacznę od tego, że z każdym zespołem rozgrywaliśmy dobre spotkania. Były mecze, które nam wyszły, chociaż je przegraliśmy. Takim był pojedynek z Montexem przegrany tylko 33:34. Wprawdzie w rewanżu w Lublinie doznaliśmy bolesnej klęski, ale nie chcę do tego już wracać. Bilans rundy podstawowej jest korzystny, bo 10 meczów wygraliśmy, dwa zremisowaliśmy i 10 przegraliśmy, przy korzystnym bilansie bramek zdobytych do straconych 652:643. Siódme miejsce wyznacza w pewnym sensie aktualne możliwości drużyny, ale mogło być znacznie lepiej.
Skoro tak, to co przeszkadza, żeby było faktycznie lepiej?
Przypomnę, że drużyna jest cały czas w przebudowie. Korzystamy z wychowanek elbląskiego MKS Truso, trwają roszady kadrowe, bo rezygnujemy z zawodniczek, które nie wykazują postępów, nie potrafią grać zespołowo. Bez dodatkowych środków na odstępne pozyskaliśmy bramkarkę Patrycję Mikszto i rozgrywającą Jewgenię Knoroz z gdańskiego AZS. Dziewczyny, które grają w drużynie, zasługują na najwyższe słowa uznania, za zaangażowanie, pracę na treningach, często łączoną z pracą zawodową, życiem rodzinnym, studiami. To nie jest łatwy sposób na życie, a zawodniczki mają prawo poczuć się słabiej i obniżyć poziom podczas rozgrywanego meczu. Rozumiem kibiców, dziennikarzy przyzwyczajonych do obserwacji dobrych zawodów, ale nie zawsze krytyka z ich strony jest uzasadniona. Ważne jest też, że organizacyjnie wychodzimy na prostą. Przyznam jednak, że borykamy się z jednym, ale bardzo ważnym problemem. Jest nim sprawa zmiany mentalności zawodniczek. Zbyt łatwo ulegają one presji mocno walczących o piłkę rywalek, nie potrafią jeszcze zapanować nad emocjami, chcą zbyt szybko odrabiać straty i wtedy popełniają proste błędy, które są podstawową przyczyną przegranych meczów.
W rundzie rewanżowej słabszą dyspozycję rzutową wykazały snajperki Startu, a to też miało wpływ na miejsce elblążanek w tabeli.
Tak to jest w tym sporcie, że zawodniczki, które liderują w zespołach pod względem ilości zdobytych bramek, są pieczołowicie pilnowane przez rywalki. Przekonała się o tym Alesia Mihdaliova, która w tym sezonie zdobyła 121 bramek dla Startu, a w rundzie podstawowej miała stałą opiekę rywalek. Sekundowała jej w tym Ania Lisowska, która zdobyła 86 bramek, ale „nadmiar czułości”, jaką otaczają ja rywalki podczas meczów sprawił, że doznała kontuzji i musiała pauzować w ważnych dla nas spotkaniach. W drugiej rundzie z dobrej snajpersko strony pokazała się mająca świetne warunki do gry Anna Frąckiewicz. To cieszy, bo to rodowita elblążanka, a ja w tym mieście przed laty wprowadzałem drużynę do ekstraklasy i Elbląg piłką ręczną chlubi się w Polsce. Dzieje się tak dzięki życzliwości władz miasta, sponsorów i grona życzliwych dyscyplinie osób. Buduję drużynę przyszłości na miarę marzeń wielu kibiców, ale proszę o wsparcie w tym dziele, a nie bezpodstawne tworzenie konfliktów wokół dyscypliny. Kobieca piłka ręczna powinna być jedna w tym mieście i im szybciej to zostanie zaakceptowane, tym lepiej dla dyscypliny.
Przed zespołem najważniejsze mecze sezonu w fazie play-off. Start zagra z Zagłębiem z Lubina aspirującym do miejsca na podium. Jak przedstawia się plan przygotowań do meczów z Zagłębiem?
Już w poniedziałek, po jednym dniu przerwy w treningach, rozpoczęliśmy „Operację Zagłębie”. Chcę, by moje zawodniczki zbudowały taką formę, jaką dysponowały w końcu ubiegłego roku, kiedy to ograły drużyny z Gdańska, Jeleniej Góry i Lubina. Droga do tego ma prowadzić przez nasilenie treningów. Przez najbliższe dwa tygodnie będziemy trenować dwa razy dziennie, rozegramy w tym czasie mecze kontrolne z juniorami i juniorkami MKS Truso Elbląg i Samborem Tczew. Na tydzień przed pierwszym meczem z Zagłębiem w Lubinie przewiduję jeden trening dziennie. Przypomnę, że ostatnie trzy sezony Start kończył szczęśliwie, rozgrywając zwycięskie mecze o utrzymanie się w ekstraklasie. Teraz stanęliśmy przed szansą walki o wyższe miejsce w tabeli na finiszu rozgrywek i chcemy z niej skorzystać. Historia lubi się powtarzać, bo po czterech latach Start ponownie zagra w fazie play-off, a rywalkami elblążanek, tak jak wówczas, jest Zagłębie Lubin. Przed czteroma laty górą było Zagłębie, wygrywając mecz u siebie, przegrywając w Elblągu i w decydującym o awansie do strefy medalowej pojedynku ponownie ogrywając Start na elbląskim parkiecie. Wierzę, że w tym sezonie moim dziewczynom powiedzie się lepiej, bo są w stanie ograć rywalki. Zagłębie nie tak dawno, bo 20 grudnia, okazało się słabsze od nas, przegrywając 24:28. Jeśli uda się nam wrócić do dyspozycji, jaką mieliśmy w końcu ubiegłego roku, to awansujemy w play-off. A pierwszy mecz rozegramy 14 marca na wyjeździe.
Andrzej Drużkowski: Zacznę od tego, że z każdym zespołem rozgrywaliśmy dobre spotkania. Były mecze, które nam wyszły, chociaż je przegraliśmy. Takim był pojedynek z Montexem przegrany tylko 33:34. Wprawdzie w rewanżu w Lublinie doznaliśmy bolesnej klęski, ale nie chcę do tego już wracać. Bilans rundy podstawowej jest korzystny, bo 10 meczów wygraliśmy, dwa zremisowaliśmy i 10 przegraliśmy, przy korzystnym bilansie bramek zdobytych do straconych 652:643. Siódme miejsce wyznacza w pewnym sensie aktualne możliwości drużyny, ale mogło być znacznie lepiej.
Skoro tak, to co przeszkadza, żeby było faktycznie lepiej?
Przypomnę, że drużyna jest cały czas w przebudowie. Korzystamy z wychowanek elbląskiego MKS Truso, trwają roszady kadrowe, bo rezygnujemy z zawodniczek, które nie wykazują postępów, nie potrafią grać zespołowo. Bez dodatkowych środków na odstępne pozyskaliśmy bramkarkę Patrycję Mikszto i rozgrywającą Jewgenię Knoroz z gdańskiego AZS. Dziewczyny, które grają w drużynie, zasługują na najwyższe słowa uznania, za zaangażowanie, pracę na treningach, często łączoną z pracą zawodową, życiem rodzinnym, studiami. To nie jest łatwy sposób na życie, a zawodniczki mają prawo poczuć się słabiej i obniżyć poziom podczas rozgrywanego meczu. Rozumiem kibiców, dziennikarzy przyzwyczajonych do obserwacji dobrych zawodów, ale nie zawsze krytyka z ich strony jest uzasadniona. Ważne jest też, że organizacyjnie wychodzimy na prostą. Przyznam jednak, że borykamy się z jednym, ale bardzo ważnym problemem. Jest nim sprawa zmiany mentalności zawodniczek. Zbyt łatwo ulegają one presji mocno walczących o piłkę rywalek, nie potrafią jeszcze zapanować nad emocjami, chcą zbyt szybko odrabiać straty i wtedy popełniają proste błędy, które są podstawową przyczyną przegranych meczów.
W rundzie rewanżowej słabszą dyspozycję rzutową wykazały snajperki Startu, a to też miało wpływ na miejsce elblążanek w tabeli.
Tak to jest w tym sporcie, że zawodniczki, które liderują w zespołach pod względem ilości zdobytych bramek, są pieczołowicie pilnowane przez rywalki. Przekonała się o tym Alesia Mihdaliova, która w tym sezonie zdobyła 121 bramek dla Startu, a w rundzie podstawowej miała stałą opiekę rywalek. Sekundowała jej w tym Ania Lisowska, która zdobyła 86 bramek, ale „nadmiar czułości”, jaką otaczają ja rywalki podczas meczów sprawił, że doznała kontuzji i musiała pauzować w ważnych dla nas spotkaniach. W drugiej rundzie z dobrej snajpersko strony pokazała się mająca świetne warunki do gry Anna Frąckiewicz. To cieszy, bo to rodowita elblążanka, a ja w tym mieście przed laty wprowadzałem drużynę do ekstraklasy i Elbląg piłką ręczną chlubi się w Polsce. Dzieje się tak dzięki życzliwości władz miasta, sponsorów i grona życzliwych dyscyplinie osób. Buduję drużynę przyszłości na miarę marzeń wielu kibiców, ale proszę o wsparcie w tym dziele, a nie bezpodstawne tworzenie konfliktów wokół dyscypliny. Kobieca piłka ręczna powinna być jedna w tym mieście i im szybciej to zostanie zaakceptowane, tym lepiej dla dyscypliny.
Przed zespołem najważniejsze mecze sezonu w fazie play-off. Start zagra z Zagłębiem z Lubina aspirującym do miejsca na podium. Jak przedstawia się plan przygotowań do meczów z Zagłębiem?
Już w poniedziałek, po jednym dniu przerwy w treningach, rozpoczęliśmy „Operację Zagłębie”. Chcę, by moje zawodniczki zbudowały taką formę, jaką dysponowały w końcu ubiegłego roku, kiedy to ograły drużyny z Gdańska, Jeleniej Góry i Lubina. Droga do tego ma prowadzić przez nasilenie treningów. Przez najbliższe dwa tygodnie będziemy trenować dwa razy dziennie, rozegramy w tym czasie mecze kontrolne z juniorami i juniorkami MKS Truso Elbląg i Samborem Tczew. Na tydzień przed pierwszym meczem z Zagłębiem w Lubinie przewiduję jeden trening dziennie. Przypomnę, że ostatnie trzy sezony Start kończył szczęśliwie, rozgrywając zwycięskie mecze o utrzymanie się w ekstraklasie. Teraz stanęliśmy przed szansą walki o wyższe miejsce w tabeli na finiszu rozgrywek i chcemy z niej skorzystać. Historia lubi się powtarzać, bo po czterech latach Start ponownie zagra w fazie play-off, a rywalkami elblążanek, tak jak wówczas, jest Zagłębie Lubin. Przed czteroma laty górą było Zagłębie, wygrywając mecz u siebie, przegrywając w Elblągu i w decydującym o awansie do strefy medalowej pojedynku ponownie ogrywając Start na elbląskim parkiecie. Wierzę, że w tym sezonie moim dziewczynom powiedzie się lepiej, bo są w stanie ograć rywalki. Zagłębie nie tak dawno, bo 20 grudnia, okazało się słabsze od nas, przegrywając 24:28. Jeśli uda się nam wrócić do dyspozycji, jaką mieliśmy w końcu ubiegłego roku, to awansujemy w play-off. A pierwszy mecz rozegramy 14 marca na wyjeździe.
M