UWAGA!

Katar da się lubić

Kilka miesięcy temu pisaliśmy o elblążaninie Kornelu Kilińskim, młodym statystyku siatkarskim, który swoją przygodę w sztabie szkoleniowym rozpoczął w Lotosie Treflu Gdańsk. Dziś kariera młodego elblążanina weszła na zupełnie nowe tory. Kornel trafił aż do Kataru, aby tam rozwijać swoją pasję. O życiu i pracy na Półwyspie Arabskim słów kilka.

- Przez kilka sezonów byłeś statystykiem w gdańskim Treflu. Co się stało, że trafiłeś aż do Kataru?
      
- Po zakończeniu się kontraktu w Lotosie niestety klub nie zdecydował się na przedłużenie umowy ze względu na cięcia budżetowe. Zmniejszyła się ilość rozgrywek, do obsługi których wystarczył jeden statystyk. Jako że jestem wychowankiem klubu i zawsze dobrze żyłem ze wszystkimi osobami pracującymi w Treflu, miałem spore wsparcie od trenerów, którzy polecali mnie w różnych innych klubach. Od maja zacząłem szukać pracy, wysyłałem CV głównie do klubów Orlen i Plus Ligi, ale niestety nigdzie nie udało mi się podpisać kontraktu. We wrześniu dostałem telefon od kierownika Lotosu, czy jestem zainteresowany pracą w Katarze? Zainteresowany oczywiście byłem, po dogadaniu warunków i ustaleniu innych spraw organizacyjnych po miesiącu byłem w El Jaish.
      
       - Opowiedz proszę w skrócie, czym zajmujesz się w swojej pracy?
      
- Jestem statystykiem siatkówki, analizuję grę mojej drużyny i drużyny przeciwnika. Staram się dawać wskazówki dotyczące taktyki i znajdować rzeczy trudne do zauważenia z ławki trenerskiej czy niemożliwe bez analizy w specjalnym programie.
      
       - Jak oceniasz Katar pod względem sportowym? Na jakim poziomie są siatkarskie rozgrywki?
      
- Byłem pozytywnie zaskoczony poziomem ligi. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się zbyt wiele. Oczywiście poziom w porównaniu do polskiej ligi jest znacznie niższy, ale skomplikowane reguły dotyczące obcokrajowców, limitów graczy profesjonalnych i rezydentów w mojej ocenie nie pomagają w podniesieniu jej rangi na arenie międzynarodowej. Jednak gracze profesjonalni (1 lub 2 w drużynie) stawiają poprzeczkę na tyle wysoko, że niektóre z drużyn myślę, że byłyby w stanie nawiązać walkę z częścią klubów z polskiej Plus Ligi.
      
       - Długo zastanawiałeś się nad wylotem do Kataru?
      
- Nie miałem czasu na długie zastanawianie, bo sezon zbliżał się nieubłaganie, a ja wciąż nie miałem klubu. Decyzja była bardzo trudna, ponieważ mam rodzinę, przyjaciół i studia w Polsce. Zostawienie tego wszystkiego było niemal nie do pomyślenia, ale zdecydowałem się. Jestem ciekawy świata i jest to dla mnie ogromna okazja, żeby złapać doświadczenie, poznać ludzi i zupełnie odmienną kulturę.
      
       - Co było najtrudniejsze w odnalezieniu się w nowym świecie?
      
- Myślę, że najciężej było mi się odnaleźć na drodze. Jazda samochodem przez pierwsze 2 tygodnie przyprawiała mnie o nie lada stres. Reszta to tylko kwestia adaptacji, z którą nie mam problemów.
      
       - Czy coś cię zaskoczyło w Katarze?
      
- Otwartość ludzi mieszkających tutaj i przeogromna różnorodność kulturowa. W mojej drużynie mam zawodników między innymi z Bośni, Serbii, Czarnogóry, Maroka, Sudanu, Egiptu, Kuby, w innych drużynach jest też wielu Brazylijczyków, są Wenezuelczycy, Bułgarzy, Amerykanie czy Syryjczycy. Gdyby ktoś nie wiedział, że jest w Katarze, idąc do centrum handlowego nie byłby w stanie odgadnąć, w jakim kraju się znajduje. Liczba cudzoziemców zwłaszcza z Indii, Pakistanu czy Filipin jest przeogromna.
      
       - Czy jest również zauważalna obecność Polonii? Utrzymujesz kontakty z rodakami w Katarze?
      
- Jednym z zawodników mojej drużyny jest polak Jakub Jarosz, a także drugim trenerem jest Tomasz Wasilkowski (wcześniej trener Będzina), który właśnie szukał statystyka i zdecydował się mnie przyjąć. Z kolei ostatnio zagraliśmy z zespołem, który już od 3 lat prowadzi trener Mariusz Sordyl, znany polski szkoleniowiec. Oczywiście utrzymujemy kontakty, udało się nam nawet zorganizować wspólną wigilię, żeby choć trochę poczuć ducha świąt z dala od domu rodzinnego.

  Elbląg, Kornel Kiliński pracuje obecnie w Katarze
Kornel Kiliński pracuje obecnie w Katarze (fot. archiwum prywatne)


      
       - Zacząłeś nagrywać vloga, w którym pokazujesz życie w Katarze. Dlaczego się na to zdecydowałeś?
      
- Vlog wydał mi się ciekawym pomysłem ze względu na miejsce, w którym jestem. Jest to również pewnego rodzaju wyzwanie, ponieważ lubię próbować nowych rzeczy. Szybko się wciągam, jeśli coś mnie zainteresuje i chcę to zgłębić jak najlepiej. Spodobało mi się montowanie i chodzenie z kamerą, pokazywanie Kataru z mojej perspektywy. To tylko hobby, więc nie wiąże z tym na razie szczególnych planów, zwłaszcza że jest to dość czasochłonne zajęcie. 
      
       - Czy wiesz już, kiedy wrócisz do Polski?
      
- Prawdopodobnie w maju, po zakończeniu wszystkich rozgrywek. Zakończenie ligi planowane jest na połowę lutego. Następnie czeka nas kilka turniejów i wyjazd do Kairu na Arabic Championship.
      
       Zobacz pierwszy odcinek videobloga o Katarze oczami elblążanina. Film zamieszczamy przy artykule.

Michał Skorupa

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Tylko, żeby Ci głowy nie odcięli :) I to właśnie w takich bogatych krajach widać różnicę między Muzułmanami. Biznesmeni mają gdzieś, jakiej człowiek jest wiary i kultury, jeśli na nim zarabiają. Jeśli będzie trzeba, to nawet sami Kościół postawią dla swoich pracowników. Dlaczego jest tam tylu Filipińczyków i Hindusów i nie ma zamachów i mordów? Bo sami bogaci Muzułmanie ich ściągają do pracy i opiekują się nimi, bo ich bracia w wierze nie potrafią nic - o czym można się przekonać patrząc na imigrantów. I tacy umiarkowani Muzułmanie są właśnie w takich rozwiniętych miastach. Oczywiście tolerancji nie należy mylić z popieraniem odmienności - oni po prostu rozumieją, że biznes jest biznes. Za to poza miastem lepiej nie zadawać się z lokalnym plebsem, który myśli tylko o zasiłkach i ledwo umie czytać. I ta coraz większa tolerancja jest właśnie jednym z powodów, dla których odradza się muzułmański radykalizm i twory takie jak ISIS - dla nich bogaty szejk, który pozwala na godne życie innowiercom jest kafirem. Po co to piszę? Abyście wiedzieli, że Muzułmanie są różni, mają różne poglądy w zależności od tego, co robią w życiu i gdzie mieszkają. I dlatego Chrześcijanie są mordowani głównie na prowincjach, a w stolicach miast krajów takich jak ZEA, Arabia Saudyjska i Katar nic im się przeważnie nie dzieje i są traktowani jak goście :)
  • Czyli w skrócie, żeby jakiś lewak mi tego nie przekręcił i nie mówił, że w krajach muzułmańskich też jest polityka multi-kulti. Otóż nie ma w nich takiej polityki. Różnica polega na tym, że oni zapraszają i tolerują osoby wykwalifikowane, przydatne i nie robiące problemów, a w Europie plebs, który nie chce pracować ani się dostosować i nagminnie łamie prawo.
  • Extra praca!!! Szkoda rodziny:( lecz kasa i czubek własnego nosa ważniejszy!!!
Reklama