Blisko stuosobowa grupa fanów elbląskiej Olimpii pojechała w sobotę do Płocka, by wspierać żółto-biało-niebieskich w meczu z Wisłą. Jak się później okazało kibice zostali w drodze zatrzymani na kilka godzin. Dotarli pod stadion w przerwie meczu i nie wpuszczono ich na trybuny. Osiemnaście osób zostało aresztowanych.
Całe nieszczęście rozpoczęło się już na stacji benzynowej w Mławie, gdzie autokary z kibicami zatrzymały się na postój. Po tej wizycie do policji trafiła informacja o kradzieży, jakiej miało się dopuścić kilka osób. Policja zdecydowała o zatrzymaniu autokarów z kibicami w pobliżu Glinojecka, około 60 km od Płocka. Tam fani Olimpii spędzili dwie godziny. Zdenerwowanie narastało z każdą minutą. Jak udało nam się dowiedzieć od jednego z kibiców, przy próbie opuszczenia autokaru kilku fanów zostało zmuszonych siłą do powrotu do środka.
- Zostaliśmy zatrzymani i czekaliśmy dwie godziny na komendanta z Mławy. Po jego przyjeździe dowiedzieliśmy się, że straty stacji wynoszą 300 zł i mamy je zwrócić, a dodatkowo znaleźć sześć osób, które zostaną ukarane mandatami karnymi. Zebraliśmy pieniądze i zgłosiło się sześć osób, które mimo, że nic nie ukradły przyjęły mandat, byle tylko jechać dalej na mecz, bo już byliśmy spóźnieni - relacjonuje kibic.
Ostatecznie 15 minut przed meczem autokary ruszyły w stronę Płocka. Dotarły tam już po pierwszej połowie spotkania. Kibice, którzy zapłacili za wyjazd 60 zł (koszt przejazdu i biletu) starali się dostać jak najszybciej do sektora gości. Nie było im to jednak dane. Organizator meczu zabronił wpuszczenia kibiców Olimpii na obiekt Wisły.
- O wszystkim decyduje organizator meczu - powiedział Krzysztof Piasek, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Płocku. - Podobno część osób nie miało biletów, część też była w stanie nietrzeźwym. Nasza rola ograniczyła się do stania w szyku i nie dopuszczenia do wejścia kibiców na stadion. Doszło do starcia i zatrzymanych zostało 18 osób. 17 pozostaje do dyspozycji prokuratury i jest oskarżona o czynną napaść na funkcjonariusza, jedna została oskarżona o znieważenie. Kibice nie byli badani alkomatami pod stadionem. Już po zatrzymaniu zostali przebadani i mogę powiedzieć, że większość z nich była pod wpływem alkoholu.
Całej sprawy nie chce komentować klub z Płocka. Kierownik do spraw bezpieczeństwa Radosław Strusiński powiedział jedynie, że kibice byli spóźnieni i polecił, by kontaktować się z rzecznikiem prasowym klubu. Ten był nieuchwytny, a pod koniec dnia usłyszeliśmy w rozmowie telefonicznej, że Wisła Płock nie będzie komentowała zaistniałej sytuacji, gdyż nie miała ona miejsca na jej obiekcie.
Wszyscy wiemy z jakimi problemami na trybunach spotykają się kluby piłkarskie. Na, często przesadzone, reakcje organizatorów meczu zapracowali sobie pseudokibice, niszczący stadiony i wszczynający bijatyki. Smutne jest, że cierpią na tym zwykli kibice, którzy chcą po prostu zobaczyć mecz. Początek całego zamieszania miał miejsce już na stacji w Mławie. Szczeniacki wybryk jednego z „kibiców” był punktem zapalnym tego, co wydarzyło się później. Na tej stacji paliwowej wydarzyło się coś, co nie powinno nigdy mieć miejsca. Po tej kradzieży okazało się, że w autokarze znalazł się ktoś, kto nie powinien w nim być, kto swoim zachowaniem szarga dobre imię Elbląga i Olimpii. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że akcja policji i Wisły Płock była mocno przesadzona. Nikt nie twierdzi, że nie powinny zostać zatrzymane osoby, które dopuściły się kradzieży. Tylko dlaczego zostały zatrzymane całe autokary, a kibice byli przetrzymywani wbrew ich woli przez kilka godzin? Oczywisty jest też fakt, że osoby nietrzeźwe nie powinny być wpuszczane na stadiony. Zachodzi jednak pytanie na podstawie czego, organizator meczu stwierdził nietrzeźwość kibiców skoro nie zostali oni przebadani alkomatem. Faktem jest, że kibice byli na mecz spóźnieni, ale przecież nie zależało to od siedzących w autokarze. Wśród jadących na mecz kibiców byli też prawdziwi fani Olimpii, którzy poszliby do Płocka na piechotę, by tylko wspomóc piłkarzy. Zdecydowana większość elbląskich kibiców była trzeźwa. Wszyscy oni posiadali bilety wstępu. To, że nie weszli na stadion, jest po prostu skandalem, bo podobno czasy odpowiedzialności zbiorowej już dawno minęły.
- Zostaliśmy zatrzymani i czekaliśmy dwie godziny na komendanta z Mławy. Po jego przyjeździe dowiedzieliśmy się, że straty stacji wynoszą 300 zł i mamy je zwrócić, a dodatkowo znaleźć sześć osób, które zostaną ukarane mandatami karnymi. Zebraliśmy pieniądze i zgłosiło się sześć osób, które mimo, że nic nie ukradły przyjęły mandat, byle tylko jechać dalej na mecz, bo już byliśmy spóźnieni - relacjonuje kibic.
Ostatecznie 15 minut przed meczem autokary ruszyły w stronę Płocka. Dotarły tam już po pierwszej połowie spotkania. Kibice, którzy zapłacili za wyjazd 60 zł (koszt przejazdu i biletu) starali się dostać jak najszybciej do sektora gości. Nie było im to jednak dane. Organizator meczu zabronił wpuszczenia kibiców Olimpii na obiekt Wisły.
- O wszystkim decyduje organizator meczu - powiedział Krzysztof Piasek, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Płocku. - Podobno część osób nie miało biletów, część też była w stanie nietrzeźwym. Nasza rola ograniczyła się do stania w szyku i nie dopuszczenia do wejścia kibiców na stadion. Doszło do starcia i zatrzymanych zostało 18 osób. 17 pozostaje do dyspozycji prokuratury i jest oskarżona o czynną napaść na funkcjonariusza, jedna została oskarżona o znieważenie. Kibice nie byli badani alkomatami pod stadionem. Już po zatrzymaniu zostali przebadani i mogę powiedzieć, że większość z nich była pod wpływem alkoholu.
Całej sprawy nie chce komentować klub z Płocka. Kierownik do spraw bezpieczeństwa Radosław Strusiński powiedział jedynie, że kibice byli spóźnieni i polecił, by kontaktować się z rzecznikiem prasowym klubu. Ten był nieuchwytny, a pod koniec dnia usłyszeliśmy w rozmowie telefonicznej, że Wisła Płock nie będzie komentowała zaistniałej sytuacji, gdyż nie miała ona miejsca na jej obiekcie.
Wszyscy wiemy z jakimi problemami na trybunach spotykają się kluby piłkarskie. Na, często przesadzone, reakcje organizatorów meczu zapracowali sobie pseudokibice, niszczący stadiony i wszczynający bijatyki. Smutne jest, że cierpią na tym zwykli kibice, którzy chcą po prostu zobaczyć mecz. Początek całego zamieszania miał miejsce już na stacji w Mławie. Szczeniacki wybryk jednego z „kibiców” był punktem zapalnym tego, co wydarzyło się później. Na tej stacji paliwowej wydarzyło się coś, co nie powinno nigdy mieć miejsca. Po tej kradzieży okazało się, że w autokarze znalazł się ktoś, kto nie powinien w nim być, kto swoim zachowaniem szarga dobre imię Elbląga i Olimpii. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że akcja policji i Wisły Płock była mocno przesadzona. Nikt nie twierdzi, że nie powinny zostać zatrzymane osoby, które dopuściły się kradzieży. Tylko dlaczego zostały zatrzymane całe autokary, a kibice byli przetrzymywani wbrew ich woli przez kilka godzin? Oczywisty jest też fakt, że osoby nietrzeźwe nie powinny być wpuszczane na stadiony. Zachodzi jednak pytanie na podstawie czego, organizator meczu stwierdził nietrzeźwość kibiców skoro nie zostali oni przebadani alkomatem. Faktem jest, że kibice byli na mecz spóźnieni, ale przecież nie zależało to od siedzących w autokarze. Wśród jadących na mecz kibiców byli też prawdziwi fani Olimpii, którzy poszliby do Płocka na piechotę, by tylko wspomóc piłkarzy. Zdecydowana większość elbląskich kibiców była trzeźwa. Wszyscy oni posiadali bilety wstępu. To, że nie weszli na stadion, jest po prostu skandalem, bo podobno czasy odpowiedzialności zbiorowej już dawno minęły.
ppz