
78. minuta meczu Pucharu Polski pomiędzy Concordią Elbląg a Widzewem Łódź. Andrejs Ciganiks strzela, Dominik Sasiak broni, ale wobec dobitki Imada Rondicia jest już bezradny. Po analizie VAR gol nie został jednak uznany. I jest to historyczna, pierwsza bramka anulowana przez VAR na stadionie w Elblągu. Zobacz zdjęcia.
Przytoczona na wstępie sytuacja to w zasadzie jedyne, co warto zapamiętać z meczu pierwszej rundy rozgrywek centralnych Pucharu Polski pomiędzy Concordią Elbląg a Widzewem Łódź. Goście z ekstraklasy walczyli przede wszystkim z historią... w trzech dotychczasowych meczach w Elblągu jeszcze nie wygrali. Ale różnica pomiędzy 16. drużyną III ligi, a 10. drużyną Ekstraklasy była zbyt duża, żeby można myśleć o zrobieniu jakieś sensacji.
Goście od początku narzucili swój sposób gry. I na spokojnie, konsekwentnie atakowali bramkę Dominika Sasiaka. Ale to elblążanie jako pierwsi stworzyli sobie dobrą sytuację do otwarcia wyniku. Luis Silva strącił piłkę w polu karnym pod nogi Joao Augusto, Brazylijczyk strzelił niecelnie. Szkoda sytuacji, bo pomarańczowo-czarni, jeżeli chcieli łodzianom napędzić strachu, to musieli w tym meczu w takich sytuacjach zachować więcej zimnej krwi. Warto wspomnieć też o sytuacji Radosława Bukackiego w 21. minucie. Pomocnik gospodarzy znalazł się przed polem karnym i również strzelał niecelnie.
Poza tym jednak murawa należała do Widzewa. Goście strzelali, elblążanom czyste konto udało się zachować do 29. minuty. Wtedy to Sebastian Kerk dośrodkowywał z rzutu rożnego. Pomarańczowo-czarni wyekspediowali piłkę poza pole karne, tam jednak piłką „zaopiekował się“ Andrejs Ciganiks, który strzałem zza pola karnego pokonał Dominika Sasiaka.
Cztery minuty później było już 2:0 dla gości. Sebastian Kerk tym razem z rzutu wolnego obok pola karnego Concordii posłał piłkę przed bramkę. Imad Rondić dostawił nogę i widzewiacy cieszyli się z drugiego gola.
W 42. minucie mogła paść bramka dla gospodarzy. Prezent piłkarzom Łukasza Nadolnego postanowili dać widzewiacy. Nieporozumienie na linii Jakub Szymański - Andrejs Ciganiks mogło skończyć się "swojakiem". Na szczęście dla ekstraklasowców skończyło się na rzucie rożnym, z którego zagrożenia nie było.
Druga część meczu dla łódzkiego zespołu rozpoczęła się wyśmienicie. Już w 49. minucie goście podwyższyli prowadzenie. Ernest Terpiłowski wrzucił piłkę w pole karne Concordii. Walka, zamieszanie, na końcu piłka trafiła do Sebastiana Kerka, a ten zdobył trzecią bramkę.
Kolejne minuty upływały pod znakiem ataków Widzewa. Łódzki zespół całkowicie kontrolował przebieg wypadków na boisku i pewnie zmierzał po awans. Dominik Sasiak i defensywa Concordii raz po raz musieli interweniować po kolejnych próbach łódzkiego zespołu. Jedna z takich interwencji zakończyła się fatalnie. W 68. minucie Antoni Klimek wrzucał piłkę z prawej strony w pole karne. Podanie przeciął Piotr Jakubowski, tak nieszczęśliwie, że pokonał bramkarza własnej drużyny.
10 minut później piłka znowu znalazła się w bramce gospodarzy. Dominik Sasiak udanie interweniował po strzale Andrejsa Ciganiksa, wobec dobitki Imada Rondicia był już bez szans. Wtedy jednak do akcji wszedł VAR. Gol został anulowany, bo sędzia dopatrzył się faulu na jednym z zawodników Concordii na początku tej akcji.
Chwilę później gospodarze stanęli przed najlepszą w drugich 45 minutach szansą na zdobycie honorowej bramki. W dobrej sytuacji Radosław Nowicki trafił tylko w boczną siatkę.
Przewaga Widzewa nie ulegała w tym meczu żadnej wątpliwości. Concordia następny mecz rozegra w sobotę. Na wyjeździe z mierzy się ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. W III lidze.
Concordia Elbląg - Widzew Łódź 0:4 (0:2)
Bramki: 0:1 - Ciganiks (29. min.), 0:2 - Rondić (34. min.), 0:3 - Kerk (49. min.), 0:4 - Jakubowski (68. min., samobójcza)
Concordia: Sasiak - Szpucha, Mroczko, Jakubowski, Szmydt (70‘ Maćkowski), Kopka (83‘ Kottlenga), Bukacki, Jońca, Danowski (55‘ Doniecki), Rękawek (55‘ Drewek), Augusto (70‘ Sionkowski)