UWAGA!

Lodowa pustynia

 Elbląg, Lodowa pustynia

Plaża w Kadynach w ten słoneczny zimowy dzień przypomina biegun północny. Nie ma złocistego piasku, kąpiących się wczasowiczów, gwaru i zabawy, jest za to lód, aż po samą Szwecję. Oczywiście wiemy, że to tylko złudzenie, ale jakże realistyczne. Zobacz fotoreportaż .

Mam świadomość, że latanie w zimowych warunkach jest bardziej wyczerpujące niż latem. Temperatura odczuwalna w powietrzu wyniesie około -20 stopni, prędkość wiatru ponad 50 km/h, aby wytrzymać tak ekstremalne warunki ubieram się bardzo precyzyjnie, bielizna termoaktywna, wiele warstw ubrań, kominiarki, porządne rękawice i google.
     Wraz z Siergiejem i Tomkiem przygotowujemy sprzęt, sprawdzamy łączność, podpinamy napędy i w powietrze. Najpierw startuje Jacek, mój dzisiejszy lotniczy kompan, chwilę później ja. Pomimo setek godzin spędzonych w powietrzu, dzisiejsze latanie zaskakuje. To co z ziemi wygląda na bezkres śniegu i lodu, z powietrza zmienia się w prawdziwą lodową pustynię. Nieziemski krajobraz tworzą wydmy ze śniegu niesionego wiatrem oraz lodowe ciągnące się kilometrami szczeliny przecinające zalew. Pierwszym punktem lotu jest znajdująca się na środku Zalewu Stawa Elbląg, zwana popularnie latarnią „Piotruś” Powyżej 400 m.n.p.m zaczynają się chmury, a widoczność staje się mocno ograniczona, z pomocą przychodzi mi GPS, ustalam pozycję i obieram właściwy kurs. Kilka minut lotu i w zasięgu wzroku pojawia się samotna latarnia pośród „bezkresnego” zalewu. Nareszcie jestem nad Piotrusiem, miejscem które przez pozostałą część roku jest dla nas niedostępne ze względu na niebezpieczeństwa związane z niskimi lotami nad wodą. Dziś mogę do woli napatrzyć się na potęgę natury wypiętrzającą tony lodu napierające na wzmocnione brzegi. O dziwo, z drugiej strony Stawy widać niezamarzniętą wodę, to szczególnie niebezpieczne miejsce dla żeglarzy latających na bojerach i przypadkowych turystów.

 


     Jeszcze tylko kilka zdjęć i kieruję się na widoczny z daleka brzeg. Kadyny zawsze robią duże wrażenie z ich uporządkowaną zabudową i kompleksem stadniny. Dzisiaj nie jest inaczej, wszystko pokryte białym puchem, w oddali widać zamglone pagórki Wysoczyzny Elbląskiej. Niespodziewanie paralotnią zaczyna mocno rzucać, a skrzydło niespokojnie myszkuje nad głową. Mimo, że jest środek zimy, nad lądem tworzą się znaczne różnice temperatur i powstaje termika. Muszę skupić się na pilotażu, aparat do kieszeni, ręce na uchwyty sterownicze.
     Dziesięć minut później jestem nad Tolkmickiem. Tutaj powietrze jest już spokojne, pstrykam zdjęcia łodziom rybackim cumującym w zamarzniętym porcie oraz suszącym się siecią. Podejmuje decyzję o powrocie na start. Palce mam już prawie bez czucia, a i paliwa zostało na nie więcej jak 30 minut lotu. Wracam wzdłuż brzegu, po drodze pozdrawiam ludzi ścinających trzcinę na dachy. Nawiązuję łączność radiową z Siergiejem, który udziela mi wskazówek, co do siły wiatru i kierunku lądowania. Po chwili jestem na ziemi. Zdejmuję sprzęt i staram się przywrócić krążenie zdrętwiałym palcom, Tomek podaje kubek gorącej herbaty.
     Jestem szczęśliwy po bezpiecznym lądowaniu i udanym locie. Przepiękny surowy krajobraz, arktyczne warunki oraz piękna słoneczna pogoda sprawią że na długo zapamiętam ten zimowy lot nad Zalewem Wiślanym.
     
     
     Elbląska Grupa Paralotniowa

Maciej Seroka (seiller)

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama