- To co się dziś stało, to jest niemożliwe po prostu. Ten gol to było coś pięknego. Taka radość w piłce zdarza się bardzo rzadko. Cieszę się, że jestem częścią tej drużyny – mówił Michał Ressel, pomocnik Olimpii po niedzielnym meczu z Elaną. Co mówili pozostali piłkarze?
Niedzielne (19 maja) zwycięstwo Olimpii nad Elaną Toruń (2:1; po bramkach Jakuba Bojasa i Oleksija Prytuliaka) oznaczało utrzymanie się żółto – biało – niebieskich w II lidze. Wygrana nie przyszła łatwo, bramka dająca zwycięstwo padła w 3. minucie doliczonego czasu gry.
- Kto teraz powie, że piłka nie jest piękna? Dziś udowodniliśmy, że gra się 90 minut, a czasami i 95. To co się dziś stało, to jest niemożliwe po prostu. Wczoraj [z Michałem Resselem rozmawialiśmy 19 maja – przyp. red.] mieliśmy przykład w I lidze, że bramka w doliczonym czasie gry nie dała utrzymania. Dziś to my z jednej strony patrzyliśmy, co się dzieje w Tarnobrzegu, a z drugiej, jak już wiedzieliśmy, że nie mamy co liczyć na tamtejszy korzystny wynik, to rzuciliśmy się do ataku. Ten gol to było coś pięknego. Taka radość w piłce zdarza się bardzo rzadko. Cieszę się, że jestem częścią tej drużyny – mówił Michał Ressel, pomocnik Olimpii po niedzielnym meczu z Elaną.
- Nerwy były wielkie. Zdawaliśmy sobie sprawę, jaka jest stawka tego meczu. Byliśmy jednak bardzo dobrze przygotowani pod względem motorycznym, a przede wszystkim taktycznym. Elana jest jest zespołem, który lubi prowadzić grę. My nastawiliśmy się na kontratak, myślę, że mieliśmy w meczu więcej klarownych sytuacji niż przeciwnik – dodał Wojciech Jurek, obrońca Olimpii.
Kapitan Olimpii, Tomasz Lewandowski, najważniejszy mecz w tym sezonie oglądał z trybun. Absencja była spowodowana koniecznością „odpokutowania” kary za 12. żółtą kartkę, która zawodnik otrzymał w meczu z Resovią.
- Jak się siedzi na trybunach, to nerwy są zdecydowanie większe. W sukces wierzyłem do końca. Cieszę się, że po takim sezonie, gdzie było wszystko: wzloty i upadki, kontuzje, zmiana trenera, się utrzymaliśmy. Jeszcze w taki sposób: ostatnia minuta, ostatnia akcja i zagwarantowaliśmy sobie utrzymanie w tej lidze – mówił Tomasz Lewandowski, kapitan żółto-biało-niebieskich.
A teraz przyszedł czas na świętowanie. Przypomnijmy: Adam Nocoń przyszedł do drużyny, która miała na koncie tylko dwa zwycięstwa i bilans bramkowy 4:18.
- Jest co świętować, bo ta runda w naszym wykonaniu jest po prostu niesamowita. Były, oczywiście, momenty zwątpienia, ale trwały maksymalnie jeden dzień. Były takie mecze: z Siarką, gdzie przegraliśmy bardzo ważny mecz, albo remisujemy z Wejherowem. Na drugi dzień mieliśmy trening, rozmowy. Wtedy były nerwy, bo to są mecze, których nie mogliśmy przegrać, ale już na pierwszym treningu po takich meczach trenowaliśmy na 100 proc. Wtedy było widać, że jesteśmy drużyną – nie tylko po wygranych meczach, ale też po porażkach, kiedy trzeba się było podnieść z kolan. Patrząc na tych chłopaków, jestem dumny, że mogę być kapitanem jest drużyny – podsumował Tomasz Lewandowski.
- Teraz się cieszę z utrzymania, po to tutaj przyszedłem. Robota wykonana. W kwestii tego, czy zostanę na przyszły sezon, to rozmowy dopiero będą się toczyć – dodał Wojciech Jurek.
Zobacz tabelę II ligi
- Kto teraz powie, że piłka nie jest piękna? Dziś udowodniliśmy, że gra się 90 minut, a czasami i 95. To co się dziś stało, to jest niemożliwe po prostu. Wczoraj [z Michałem Resselem rozmawialiśmy 19 maja – przyp. red.] mieliśmy przykład w I lidze, że bramka w doliczonym czasie gry nie dała utrzymania. Dziś to my z jednej strony patrzyliśmy, co się dzieje w Tarnobrzegu, a z drugiej, jak już wiedzieliśmy, że nie mamy co liczyć na tamtejszy korzystny wynik, to rzuciliśmy się do ataku. Ten gol to było coś pięknego. Taka radość w piłce zdarza się bardzo rzadko. Cieszę się, że jestem częścią tej drużyny – mówił Michał Ressel, pomocnik Olimpii po niedzielnym meczu z Elaną.
- Nerwy były wielkie. Zdawaliśmy sobie sprawę, jaka jest stawka tego meczu. Byliśmy jednak bardzo dobrze przygotowani pod względem motorycznym, a przede wszystkim taktycznym. Elana jest jest zespołem, który lubi prowadzić grę. My nastawiliśmy się na kontratak, myślę, że mieliśmy w meczu więcej klarownych sytuacji niż przeciwnik – dodał Wojciech Jurek, obrońca Olimpii.
Kapitan Olimpii, Tomasz Lewandowski, najważniejszy mecz w tym sezonie oglądał z trybun. Absencja była spowodowana koniecznością „odpokutowania” kary za 12. żółtą kartkę, która zawodnik otrzymał w meczu z Resovią.
- Jak się siedzi na trybunach, to nerwy są zdecydowanie większe. W sukces wierzyłem do końca. Cieszę się, że po takim sezonie, gdzie było wszystko: wzloty i upadki, kontuzje, zmiana trenera, się utrzymaliśmy. Jeszcze w taki sposób: ostatnia minuta, ostatnia akcja i zagwarantowaliśmy sobie utrzymanie w tej lidze – mówił Tomasz Lewandowski, kapitan żółto-biało-niebieskich.
A teraz przyszedł czas na świętowanie. Przypomnijmy: Adam Nocoń przyszedł do drużyny, która miała na koncie tylko dwa zwycięstwa i bilans bramkowy 4:18.
- Jest co świętować, bo ta runda w naszym wykonaniu jest po prostu niesamowita. Były, oczywiście, momenty zwątpienia, ale trwały maksymalnie jeden dzień. Były takie mecze: z Siarką, gdzie przegraliśmy bardzo ważny mecz, albo remisujemy z Wejherowem. Na drugi dzień mieliśmy trening, rozmowy. Wtedy były nerwy, bo to są mecze, których nie mogliśmy przegrać, ale już na pierwszym treningu po takich meczach trenowaliśmy na 100 proc. Wtedy było widać, że jesteśmy drużyną – nie tylko po wygranych meczach, ale też po porażkach, kiedy trzeba się było podnieść z kolan. Patrząc na tych chłopaków, jestem dumny, że mogę być kapitanem jest drużyny – podsumował Tomasz Lewandowski.
- Teraz się cieszę z utrzymania, po to tutaj przyszedłem. Robota wykonana. W kwestii tego, czy zostanę na przyszły sezon, to rozmowy dopiero będą się toczyć – dodał Wojciech Jurek.
Zobacz tabelę II ligi
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg
SM