Kiedy zaczynałem przed laty treningi bokserskie, kryłem się ze swoją pasją przed rodzicami uprzedzonymi do tej dyscypliny sportu - zwierza się Maciej Piechota, pięściarz KSW Tygrys Elbląg. - Dzisiaj cała rodzina wspiera mnie, dopingując do treningów, bo wszyscy się przekonali, że to, co robię, nie jest złe wbrew krążącym jeszcze opiniom.
- Mijający rok pod każdym względem był dla mnie pomyślny - mówi Maciej Piechota. - Nauczyłem się godzić czas pracy na treningach z obowiązkami, jakie mam w nauce. Uczę się w trzeciej klasie Technikum Ekonomicznego i po prostu muszę utrwalać i rozwijać przekazywaną mi wiedzę przez nauczycieli, bo chcę w bliskiej już przyszłości studiować. A przyznam szczerze, nie jest to łatwe choćby ze względu na częste powołania na zgrupowania kadry narodowej, jakie zwłaszcza w tym roku otrzymywałem. Powstają zaległości w nauce i trzeba je nadrabiać. Sportowo rok zaczął się pomyślnie, bo na przełomie lutego i marca w Elblągu 155 bokserów wystartowało w XV Mistrzostwach Polski Juniorów. Byłem wśród nich i przyznam, że bardzo chciałem zdobyć medalowe trofeum. Na trybunach hali dopingowali mnie moi szkolni koleżanki i koledzy, byli najbliżsi z rodziny. To tworzyło taką szczególną atmosferę, a jeszcze te ważne, bo motywujące do wysiłku i ambitniej postawy na ringu rozmowy z trenerami Hieronimem Kozakiewiczem i Tomaszem Chwoszczem. To wszystko zachęcało do walki o najwyższe trefea, ale ciążyła obawa, że jak coś nie, wyjdzie to będzie mi przykro. Wyszło, bo zdobyłem brązowy medal w wadze 57 kg i zostałem powołany do kadry. Potem były kolejne zgrupowania, walki zwycięskie i przegrane, ale tak to jest w tym sporcie, że droga na wyżyny nie jest usłana kwiatami. Na początku grudnia start w Pucharze Polski w wadze 60 kg mogę uznać za udany, bo trzecie miejsce jest sukcesem, ale zawsze pozostaje niedosyt. Tak sobie myślę, że to trzecie miejsce na podium prześladuje mnie w tym roku. Ostatnio startowałem w czeskiej Pradze w turnieju bokserskim z dobrą międzynarodową obsadą. Dotarłem do półfinału wagi lekkiej i nie przekonałem arbitrów do swoich umiejętności - uznali, że byłem gorszy w tej walce od zawodnika gospodarzy. Nie narzekam, dalej pracuję na treningach i wierzę, że nowy rok przyniesie zmiany na lepsze, także w moich wynikach sportowych - stwierdza Maciej Piechota.
M