Elbląska Olimpia w meczu 5. kolejki uległa w Gdyni miejscowej Arce 1:3 (1:2). Podopieczni Grzegorza Wesołowskiego w obecnym sezonie jeszcze nie zaznali smaku zwycięstwa. Po pięciu meczach mają na koncie trzy punkty. Za tydzień w Elblągu pierwszy mecz mistrzowski w pierwszej lidze z Polonią Bytom.
Zapoznaj się z tekstową relacją live z meczu Arka - Olimpia.
Przełamanie Arki, czerwona latarnia z Elbląga
Do sobotniego meczu obie drużyny nie miały na koncie zwycięstwa. Po spotkaniu tym niechlubnym mianem może „pochwalić” się tylko Olimpia (obok Olimpii smaku zwycięstwa w tym sezonie nie zaznał jeszcze GKS Katowice i KS Polkowice – przyp. red). Goście zaprezentowali się w Gdyni słabo, dużo poniżej oczekiwań ponad półtysięcznej grupy kibiców, która podążyła w ślad za zespołem, by wesprzeć go dopingiem, na przepięknym, nowym gdyńskim stadionie.
Jeśli chodzi o sam przebieg meczu, to nie było to porywające widowisko. Z trybun wyglądało, że gospodarzom bardziej zależy na odniesieniu zwycięstwa. Olimpia mizernie zaprezentowała się zwłaszcza w ofensywie – dwa oddane strzały w światło bramki, z czego padł gol, mówią w zasadzie wszystko. Do tego doszły indywidualne błędy w defensywie, po których padły bramki dla Arki. Szczególnie kuriozalne było trafienie na 2:1, kiedy przy rzucie wolnym dla gospodarzy w polu karnym Olimpii znalazło się bez opieki dwóch graczy Arki i jeden z nich, Wojciech Wilczyński, bez problemów pokonał Stodołę. Drugi gol dla gospodarzy, który padł tuż przed przerwą, w zasadzie odebrał ochotę i pomysł na grę Olimpii. Goście z Elbląga na drugą połowę wyszli jakby bez przekonania, grali chaotycznie. W przerwie trener Wesołowski widząc niemoc swojego zespołu starał się ratować sytuację zamieniając bezbarwnego Roberta Sieranta, Andrzejem Matwijowem, ale na niewiele się to zdało. Arka kontrolowała wynik, choć trzeba przyznać, że w sobotę nie było o to szczególnie trudno. Słabo dysponowana Olimpia seryjnie myliła się w tyłach, co w 62. minucie wykorzystał Piotr Kuklis, ustalając końcowy wynik. Formacja defensywna elblążan, tak chwalona do tej pory, w Gdyni grała tak, jakby na boisku spotkała się po raz pierwszy. Na szczęście Olimpii, Arka również nie rozegrała wielkiego meczu i w starciu dwóch słabo dysponowanych ekip, zwyciężyła zasłużenie ta bardziej zdeterminowana.
Pomeczowa konferencja
Grzegorz Wesołowski (trener Olimpii Elbląg) – Chciałbym pogratulować trenerowi Nemcowi zasłużonego zwycięstwa. Arka była zespołem mądrzejszym od nas, ten mecz wygrała drużyna bardziej przebiegła, w tym co robiła. Gospodarze bezlitośnie wykorzystali nasze błędy. Naszą dzisiejszą grę nazwałbym taką naiwną piłkę. Co z tego, że mieliśmy więcej czasu piłkę, graliśmy nią, nagraliśmy się, a mecz jest przegrany. Zabrakło polotu, dobrego uderzenia już w strefie ataku, popełniliśmy za dużo prostych błędów. To główne przyczyny porażki. Arka była po prostu bardziej zdeterminowana w swojej grze i postawie. Nieźle wyglądaliśmy do 30 metra, dalej było już źle. Wiadomo jak ten zespół był budowany, na wszystko brakowało czasu, zgrywamy się w trakcie sezonu. Dziś nie wykorzystaliśmy faktu, że w bramce gospodarzy stał młody chłopak, w żaden sposób nie daliśmy mu się wykazać. Zabrakło strzałów, bez atutów w ataku, bez atutów w obronie nie da się wygrać meczu.
Petr Nemec (trener Arki Gdynia) – Zgadzam się ze słowami trenera Wesołowskiego, wygraliśmy zasłużenie, zagraliśmy mądrze, to wszystko, co sobie zaplanowaliśmy przed meczem. Najważniejsze dla mnie jest jednak to, że żaden zawodnik nie odpuścił, nie odstawił nogi, wszyscy zdali dziś egzamin. Była walka i zaangażowanie do ostatniej sekundy, tacy zawodnicy mi się podobają. To zwycięstwo wybiegaliśmy, wywalczyliśmy sobie, jest ono zasłużone. Wierzę, że ta pierwsza wygrana spowoduje, że tak będzie dalej, do samego końca. Postawiłem dziś na walczaków i to się sprawdziło. Arifović, Kowalski i Łągiewka cierpią przez przepis o młodzieżowcach, dlatego dziś ich zabrakło. Nie skreślam nikogo z tej trójki. Przełamaliśmy się, padły trzy bramki, takie podręcznikowe można powiedzieć, to mnie cieszy najbardziej. We wcześniejszych meczach mieliśmy okazje, ale nie zdobywaliśmy goli. To dobrze wróży na najbliższe spotkanie. Jeszcze nie wiem, czy będą zmiany. Niby nie zmienia się zwycięskiego składu, ale na pewno pojawią się w tygodniu problemy i będzie trzeba na bieżąco im zapobiegać.
Co dalej?
Jedyny powód do optymizmu, jaki rysuje się przed najbliższym meczem ligowym Olimpii jest taki, że żółto-biało-niebiescy po raz pierwszy w sezonie zagrają na własnym stadionie. Po pięciu pierwszych wyjazdowych meczach, wreszcie dane będzie olimpijczykom zaprezentować się na własnych śmieciach. Do Elbląga przyjeżdża jednak spadkowicz z ekstraklasy Polonia Bytom, który po fatalnym początku rozgrywek – trzy porażki z rzędu, zdaje się wracać na właściwe tory. Poloniści mają na koncie 4 punkty, po wyjazdowym zwycięstwie 3:2 z Sandecją Nowy Sącz i remisie z Niecieczą. Szczególnie ten drugi wynik zasługuje na odnotowanie, gdyż Nieciecza to jeden z głównych kandydatów do awansu.
Przed trenerem Wesołowskim trudne zadanie przebudzenia podopiecznych i podniesienia morale zespołu przed najbliższym meczem. Będzie o tyle trudniej, że przez pięć pierwszych kolejek nie wykrystalizowała się linia ataku Olimpii. Zawodzą zawodnicy, którzy w przerwie letniej zostali sprowadzeni z myślą, że będą zdobywali bramki – Daniel Koczon i Paweł Buśkiewicz. Pierwszy z nich nie znalazł się nawet w kadrze meczowej, a drugi całe spotkanie w Gdyni przesiedział na ławce rezerwowych. Ich rolę próbowali pełnić nominalni pomocnicy – Łukasz Zaniewski i Bartosz Iwan. Pierwszy z nich wywiązał się z zadania bardzo dobrze, zdobył przecież bramkę, ale opiekun Olimpii musi poszukać rozwiązań, które zagwarantują lepszą postawę linii ofensywnych, bo w tej chwili Olimpia nie ma czym postraszyć z przodu. Może działacze klubu z Agrykola powinni zastanowić się nad sprowadzeniem człowieka, który potrafi zdobywać bramki w pierwszej lidze. Okno transferowe otwarte do końca sierpnia.
Arka Gdynia – Olimpia Elbląg 3:1 (2:1)
1:0 – Mirko Ivanowski (25.), 1:1 – Łukasz Zaniewski (32.), 2:1 – Wojciech Wilczyński (41.), 3:1 – Piotr Kuklis (62.)
Arka: Michał Szromnik - Damian Krajanowski, Omar Jarun, Sławomir Mazurkiewicz, Marcin Radzewicz, Wojciech Wilczyński, Marcin Budziński (75. Paweł Czoska), Piotr Kuklis, Mateusz Siebert, Bartłomiej Niedziela (62. Krzysztof Bułka), Mirko Ivanovski (83. Janusz Surdykowski)
Olimpia: Krzysztof Stodoła - Paweł Wojciechowski, Marcin Pacan, Marcin Staniek, Sławomir Szary, Łukasz Zaniewski (84. Bartłomiej Bartosiak), Robert Sierant (46. Andrzej Matwijów), Krzysztof Kaczmarczyk, Lubomir Lubenow, Adam Banasiak, Bartosz Iwan (63. Mateusz Kołodziejski)
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 6 000 (w tym ok. 600 kibiców gości)
Komplet wyników 5. kolejki I ligi w sezonie 2011/12: Arka Gdynia – Olimpia Elbląg 3:1, Górnik Łęczna – Dolcan Ząbki 1:1, Pogoń Szczecin – Sandecja Nowy Sącz 1:0, Polonia Bytom – Nieciecza 0:0, Zawisza Bydgoszcz – Ruch Radzionków 2:1, Wisła Płock – Olimpia Grudziądz 1:1, GKS Katowice – Flota Świnoujście 0:0, Kolejarz Stróże – KS Polkowice, Warta Poznań – Piast Gliwice.
Zobacz tabelę I ligi.
Przełamanie Arki, czerwona latarnia z Elbląga
Do sobotniego meczu obie drużyny nie miały na koncie zwycięstwa. Po spotkaniu tym niechlubnym mianem może „pochwalić” się tylko Olimpia (obok Olimpii smaku zwycięstwa w tym sezonie nie zaznał jeszcze GKS Katowice i KS Polkowice – przyp. red). Goście zaprezentowali się w Gdyni słabo, dużo poniżej oczekiwań ponad półtysięcznej grupy kibiców, która podążyła w ślad za zespołem, by wesprzeć go dopingiem, na przepięknym, nowym gdyńskim stadionie.
Jeśli chodzi o sam przebieg meczu, to nie było to porywające widowisko. Z trybun wyglądało, że gospodarzom bardziej zależy na odniesieniu zwycięstwa. Olimpia mizernie zaprezentowała się zwłaszcza w ofensywie – dwa oddane strzały w światło bramki, z czego padł gol, mówią w zasadzie wszystko. Do tego doszły indywidualne błędy w defensywie, po których padły bramki dla Arki. Szczególnie kuriozalne było trafienie na 2:1, kiedy przy rzucie wolnym dla gospodarzy w polu karnym Olimpii znalazło się bez opieki dwóch graczy Arki i jeden z nich, Wojciech Wilczyński, bez problemów pokonał Stodołę. Drugi gol dla gospodarzy, który padł tuż przed przerwą, w zasadzie odebrał ochotę i pomysł na grę Olimpii. Goście z Elbląga na drugą połowę wyszli jakby bez przekonania, grali chaotycznie. W przerwie trener Wesołowski widząc niemoc swojego zespołu starał się ratować sytuację zamieniając bezbarwnego Roberta Sieranta, Andrzejem Matwijowem, ale na niewiele się to zdało. Arka kontrolowała wynik, choć trzeba przyznać, że w sobotę nie było o to szczególnie trudno. Słabo dysponowana Olimpia seryjnie myliła się w tyłach, co w 62. minucie wykorzystał Piotr Kuklis, ustalając końcowy wynik. Formacja defensywna elblążan, tak chwalona do tej pory, w Gdyni grała tak, jakby na boisku spotkała się po raz pierwszy. Na szczęście Olimpii, Arka również nie rozegrała wielkiego meczu i w starciu dwóch słabo dysponowanych ekip, zwyciężyła zasłużenie ta bardziej zdeterminowana.
Pomeczowa konferencja
Grzegorz Wesołowski (trener Olimpii Elbląg) – Chciałbym pogratulować trenerowi Nemcowi zasłużonego zwycięstwa. Arka była zespołem mądrzejszym od nas, ten mecz wygrała drużyna bardziej przebiegła, w tym co robiła. Gospodarze bezlitośnie wykorzystali nasze błędy. Naszą dzisiejszą grę nazwałbym taką naiwną piłkę. Co z tego, że mieliśmy więcej czasu piłkę, graliśmy nią, nagraliśmy się, a mecz jest przegrany. Zabrakło polotu, dobrego uderzenia już w strefie ataku, popełniliśmy za dużo prostych błędów. To główne przyczyny porażki. Arka była po prostu bardziej zdeterminowana w swojej grze i postawie. Nieźle wyglądaliśmy do 30 metra, dalej było już źle. Wiadomo jak ten zespół był budowany, na wszystko brakowało czasu, zgrywamy się w trakcie sezonu. Dziś nie wykorzystaliśmy faktu, że w bramce gospodarzy stał młody chłopak, w żaden sposób nie daliśmy mu się wykazać. Zabrakło strzałów, bez atutów w ataku, bez atutów w obronie nie da się wygrać meczu.
Petr Nemec (trener Arki Gdynia) – Zgadzam się ze słowami trenera Wesołowskiego, wygraliśmy zasłużenie, zagraliśmy mądrze, to wszystko, co sobie zaplanowaliśmy przed meczem. Najważniejsze dla mnie jest jednak to, że żaden zawodnik nie odpuścił, nie odstawił nogi, wszyscy zdali dziś egzamin. Była walka i zaangażowanie do ostatniej sekundy, tacy zawodnicy mi się podobają. To zwycięstwo wybiegaliśmy, wywalczyliśmy sobie, jest ono zasłużone. Wierzę, że ta pierwsza wygrana spowoduje, że tak będzie dalej, do samego końca. Postawiłem dziś na walczaków i to się sprawdziło. Arifović, Kowalski i Łągiewka cierpią przez przepis o młodzieżowcach, dlatego dziś ich zabrakło. Nie skreślam nikogo z tej trójki. Przełamaliśmy się, padły trzy bramki, takie podręcznikowe można powiedzieć, to mnie cieszy najbardziej. We wcześniejszych meczach mieliśmy okazje, ale nie zdobywaliśmy goli. To dobrze wróży na najbliższe spotkanie. Jeszcze nie wiem, czy będą zmiany. Niby nie zmienia się zwycięskiego składu, ale na pewno pojawią się w tygodniu problemy i będzie trzeba na bieżąco im zapobiegać.
Co dalej?
Jedyny powód do optymizmu, jaki rysuje się przed najbliższym meczem ligowym Olimpii jest taki, że żółto-biało-niebiescy po raz pierwszy w sezonie zagrają na własnym stadionie. Po pięciu pierwszych wyjazdowych meczach, wreszcie dane będzie olimpijczykom zaprezentować się na własnych śmieciach. Do Elbląga przyjeżdża jednak spadkowicz z ekstraklasy Polonia Bytom, który po fatalnym początku rozgrywek – trzy porażki z rzędu, zdaje się wracać na właściwe tory. Poloniści mają na koncie 4 punkty, po wyjazdowym zwycięstwie 3:2 z Sandecją Nowy Sącz i remisie z Niecieczą. Szczególnie ten drugi wynik zasługuje na odnotowanie, gdyż Nieciecza to jeden z głównych kandydatów do awansu.
Przed trenerem Wesołowskim trudne zadanie przebudzenia podopiecznych i podniesienia morale zespołu przed najbliższym meczem. Będzie o tyle trudniej, że przez pięć pierwszych kolejek nie wykrystalizowała się linia ataku Olimpii. Zawodzą zawodnicy, którzy w przerwie letniej zostali sprowadzeni z myślą, że będą zdobywali bramki – Daniel Koczon i Paweł Buśkiewicz. Pierwszy z nich nie znalazł się nawet w kadrze meczowej, a drugi całe spotkanie w Gdyni przesiedział na ławce rezerwowych. Ich rolę próbowali pełnić nominalni pomocnicy – Łukasz Zaniewski i Bartosz Iwan. Pierwszy z nich wywiązał się z zadania bardzo dobrze, zdobył przecież bramkę, ale opiekun Olimpii musi poszukać rozwiązań, które zagwarantują lepszą postawę linii ofensywnych, bo w tej chwili Olimpia nie ma czym postraszyć z przodu. Może działacze klubu z Agrykola powinni zastanowić się nad sprowadzeniem człowieka, który potrafi zdobywać bramki w pierwszej lidze. Okno transferowe otwarte do końca sierpnia.
Arka Gdynia – Olimpia Elbląg 3:1 (2:1)
1:0 – Mirko Ivanowski (25.), 1:1 – Łukasz Zaniewski (32.), 2:1 – Wojciech Wilczyński (41.), 3:1 – Piotr Kuklis (62.)
Arka: Michał Szromnik - Damian Krajanowski, Omar Jarun, Sławomir Mazurkiewicz, Marcin Radzewicz, Wojciech Wilczyński, Marcin Budziński (75. Paweł Czoska), Piotr Kuklis, Mateusz Siebert, Bartłomiej Niedziela (62. Krzysztof Bułka), Mirko Ivanovski (83. Janusz Surdykowski)
Olimpia: Krzysztof Stodoła - Paweł Wojciechowski, Marcin Pacan, Marcin Staniek, Sławomir Szary, Łukasz Zaniewski (84. Bartłomiej Bartosiak), Robert Sierant (46. Andrzej Matwijów), Krzysztof Kaczmarczyk, Lubomir Lubenow, Adam Banasiak, Bartosz Iwan (63. Mateusz Kołodziejski)
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 6 000 (w tym ok. 600 kibiców gości)
Komplet wyników 5. kolejki I ligi w sezonie 2011/12: Arka Gdynia – Olimpia Elbląg 3:1, Górnik Łęczna – Dolcan Ząbki 1:1, Pogoń Szczecin – Sandecja Nowy Sącz 1:0, Polonia Bytom – Nieciecza 0:0, Zawisza Bydgoszcz – Ruch Radzionków 2:1, Wisła Płock – Olimpia Grudziądz 1:1, GKS Katowice – Flota Świnoujście 0:0, Kolejarz Stróże – KS Polkowice, Warta Poznań – Piast Gliwice.
Zobacz tabelę I ligi.
OK