W Polonii Olimpii Elbląg pojawił się nowy trener. Jest nim Adam Fedoruk, który w swojej karierze grał już w pierwszej, drugiej jak i trzeciej lidze. Czy przyjście nowego szkoleniowca sprawi, że elbląska jedenastka awansuje wreszcie do III ligi? Odpowiedzi na to pytanie możemy się spodziewać nadchodzącym sezonie 2001/2002.
Niech przypomni Pan Czytelnikom swoją karierę zawodową?
Jeśli chodzi o karierę piłkarską to zaczęła się w 1979 roku tutaj, w Elblągu pod kierunkiem trenera Wesołowskiego. Przez około sześć lat występowałem w ówczesnej Olimpii, z którą przeżyłem spadek z drugiej do trzeciej ligi. W lutym 1985 r. otrzymałem propozycję od Stali Mielec, która wówczas awansowała do I ligi. Tak więc w tym samym roku zadebiutowałem na boiskach ekstraklasy. Przygoda ze Stalą trwała osiem lat. Kolejnym zespołem była Legia Warszawa i czas spędzony w tej drużynie uważam za najbardziej owocny. Z Legią zdobywałem dwa razy tytuł mistrza Polski, dwa razy Puchar Polski, raz superpuchar oraz brałem udział w rozgrywkach grupowych Ligi Mistrzów. Następnie po namowie Grzegorza Lato przeszedłem do Amiki Wronki, gdzie spędziłem rok czasu. Kolejnymi klubami były: Raków Częstochowa, grecki pierwszoligowiec Kabala, gdzie grałem z Leszkiem Piszem i Igorem Sypniewskim. Po powrocie z Grecji przez krótki okres występowałem w Zatoce Braniewo, by przenieść się do Lechii-Polonii Gdańsk. Następnie udało mi się podpisać dwuletni kontrakt z drugoligowym zespołem z Amerykańskiej Ligi Zawodowej. Kiedy wróciłem do kraju ponownie przez pół roku występowałem w Lechii-Polonii, by ostatecznie wrócić do Elbląga; tyle, że tym razem na stanowisko grającego trenera. Krótko podsumowując w I lidze rozegrałem 300 spotkań, w II - 100 oraz 18 występów w reprezentacji Polski, gdzie zdobyłem jedną bramkę.
Macie już za sobą kilka meczy sparingowych oraz jeden ligowy. Jak Pan ocenia elbląski zespół?
Przed rozpoczęciem rozgrywek uważałem, że zespół jest na tyle poukładany i mądry, że jesteśmy w stanie jeśli nie wygrać ligi to przynajmniej zająć wysoką pozycję. Niestety pierwszy mecz ligowy trochę zweryfikował moją opinię na ten temat. W meczach mistrzowskich dochodzi stres, przychodzą kibice i nie da się tego porównać do sparingów, w których radziliśmy sobie bardzo dobrze. Zespół nie wytrzymał tego wszystkiego psychicznie i w Bartoszycach, kiedy po pierwszej połowie prowadziliśmy 1:0 nie potrafiliśmy zatrzymać bardzo przeciętnego zespołu. Martwi mnie postawa naszej obrony. Prowadziliśmy grę jako drużyna lepsza i nie zdołaliśmy upilnować dwóch zawodników z drużyny przeciwnej, mimo że takie zadania otrzymali Piotrek Moneta i Piotrek Augustynowicz. Bardzo słabo spisał się na stoperze Tomek Sznaza, a w linii pomocy Damian Gut praktycznie nie istniał. Mam także pretensje do Rafała Lepki, który słynie w województwie jako jeden z lepszych napastników, a w meczu nie oddał strzału nie mówiąc już o zagrożeniu bramki Victorii.
Sytuacja finansowa klubu jest nie za ciekawa, a mimo to zdecydował się Pan przyjść do zespołu z Elbląga. Dlaczego?
Chciałbym zmienić tę opinię. Uważam, że sytuacja wcale nie jest tak zła, jak wszyscy mówią. Na poziomie IV ligi nie płaci się dużych pieniędzy, bo w sumie nie ma za co. Jest to przeciętna liga i na stadiony nie ciągną takie rzesze ludzi, jak to bywa w wyższych klasach. Ja mówiłem piłkarzom, że to, iż gramy w IV lidze jest zasługą tylko zawodników, a nie działaczy. Jeśli przez rok czasu weźmiemy się do pracy to okaże się, że jesteśmy w stanie powalczyć o trzecią ligę, która za rok po reorganizacji będzie bardzo mocna, można powiedzieć, że pół zawodowa. Tak więc prawdziwe pieniądze leżą wyżej, trzeba tylko po nie sięgnąć. Jeśli natomiast chodzi o sponsoring, to nie wyobrażam sobie, w jaki sposób można nakłonić elbląski biznes, by kładł pieniądze na IV ligę, gdzie jeździ się po wioseczkach i rozgrywa mecze. Dlatego uważam, że reklama i biznes spojrzy na nas inaczej, jeśli awansujemy do III ligi. Moim zdaniem sytuacja finansowa jest taka, jak zespół gra.
Jak wyglądał okres przygotowawczy i jakie zaszły zmiany kadrowe?
Z powodu tego, że klub nie ma pieniędzy na obóz okres przygotowawczy, przeprowadziliśmy go w Elblągu. Przez cztery tygodnie intensywnie przygotowywaliśmy się do rozgrywek. Przez pierwszy tydzień mieliśmy tzw. tlenówkę, czyli bieg ciągły. W drugim tygodniu ćwiczyliśmy siłę i wytrzymałość. Trzeci tydzień to trening nad szybkością, a ostatni tydzień nad taktyką. Jeśli chodzi o zmiany kadrowe, to zespół opuścił bardzo doświadczony zawodnik Piotr Łojek, który przeszedł do Polonii Bart-Ex Pasłęk. Jak duża jest to strata można było zaobserwować w meczu z Victorią. Drugim ubytkiem jest młody, ale jakże waleczny napastnik Tomasz Wiercioch.
O co będziecie walczyli w tym sezonie?
Walka idzie przede wszystkim o to, by ci zawodnicy uwierzyli, że mecz trwa 90 minut i dopiero po zakończeniu jest okres, aby cieszyć się, bawić i wspominać. Nie rozumiem natomiast piłkarzy, którzy do każdego meczu podchodzą na luzie i nie potrafią się psychicznie odpowiednio nastawić do spotkania. Jeśli nadal będzie taka sytuacja to z IV ligi możemy nigdy nie wyjść. Oni sami muszą zmienić swoją mentalność.
Nigdy wcześniej nie grałem w czwartej lidze, dlatego też mam małe rozeznanie. Z tego co zauważyłem, to zespoły te bardzo dużo biegają, natomiast nie mają poukładanej gry, choć walki i serca nie można im odmówić. Zwycięzcą ligi będzie ten zespół, który przez cały sezon będzie w stanie grać mniej więcej wyrównanym składem. Mówi się, że będą to zespoły Mrągovii czy Warfamy, ale jak będzie, zobaczymy. My natomiast w okresie jesiennym chcemy znaleźć się w pierwszej piątce, by na wiosnę powalczyć o awans. Jako trener będę chciał, aby już w drugiej rundzie sprowadzić do Elbląga kilku nowych zawodników, bo nie ukrywam, że z niektórych piłkarzy jestem niezadowolony.
Jeśli chodzi o karierę piłkarską to zaczęła się w 1979 roku tutaj, w Elblągu pod kierunkiem trenera Wesołowskiego. Przez około sześć lat występowałem w ówczesnej Olimpii, z którą przeżyłem spadek z drugiej do trzeciej ligi. W lutym 1985 r. otrzymałem propozycję od Stali Mielec, która wówczas awansowała do I ligi. Tak więc w tym samym roku zadebiutowałem na boiskach ekstraklasy. Przygoda ze Stalą trwała osiem lat. Kolejnym zespołem była Legia Warszawa i czas spędzony w tej drużynie uważam za najbardziej owocny. Z Legią zdobywałem dwa razy tytuł mistrza Polski, dwa razy Puchar Polski, raz superpuchar oraz brałem udział w rozgrywkach grupowych Ligi Mistrzów. Następnie po namowie Grzegorza Lato przeszedłem do Amiki Wronki, gdzie spędziłem rok czasu. Kolejnymi klubami były: Raków Częstochowa, grecki pierwszoligowiec Kabala, gdzie grałem z Leszkiem Piszem i Igorem Sypniewskim. Po powrocie z Grecji przez krótki okres występowałem w Zatoce Braniewo, by przenieść się do Lechii-Polonii Gdańsk. Następnie udało mi się podpisać dwuletni kontrakt z drugoligowym zespołem z Amerykańskiej Ligi Zawodowej. Kiedy wróciłem do kraju ponownie przez pół roku występowałem w Lechii-Polonii, by ostatecznie wrócić do Elbląga; tyle, że tym razem na stanowisko grającego trenera. Krótko podsumowując w I lidze rozegrałem 300 spotkań, w II - 100 oraz 18 występów w reprezentacji Polski, gdzie zdobyłem jedną bramkę.
Macie już za sobą kilka meczy sparingowych oraz jeden ligowy. Jak Pan ocenia elbląski zespół?
Przed rozpoczęciem rozgrywek uważałem, że zespół jest na tyle poukładany i mądry, że jesteśmy w stanie jeśli nie wygrać ligi to przynajmniej zająć wysoką pozycję. Niestety pierwszy mecz ligowy trochę zweryfikował moją opinię na ten temat. W meczach mistrzowskich dochodzi stres, przychodzą kibice i nie da się tego porównać do sparingów, w których radziliśmy sobie bardzo dobrze. Zespół nie wytrzymał tego wszystkiego psychicznie i w Bartoszycach, kiedy po pierwszej połowie prowadziliśmy 1:0 nie potrafiliśmy zatrzymać bardzo przeciętnego zespołu. Martwi mnie postawa naszej obrony. Prowadziliśmy grę jako drużyna lepsza i nie zdołaliśmy upilnować dwóch zawodników z drużyny przeciwnej, mimo że takie zadania otrzymali Piotrek Moneta i Piotrek Augustynowicz. Bardzo słabo spisał się na stoperze Tomek Sznaza, a w linii pomocy Damian Gut praktycznie nie istniał. Mam także pretensje do Rafała Lepki, który słynie w województwie jako jeden z lepszych napastników, a w meczu nie oddał strzału nie mówiąc już o zagrożeniu bramki Victorii.
Sytuacja finansowa klubu jest nie za ciekawa, a mimo to zdecydował się Pan przyjść do zespołu z Elbląga. Dlaczego?
Chciałbym zmienić tę opinię. Uważam, że sytuacja wcale nie jest tak zła, jak wszyscy mówią. Na poziomie IV ligi nie płaci się dużych pieniędzy, bo w sumie nie ma za co. Jest to przeciętna liga i na stadiony nie ciągną takie rzesze ludzi, jak to bywa w wyższych klasach. Ja mówiłem piłkarzom, że to, iż gramy w IV lidze jest zasługą tylko zawodników, a nie działaczy. Jeśli przez rok czasu weźmiemy się do pracy to okaże się, że jesteśmy w stanie powalczyć o trzecią ligę, która za rok po reorganizacji będzie bardzo mocna, można powiedzieć, że pół zawodowa. Tak więc prawdziwe pieniądze leżą wyżej, trzeba tylko po nie sięgnąć. Jeśli natomiast chodzi o sponsoring, to nie wyobrażam sobie, w jaki sposób można nakłonić elbląski biznes, by kładł pieniądze na IV ligę, gdzie jeździ się po wioseczkach i rozgrywa mecze. Dlatego uważam, że reklama i biznes spojrzy na nas inaczej, jeśli awansujemy do III ligi. Moim zdaniem sytuacja finansowa jest taka, jak zespół gra.
Jak wyglądał okres przygotowawczy i jakie zaszły zmiany kadrowe?
Z powodu tego, że klub nie ma pieniędzy na obóz okres przygotowawczy, przeprowadziliśmy go w Elblągu. Przez cztery tygodnie intensywnie przygotowywaliśmy się do rozgrywek. Przez pierwszy tydzień mieliśmy tzw. tlenówkę, czyli bieg ciągły. W drugim tygodniu ćwiczyliśmy siłę i wytrzymałość. Trzeci tydzień to trening nad szybkością, a ostatni tydzień nad taktyką. Jeśli chodzi o zmiany kadrowe, to zespół opuścił bardzo doświadczony zawodnik Piotr Łojek, który przeszedł do Polonii Bart-Ex Pasłęk. Jak duża jest to strata można było zaobserwować w meczu z Victorią. Drugim ubytkiem jest młody, ale jakże waleczny napastnik Tomasz Wiercioch.
O co będziecie walczyli w tym sezonie?
Walka idzie przede wszystkim o to, by ci zawodnicy uwierzyli, że mecz trwa 90 minut i dopiero po zakończeniu jest okres, aby cieszyć się, bawić i wspominać. Nie rozumiem natomiast piłkarzy, którzy do każdego meczu podchodzą na luzie i nie potrafią się psychicznie odpowiednio nastawić do spotkania. Jeśli nadal będzie taka sytuacja to z IV ligi możemy nigdy nie wyjść. Oni sami muszą zmienić swoją mentalność.
Nigdy wcześniej nie grałem w czwartej lidze, dlatego też mam małe rozeznanie. Z tego co zauważyłem, to zespoły te bardzo dużo biegają, natomiast nie mają poukładanej gry, choć walki i serca nie można im odmówić. Zwycięzcą ligi będzie ten zespół, który przez cały sezon będzie w stanie grać mniej więcej wyrównanym składem. Mówi się, że będą to zespoły Mrągovii czy Warfamy, ale jak będzie, zobaczymy. My natomiast w okresie jesiennym chcemy znaleźć się w pierwszej piątce, by na wiosnę powalczyć o awans. Jako trener będę chciał, aby już w drugiej rundzie sprowadzić do Elbląga kilku nowych zawodników, bo nie ukrywam, że z niektórych piłkarzy jestem niezadowolony.
przyg. MP