Mamy w Elblągu tylko jedną drużynę na najwyższym poziomie rozgrywek – piłkarki ręczne EKS Start Elbląg. Jej trener Andrzej Drużkowski na początku grudnia zrezygnował z prowadzenia drużyny, oficjalnie ze względu na zły stan zdrowia, ale także wyniki mocno odbiegały od oczekiwań. W ubiegłym tygodniu Drużkowski został ponownie powołany na stanowisko trenera – ku niezadowoleniu części kibiców i zdumieniu zawodniczek.
W ubiegłym tygodniu elbląscy dziennikarze zajmujący się sportem spotkali się z trenerem Andrzejem Drużkowskim, prezesem klubu Stanisławem Tomczyńskim i Justyną Steliną, zawodniczką, która w czasie nieobecności Drużkowskiego prowadziła drużynę. Atmosfera nie była najlepsza, przed Startem był ważny mecz z Zagłębiem Lubin (w minioną sobotę – przegrany w bardzo przeciętnym stylu), więc postanowiłem wstrzymać się z publikacją tego materiału, żeby jej nie pogorszyć.
W Starcie nie dzieje się dobrze. Andrzej Drużkowski prowadzi drużynę nie od dziś i w tym czasie nie poczyniła ona specjalnych postępów. Raz udało się zdobyć siódme miejsce w lidze, dwukrotnie wygrać walkę o utrzymanie. Wydaje się, że w tym sezonie utrzymanie się w ekstraklasie będzie również maksimum, na które stać EKS Start Elbląg.
Pamiętamy jeszcze dobrze czasy wielkiego EB Startu, potem awans do ekstraklasy męskiej drużyny Techtrans-Darad Elbląg. Wydawało się wówczas, że Elbląg jest krajową potęgą w piłce ręcznej. Zbudowano halę przy ul. Grunwaldzkiej. Panowie spadli z ekstraklasy i, sądząc po wynikach, pewnie długo do niej nie wrócą. Panie już regularnie kończą rundę zasadniczą w końcowej czwórce ligi i pozostaje im walka o utrzymanie, na razie na szczęście wygrywana, ale jak długo?
Obecnie Start zajmuje 8. miejsce w lidze z dorobkiem 10 punktów (5 zwycięstw, 9 porażek). O miejsce 7. lub 8., dające udział w fazie play-off i walkę o miejsce w czołowej ósemce ligi, będzie walczył z Politechniką Koszalińską (obecnie 7. miejsce, 12 punktów) i AZS AWF Wrocław (9. miejsce, 8 punktów). Do końca rundy zasadniczej pozostało osiem kolejek. Nawet jeśli tę walkę przegra, będzie grał o utrzymanie z drużynami jednak teoretycznie słabszymi (SPR Olkusz, KPR Jelenia Góra i KSS Kielce – wszystkie trzy zgromadziły dotąd zaledwie po cztery punkty) i raczej ocali ligowy byt. Tylko, że to ma niewiele wspólnego z byciem potęgą w kobiecej piłce ręcznej.
Wydaje się, że przed trenerem Drużkowskim – skoro na niego się zdecydowano – stoją dwa poważne zadania: podnoszenie umiejętności sportowych zawodniczek i – nie mniej ważne – podniesienie morale drużyny, z którym po tych wszystkich wydarzeniach nie jest chyba najlepiej.
Natomiast przed kierownictwem klubu i władzami miasta (miasto jest najważniejszym sponsorem EKS Start Elbląg i jaki taki rości sobie chyba prawa do ingerowania w najważniejsze decyzje) stoi zadanie uporządkowania spraw organizacyjnych, począwszy od stworzenia Zarządu klubu. Zarząd EKS Start Elbląg jest... jednoosobowy, co jest sprzeczne nawet z definicją słowa „zarząd” (chyba, że jest to zarząd komisaryczny). Klubowi brakuje pieniędzy, brakuje sponsorów, brakuje kibiców. Mamy tu chyba do czynienia z popularnym ostatnio w Elblągu zjawiskiem „niezbędnego minimum” – podejmowane są tylko takie decyzje organizacyjne i finansowe (ale zwłaszcza te pierwsze), by zagwarantować przetrwanie.
Czy te wnioski nie są zbyt pochopne? Po rozmowach z
Andrzejem Drużkowskim,
Stanisławem Tomczyńskim,
i Justyną Steliną
wydaje się, że chyba nie. Sprawdź sam. Oby najbliższy mecz (w sobotę 16 stycznia z SPR Olkusz – wyjazdowy) i kolejne pokazały, że się mylę.
W Starcie nie dzieje się dobrze. Andrzej Drużkowski prowadzi drużynę nie od dziś i w tym czasie nie poczyniła ona specjalnych postępów. Raz udało się zdobyć siódme miejsce w lidze, dwukrotnie wygrać walkę o utrzymanie. Wydaje się, że w tym sezonie utrzymanie się w ekstraklasie będzie również maksimum, na które stać EKS Start Elbląg.
Pamiętamy jeszcze dobrze czasy wielkiego EB Startu, potem awans do ekstraklasy męskiej drużyny Techtrans-Darad Elbląg. Wydawało się wówczas, że Elbląg jest krajową potęgą w piłce ręcznej. Zbudowano halę przy ul. Grunwaldzkiej. Panowie spadli z ekstraklasy i, sądząc po wynikach, pewnie długo do niej nie wrócą. Panie już regularnie kończą rundę zasadniczą w końcowej czwórce ligi i pozostaje im walka o utrzymanie, na razie na szczęście wygrywana, ale jak długo?
Obecnie Start zajmuje 8. miejsce w lidze z dorobkiem 10 punktów (5 zwycięstw, 9 porażek). O miejsce 7. lub 8., dające udział w fazie play-off i walkę o miejsce w czołowej ósemce ligi, będzie walczył z Politechniką Koszalińską (obecnie 7. miejsce, 12 punktów) i AZS AWF Wrocław (9. miejsce, 8 punktów). Do końca rundy zasadniczej pozostało osiem kolejek. Nawet jeśli tę walkę przegra, będzie grał o utrzymanie z drużynami jednak teoretycznie słabszymi (SPR Olkusz, KPR Jelenia Góra i KSS Kielce – wszystkie trzy zgromadziły dotąd zaledwie po cztery punkty) i raczej ocali ligowy byt. Tylko, że to ma niewiele wspólnego z byciem potęgą w kobiecej piłce ręcznej.
Wydaje się, że przed trenerem Drużkowskim – skoro na niego się zdecydowano – stoją dwa poważne zadania: podnoszenie umiejętności sportowych zawodniczek i – nie mniej ważne – podniesienie morale drużyny, z którym po tych wszystkich wydarzeniach nie jest chyba najlepiej.
Natomiast przed kierownictwem klubu i władzami miasta (miasto jest najważniejszym sponsorem EKS Start Elbląg i jaki taki rości sobie chyba prawa do ingerowania w najważniejsze decyzje) stoi zadanie uporządkowania spraw organizacyjnych, począwszy od stworzenia Zarządu klubu. Zarząd EKS Start Elbląg jest... jednoosobowy, co jest sprzeczne nawet z definicją słowa „zarząd” (chyba, że jest to zarząd komisaryczny). Klubowi brakuje pieniędzy, brakuje sponsorów, brakuje kibiców. Mamy tu chyba do czynienia z popularnym ostatnio w Elblągu zjawiskiem „niezbędnego minimum” – podejmowane są tylko takie decyzje organizacyjne i finansowe (ale zwłaszcza te pierwsze), by zagwarantować przetrwanie.
Czy te wnioski nie są zbyt pochopne? Po rozmowach z
Andrzejem Drużkowskim,
Stanisławem Tomczyńskim,
i Justyną Steliną
wydaje się, że chyba nie. Sprawdź sam. Oby najbliższy mecz (w sobotę 16 stycznia z SPR Olkusz – wyjazdowy) i kolejne pokazały, że się mylę.
Piotr Derlukiewicz