Moja droga na ring zawodowy przebiegała w sposób prawidłowy - przekonuje Mariusz Kośmider, bokser grupy Professional Team Tygrys. - Stoczyłem 125 pojedynków jako amator, wygrałem około 100 z nich. Zdobyłem w boksie amatorskim tytuły mistrza i wicemistrza kraju w kategoriach młodzieżowych i trzeba było się zdecydować, co dalej. Wybrałem boks zawodowy.
- Po rocznej przerwie w treningach zdecydowałem się wrócić do pięściarstwa - wspomina Kośmider. - W gronie rodzinnym przeprowadziliśmy szczere rozmowy i wspólnie doszliśmy do wniosku, że warto spróbować. Dodatkowo do tego przyczynił się prowadzący mnie w boksie od pierwszych pojedynków w klubie KSW Tygrys trener Hieronim Kozakiewicz. Wszystko, co osiągnąłem w boksie amatorskim, zawdzięczam panu Kozakiewiczowi, a dodatkowe z nim rozmowy sprawiły, że wznowiłem treningi z myślą o premierowej walce podczas gali zawodowców. Okazało się potem, że czasu nie było zbyt wiele na zbudowanie odpowiedniej formy. Trenowałem w hali, dużo biegałem i sparowałem z kolegami na ringu. Swego rywala z Gladiatora Ryga po raz pierwszy zobaczyłem podczas ważenia w hotelu Gromada. Wiedziałem już wtedy, że ma za sobą jedną, wygraną przed czasem walkę. I to ustawiło przebieg mego pojedynku z Jewgienijem Kisielowem. Każda z czterech rund miała inny przebieg. W pierwszej byłem mocno spięty, ale jak już zabrzmiał gong oznajmiający drugą rundę, rozluźniłem się, walcząc rozsądnie, z uwagą i szacunkiem dla rywala, który potrafi nokautować. W narożniku trener Kozakiewicz mobilizował mnie do kolejnych rund, a dużego wsparcia udzielali mi dopingiem kibice. Było ono bardzo potrzebne zwłaszcza w ostatnich trzech minutach pojedynku, kiedy szybko traciłem siły. W premierowej walce na zawodowym ringu wygrałem 40:36. Jestem oczywiście zadowolony, ale zdałem sobie sprawę, że mogło być lepiej, gdybym miał solidniejsze podstawy kondycyjne. Nie starczyło na to czasu. Zdobyłem nowe doświadczenia i wiem, że do zwycięstwa na zawodowym ringu niezbędna jest ciężka praca i sprawdzanie swoich możliwości w walkach sparingowych. Być może kolejną walkę zawodową będę miał już w sierpniu. Korzystając z okazji, dziękuję kibicom za doping w czasie mojej sobotniej premiery na zawodowym ringu, a panu Kozakiewiczowi za przygotowanie mnie do tej walki - podkreśla Mariusz Kośmider.
M