UWAGA!

Z piekła do nieba

 Elbląg, Olimpia wyrwała zwycięstwo w Rybniku
Olimpia wyrwała zwycięstwo w Rybniku (fot. Anna Dembińska, arch. portEl.pl)

Po pierwszej połowie meczu w Rybniku Olimpia przegrywała z tamtejszym ROW-em 0:1. Patrząc na styl gry żółto-biało-niebieskich, trudno było być przewidywać, że elblążanie wywiozą ze Śląska chociażby punkt. Tymczasem dobra druga połowa zaowocowała dwoma bramkami Michała Kuczałka i Olimpijczycy z Rybnika wracają z trzema punktami. ROW 1964 - Olimpia 1:2.

Pierwsza zasada dobrego horroru: najpierw trzęsienie ziemi, a potem jeszcze podnieść napięcie. Taki przebieg miał dzisiejszy (4 maja) mecz pomiędzy ROW – em 1964 Rybnik, a Olimpią Elbląg. Oba zespoły desperacko walczą o przedłużenie pobytu w II lidze. Oba mają fatalną w tym sezonie ofensywę – obie drużyny zdobyły najmniej bramek na trzecim szczeblu rozgrywek. I obie potrzebowały punktów niczym tlenu.
       Zaczęło się od... trzęsienia ziemi. ROW na prowadzenie wyszedł już w 8 minucie w dość dziwnych okolicznościach. Wydawało się w dość łatwej sytuacji do obrony sędzia dopatrzył się faulu Tomasza Lewandowskiego na Mateuszu Mazurku. Kapitan żółto – biało – niebieskich został upomniany żółtą kartką, a do rzutu karnego podszedł Jan Janik, który nie dał szans bramkarzowi Olimpii. I dość niespodziewanie żółto – biało – niebiescy przegrywali 0:1. Dość długo zapowiadało się, że elblążan opętały demony z Tarnobrzega. W ostatnim meczu z Siarką, Olimpia również szybko straciła bramkę i nie była w stanie wywalczyć nawet punktu.
       Gospodarze atakowali nadal. Kilka minut później Sebastian Madejski obronił groźny strzał z kilkunastu metrów Przemysława Brychlika. O grze w ofensywie Olimpii najlepiej świadczy dośrodkowanie z rzutu rożnego Damiana Szuprytowskiego z 18. minuty – długie, niecelne, za plecy wszystkich, dośrodkowanie z którego nie mogło nic groźnego wyniknąć. A kiedy już Olimpijczycy dopięli swego i Tomasz Lewandowski umieścił piłkę w bramce ROW – u, to... się okazało, że w tej samej akcji był faulowany Marek Krotofil i sędzia (po kilku sekundach) gola anulował. Gospodarze atakowali nadal, w 41. minucie Mateusz Mazurek otrzymał doskonale podanie od Przemysława Brychlika i nie wykorzystał sytuacji. Kilka minut później bliski podwyższenia wyniku był Szymon Jary, ale po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzelił niecelnie. Tuż przed końcem szansę na doprowadzenie do remisu miał Damian Szuprytowski, który próbował przelobować bramkarza ROW – u. Niestety, Aleksander Łubik złapał piłkę.
       To, co było w szatni Olimpii, zostaje w szatni Olimpii. Ale musiało tam paść parę słów do słuchu, bo na drugie 45 minut żółto – biało – niebiescy wyszli w zupełnie innym nastawieniu. Pewną ciekawostką jest fakt, że na drugą część spotkania nie wyszedł sędzia Piotr Łęgosz, który doznał kontuzji. Drugą połowę sędziował Sebastian Szczotka.
       Żółto – biało – niebiescy wyszli na boisko nie mając nic do stracenia. Porażka komplikowała i tak niełatwą sytuację. Co prawda pierwszą groźną sytuację miał ROW, a konkretnie gdyby Mateusz Mazurek zachował w 51. minucie więcej zimnej krwi, to Sebastian Madejski mógłby mieć poważne problemy. Ale nie zachował i posłał piłkę daleko od elbląskiej bramki. A potem zaatakowała Olimpia.
       Sygnał do ataku dał Michał Fidziukiewicz, który w 55. minucie strzelił nad bramką gospodarzy. Kilka minut później elbląski napastnik naciskany przez obrońcę ROW – u po kilkunastometrowym rajdzie próbował zaskoczyć Aleksandra Łubika. Tym razem bramkarz gospodarzy złapał piłkę. Ale pod bramką zespołu z Rybnika zaczynało się robić gorąco. W 65. minucie piłka odbija się od poprzeczki bramki ROW – u po strzale Kamila Wengera. Gospodarzy było stać tylko na kontrataki, w 74. minucie Sebastian Madejski ładnie i skutecznie interweniuje w trakcie zamieszania po rzucie rożnym.
       Ostatni kwadrans spotkania. ROW prowadzi 1:0. Olimpia atakuje, ale brakuje skuteczności. Kolejny aut w tym spotkaniu. Piłkę wyrzuca Michał Balewski, Olimpijczycy przekazują ją sobie, w końcu trafia ona do Michała Kuczałka, ten strzela, piłka wpada do bramki i jest remis!
       To jednak dopiero początek emocji. Olimpia nie zamierza bronić jednego punktu, kolejny aut, piłka znowu trafia do Michała Kuczałka, ten znów strzela i... piłka znowu łopocze w siatce gospodarzy. Żółto – biało – niebiescy prowadzą i... walczą o trzecią bramkę. W 86. minucie Oleksij Prytulak znalazł się sam na sam z bramkarzem rywali i nie oddał strzału, wolał podać, a trzecia bramka wisiała w powietrzu.
       To było niezwykle ważne zwycięstwo dla podopiecznych Adama Noconia. II liga w przyszłym sezonie wciąż zależy tylko od nóg piłkarzy z Elbląga. Wciąż są „nad kreską”, ale wciąż nie mogą być pewni utrzymania, chociaż dziś na Śląsku zrobili ogromny krok, żeby w przyszłym sezonie wciąż grać w II lidze. Za tydzień Olimpijczyków czeka mecz „u siebie” z Resovią Rzeszów. A potem wyjazd do Torunia na mecz z Elaną – i koniec sezonu.
      
       ROW 1964 Rybnik – Olimpia Elbląg 1:2 (1:0)
       Bramki
: 1:0 – Janik (8. min, karny), 1:1 – Kuczałek (76. min.), 1:2 – Kuczałek (84. min.)
      
       Olimpia:
Madejski – Jurek, Lewandowski, Wenger, Balewski, Kuczałek, Nowicki, Bojas, Szuprytowski, Demianiuk (76' Prytulak), Fidziukiewicz
      
       Zobacz tabelę II ligi
      
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg

      
SM

Najnowsze artykuły w dziale Olimpia

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama